Reklama

Bojownicy MEND, popierający Buhariego od czasów wyborów w 2015 roku, wydali oświadczenie, w którym stwierdzili, iż ,,przyjęli wotum nieufności wobec prezydenta”. Zarzucali mu oni ,,naruszanie kruchego pokoju w regionie” poprzez publiczne komentarze oraz niewywiązywanie się z zawartych porozumień.  

 

MEND to jedno z największych ugrupowań bojówkarskich w Nigerii. Według różnych statystyk, liczy ona od 15 do 20 tysięcy członków. Organizacja stawia się w roli rzecznika biednych obszarów tego kraju, które pozbawione są dochodów z produkcji ropy naftowej. MEND wiąże się z wieloma atakami na infrastrukturę petrochemiczną Nigerii, ulokowaną właśnie w delcie Nigru.

 

Jak dotychczas, prezydent odmówił komentarza. W orędziu noworocznym, Buhari podkreślił jednak, że ma zamiar dalej zabiegać o pokój i bezpieczeństwo w obszarach narażonych na ataki.

 

Nigeria, będąca największym afrykańskim producentem ropy naftowej, od lat trawiona jest przez wewnętrzny konflikt, związany właśnie z wydobyciem tego kluczowego paliwa. Na początku 2016 roku, po kilku miesiącach względnego spokoju, przybrał on na sile. Eksperci wiążą to z recesją, w jaką weszła gospodarka Nigerii, dotknięta niskimi cenami surowca na światowych rynkach.

 

Zasoby nigeryjskiej ropy szacuje się na ok. 35 mld baryłek. Eksploatowane są głównie przez zachodnie koncerny, takie jak Shell, ExxonMobil, Chevron, Total i Eni. Normalne dzienne wydobycie waha się od 2,1 do 2,3 mln baryłek. Ze względu na zeszłoroczne ataki, spadło ono do poziomu 1,8 mld baryłek. Tamtejszy surowiec trafia przede wszystkim do Europy i Azji (głównie wysoce energochłonnych Indii oraz Chin). Państwo to należy do Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC).

 

Ewentualne załamanie wydobycia w Nigerii może być powodem jeszcze gwałtowniejszego wzrostu cen ropy, które rosną od czasu decyzji OPEC o ograniczeniu produkcji.

 

Zobacz także: Dostawa azerskiej ropy dla Lotosu. Polski rząd spogląda na Kaukaz

Reklama
Reklama

Komentarze