Ministerstwo gospodarki nie chce odtajniać raportu NIK na temat umowy gazowej z Rosją min. z powodu komplikacji jakie taki ruch wywołałby w kontekście nadchodzących negocjacji z Gazpromem. Zapewne odsłonięcie skali nadużyć do jakich doszło -bo przecież już szczątkowa wiedza jaką posiadamy je potwierdza- rozpętałoby prawdziwe piekło w kraju i do granic możliwości nadwyrężyło relacje z Rosjanami, jednak przede wszystkim straty poniósłby PSL.
Patologia tej i wielu innych podobnych sytuacji polega na stałej obecności Ludowców w państwowych spółkach sektora energetycznego oraz ich nieustannym nadzorze nad ministerstwem gospodarki. Konstrukcja ta de facto eliminuje mechanizmy kontrolne w kontekście wielu kontrowersyjnych decyzji podejmowanych przez osoby związane z PSL w obszarze kluczowym dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Tak było w przypadku utajnienia raportu NIK przez Waldemara Pawlaka negocjującego przecież umowę gazową z Rosjanami (sic!), tak należy rozumieć również decyzję wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego. Unaocznia ona najlepiej fakt, że wystosowanie przez posłów PSL do NIK wniosku o odtajnienie raportu dotyczącego negocjacji gazowych było jedynie tanim zabiegiem pijarowskim w kontekście pełnej kontroli członków tej partii nad obejmującym takie działanie łańcuchem decyzyjnym.
Powyżej nakreślony, świetnie funkcjonujący system konserwuje dodatkowo umowa koalicyjna, w ramach której Ludowcy rytualnie rezerwują sobie wpływ na energetykę. I raczej w tej kwestii niewiele się zmieni, bowiem partia rządząca słabnie i trudno wyobrazić sobie by była zainteresowana otwartą wojną z koalicjantem (skądinąd dość prostą do przeprowadzenia- wystarczyłoby wykorzystać nadchodzącą rekonstrukcję rządu do powołania ministerstwa energetyki skutecznie krępującego PSL). Co prawda w ostatnich miesiącach wiele wpływowych osób związanych mniej lub bardziej oficjalnie ze Stronnictwem Ludowym straciło posady (Mirosław Dobrut, Zdzisław Skorża, Zygmunt Strubiński) jednak podobnie jak w przypadku próby odtajnienia raportu NIK należy to zjawisko odczytywać raczej jako ostrzeżenie wystosowywane pod adresem Waldemara Pawlaka a nie początek wojny PO z PSL (były minister gospodarki sonduje swoje szanse pod kątem PGNiG).