Gaz
Nord Stream 2 nie powstanie? 3 kluczowe przeszkody [ANALIZA]
Projekt budowy gazociągu Nord Stream 2 napotyka na coraz większe problemy. Amerykańskie sankcje, duńska ustawa oceny gazociągów pod kątem ich wpływu na bezpieczeństwo, a także unijne prawodawstwo mogą skutecznie utrudnić, a być może również uniemożliwić, budowę Nord Stream 2.
1) Amerykańskie sankcje
28 listopada wejdzie w życie amerykańska Ustawa o zwalczaniu nieprzyjaciół Ameryki przez sankcje. Jednym z jej elementów są potencjalne restrykcje wobec projektu Nord Stream 2. Według nowych przepisów „(…) sankcje mogą być nałożone na podmioty nieamerykańskie, które świadomie dokonają inwestycji o wartości co najmniej 1 miliona dolarów, albo w okresie 12 miesięcy serii inwestycji, których łączna wartość wynosić będzie, co najmniej 5 milionów dolarów, w przedsięwzięcia, które bezpośrednio i istotnie zwiększą rosyjski potencjał budowy gazociągów eksportowych”. Czy tak się stanie nie jest jednak oczywiste. Zgodnie z Ustawą decyzja o nałożeniu sankcji powinna zapaść we współpracy z amerykańskimi sojusznikami. Ci natomiast wyrażali swoje niezadowolenie wobec nowej inicjatywy USA wskazując, że uderza ona w spółki operujące w Europie. Ponadto, egzekwowanie restrykcji będzie zależne od prezydenta Donalda Trumpa i niewykluczone, że będzie on sięgał z umiarem po środki nacisku na Rosję. Niemniej, już dziś niektóre firmy zaangażowane w finansowanie Nord Stream 2 akcentują, że amerykańskie sankcje mogą uniemożliwić im kontynuowanie wsparcia dla tej inicjatywy. Wymowny jest tu przykład OMV, które będąc jednym z najważniejszych kooperantów Gazpromu, zaczęło w ostatnich tygodniach komunikować swoje zainteresowanie amerykańskim gazem skroplonym.
Zobacz także: Wiceprezes Cheniere Energy dla Energetyka24: Bardzo dobra współpraca z Polską
2) Duńska Ustawa oceny gazociągów pod kątem ich wpływu na politykę obronną
Niebezpieczna dla projektu Nord Stream 2 może być także nowa ustawa, nad którą pracuje duński rząd. W komentarzu dla Energetyka24 ambasador Danii w Polsce, Ole Egberg Mikkelsen, stwierdził, że władze zaproponowały utworzenie „(…) generalnego prawa, które pozwoli na ocenę budowy gazociągów i kabli na wodach terytorialnych pod kątem ich wpływu na politykę obronną i bezpieczeństwo”. Zdaniem dyplomaty: „(…) jest to teraz przedmiot dyskusji parlamentarnej. Istnieją szanse, że ustawa zostanie przyjęta przed końcem bieżącego roku. Jej przepisy zostaną zastosowane do gazociągu Nord Stream 2, jeśli wciąż będzie w fazie projektowej, gdy nowe prawo wejdzie w życie. Oznacza to, że konstrukcja ta będzie musiała zostać oceniona pod kątem wpływu na politykę obronną i bezpieczeństwo”. W efekcie możliwe będzie nawet zablokowanie budowy kontrowersyjnego rurociągu na duńskich wodach terytorialnych, co oznaczałoby konieczność zmiany jego trasy. Mimo, że konsorcjum Nord Stream 2 AG podkreśla, że opracowano na taki wypadek alternatywne ułożenie rury, to jednak rodziłoby to dla terminu jej realizacji duże implikacje. Państwa wrogie tej inicjatywie mogłyby na nowo wytoczyć argumenty środowiskowe, związane z wpływem gazociągu na ekosystem Bałtyku - także w aspekcie zalegających na jego dnie składów broni chemicznej z okresu II wojny światowej. Aktualnie akcentuje się natomiast potencjalne negatywne oddziaływanie Nord Stream 2 na porty Szczecin-Świnoujście.
