Reklama

Portal o energetyce

Negocjacje w cieniu nowej wojny gazowej

Ukraiński konflikt gazowy co prawda zszedł w ostatnim czasie z czołówek prasy i wydań serwisów informacyjnych, ale jego intensywność utrzymuje się na alarmującym poziomie. Tylko w dzisiejszym dniu w Moskwie ma dojść do spotkania rosyjskiego premiera Dmitrija Miedwiediewa z ministrem energetyki Aleksandrem Nowakiem i szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem w sprawie dostaw gazu na Ukrainę. W tym samym czasie i na ten sam temat w Brukseli debatują eksperci z UE, Rosji i Ukrainy w randze dyrektorów departamentów ministerstw energetyki. Spotkanie na poziomie ministerialnym jest natomiast teoretycznie możliwe już 16 maja w Atenach przy okazji nieformalnego szczytu ministrów energetyki państw UE.  

W ostatnich dniach wyklarowało się ponadto stanowisko Rosjan i Ukraińców w kontekście gazowego konfliktu z jakim mamy do czynienia nad Dnieprem.

Według Interfax Ukraina: Kijów jest gotowy uregulować natychmiastowo 2,16 mld $ swojego długu gazowego (szacowanego aktualnie przez stronę rosyjską na 3,5 mld $) jeśli Gazprom zgodzi się na cenę 268,5 $ za tys. m3 surowca. Ukraiński minister energii Jurij Prodan poinformował natomiast, że uregulowanie długów gazowych nie jest możliwe w przypadku utrzymania ceny 480$ za tys. m3 przez Gazprom. Prawdopodobnie docelowo Kijów stara się w wyniku negocjacji prowadzonych z Rosjanami przy współudziale UE uzyskać cenę za surowiec rosyjski oscylującą wokół 350 $ za tys. m3. Czy osiągnięcie takiego poziomu cenowego jest prawdopodobne? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale zdaniem MFW w latach 2015-17 rosyjski gaz sprzedawany Ukrainie powinien kosztować właśnie około 320-350 $.

Jeżeli chodzi o stronę rosyjską to ustami wiceministra energetyki Anatolija Janowskiego poinformowała ona, że negocjacje cenowe ze stroną ukraińską są możliwe, ale po uprzedniej spłacie długów jakie zaciągnęła w Gazpromie. Wcześniej minister energetyki FR, Aleksandr Nowak oświadczył, że w przypadku nieuregulowania należności za kwietniowe dostawy błękitnego paliwa na Ukrainę, Gazprom zostanie zmuszony w czerwcu przejść na system przedpłat.

Jak więc widać stanowisko stron jest rozbieżne i może oznaczać dalszą eskalację konfliktu gazowego. Świadczą o tym również słowa ambasadora Rosji przy UE, Władimira Czyżowa twierdzącego, że nie można wykluczyć zawieszenia dostaw rosyjskiego błękitnego paliwa na Ukrainę jeśli nie zostanie uregulowana kwestia zadłużenia. W takim wypadku czekałaby nas zapewne krótka wojna gazowa. Krótka ponieważ w dłuższej perspektywie Gazprom nie mógłby sobie pozwolić na taki konflikt nie posiadając ani odpowiedniej infrastruktury umożliwiającej przesunięcie dostaw z Europy do Azji ani kontrahentów (choć kontrakt chiński został zdaniem rosyjskiej prasy „wynegocjowany już w 98%” i zostanie podpisany niebawem. Czy będzie jednak opłacalny dla pozostających pod presją sankcji i czasu Rosjan?).

Co do Ukrainy będzie ona mogła w przypadku przerwania dostaw rosyjskich liczyć na dostawy rewersowe gazu z Zachodu (1,5 mld m3 rocznie z Polski, do 8 mld m3 ze Słowacji, 1,5- 6 mld m3 z Węgier), być może również na dostawy za pomocą tzw. rewersu wirtualnego (fizycznie gaz dostarczono by nad Dniepr z Rosji, ale byłby on nabyty np. przez państwo unijne, które przekazałoby go Ukraińcom). Na zakończenie warto wspomnieć, że w chwili obecnej w ukraińskich podziemnych magazynach gazu znajduje się około 7 mld m3 surowca a w zimie powinny one być zapełnione na poziomie 15-20 mld m3 błękitnego paliwa (druga z wymienionych wartości byłaby optymalna).

Reklama

Komentarze

    Reklama