Jednakowoż, tak jak w przypadku amerykańskich sankcji, wykorzystanie duńskiej Ustawy przeciw kontrowersyjnemu gazociągowi pozostaje sporą niewiadomą. Gazprom wynajął już prawników, którzy mają go wspomóc w sporze z Kopenhagą. Skandynawowie wielokrotnie wysyłali zresztą sygnały świadczące o tym, że woleliby rozwiązać sprawy sporne związane z Nord Stream 2 przez Komisję Europejską. Poza tym Rosja wysyła w stronę Danii liczne zachęty takie jak zyski podatkowe związane z utworzeniem bazy logistycznej na Bornholmie na potrzeby budowy rurociągu, czy szeroko pojęty kompromis ws. Arktyki gdzie władze w Kopenhadze są obecne poprzez swoją zwierzchność nad Grenlandią. Warto podkreślić także to, że największa duńska firma, Maersk, w coraz większym stopniu angażuje się biznesowo w Rosji.
3) Prawo UE
Kolejnym aspektem prawnym, który coraz mocniej uderza we wspomniany gazociąg jest kwestia prawa antymonopolowego UE. Jest ono bardzo niekorzystne dla Gazpromu i może ograniczyć jego realne zyski z nowej rury nad Bałtykiem. Niestety dla prawników nie jest jasne, czy morskie projekty takie jak Nord Stream 2 powinny być objęte w sposób kompleksowy prawem UE. W związku z tym KE zaproponowała, by kraje członkowskie udzieliły jej mandatu negocjacyjnego, w ramach którego wypracowałaby z Rosją „specjalny reżim prawny” dla powstającej rury – w maksymalny sposób uwzględniający prawodawstwo UE. Ze względu na sprzeciw Niemiec doszło jednak do impasu w tej sprawie. Opisał to portal Politico, twierdząc, że władze w Berlinie posłużyły się opinią Służby Prawnej Rady UE, która krytykuje pomysł udzielenia KE mandatu negocjacyjnego. Dokument miał powstać na zlecenie… niemieckiego rządu. W odpowiedzi na te działania powstała także polska opinia prawna. Zdaniem rosyjskich Wiedomosti wskazuje ona, że reżim prawny UE powinien całkowicie objąć wspomniany projekt, co stanowi dla niego zagrożenie.
Próbą przezwyciężenia impasu związanego z przepisami, które powinny regulować funkcjonowanie Nord Stream 2 jest propozycja nowelizacji dyrektywy gazowej z 2009 r., która dotyczy zmiany definicji interkonektora (łącznika gazowego) tak by obejmowała nową nabałtycką rurę. Jednak może ona napotkać na podobne problemy, jak kwestia implementacji prawa UE wobec kontrowersyjnego rurociągu.
Zobacz także: Jacek Saryusz-Wolski o specjalnym reżimie prawnym dla Nord Stream 2
Konkluzje
Trzy przytoczone przykłady działań prawnych, ściśle powiązanych z realizacją gazociągu Nord Stream 2, pokazują, że może ona napotkać wiele przeszkód. Jest jednak zbyt wcześnie by wyrokować jaki będzie ich ostateczny skutek, ponieważ żaden z omawianych przypadków w sposób jednoznaczny i automatyczny nie uderza w projekt. Jest to uzależnione od szeregu czynników.
Niemniej, przesłanek świadczących o narastających kłopotach nowej nadbałtyckiej rury jest coraz więcej. Nord Stream 2 stał się bowiem przedmiotem coraz większych kontrowersji związanych z rozmowami koalicyjnymi w Niemczech. Zgodnie z informacjami tygodnika Der Spiegel coraz większe zastrzeżenia odnośnie projektowanej rury mają przedstawiciele Zielonych, FDP, a nawet CDU. Kanclerz Angela Merkel zmieniła swoją dotychczasową narrację i wbrew swoim poprzednim deklaracjom przyznała, że nowy gazociąg to nie tylko biznes, ale również polityka. Świadczy o tym najdobitniej także kolizja interesów Gazpromu z planami eksportowymi amerykańskich koncernów. Przy czym pozycja Niemiec jest tu mocno niejednoznaczna. Niemieckie koncerny rezerwują bowiem przepustowości powstających za oceanem terminali LNG, a ostatnie doniesienia prasowe sugerują, że budowa takiego obiektu (właściciwie jednostki FSRU) jest rozważana w Wilhelmshaven na terenie Republiki Federalnej.