Górnictwo
„Negacjoniści klimatyczni” jak ruchy antyszczepionkowe. „Pojutrze” dzieje się na naszych oczach [KOMENTARZ]
Śnieg na Saharze, mrozy stulecia w Stanach Zjednoczonych i upały stulecia w Australii – tak rozpoczął się 2018 rok. Wymowne symptomy zmian klimatycznych podobnie jak badania naukowe nie przekonują jednak „negacjonistów klimatycznych” do przyznania, że to człowiek odpowiada za globalne ocieplenie. Tymczasem zjawisko to stanowi olbrzymie wzywanie dla światowego i regionalnego bezpieczeństwa.
Czas apokalipsy?
Śnieg na Saharze to teoretycznie niezwykle rzadkie zjawisko. Teoretycznie, ponieważ niemal niespotykane na największej pustyni na świecie opady śnieżne miały miejsce kolejno w 2016 r., 2017 r. i na początku br. Ostatni, najświeższy przypadek zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ pokrywa śnieżna utrzymująca się w pobliżu algierskiego miasta Ain Sefra liczyła sobie aż 40 cm.
W momencie, gdy marokańskie dzieci lepiły pierwsze saharyjskie bałwany wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych zaatakowały najsilniejsze mrozy od 120 lat (czyli od momentu prowadzenia pomiarów). Władze miasta i stanu Nowy Jork ogłosiły wprowadzenie stanu wyjątkowego. Zdjęcia zamieszczane w relacjach dotyczących amerykańskiej „zimy stulecia” przypominały ujęcia z filmu „Pojutrze”. W jednej z nadmorskich miejscowości wysokie fale wdarły się np. na okoliczny parking. Woda sięgnęła drzwi samochodów i szybko zamarzła. Zjawisko sprawiało wrażenie apokaliptycznej katastrofy.
Styczeń to jednak nie tylko śnieg na Saharze i najsilniejsze mrozy na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych ponad wieku. To także najwyższe od 80 lat temperatury w Australii. Australijskie służby meteorologiczne informują, że w okresie od grudnia 2016 r. do lutego 2017 r. odnotowano ponad dwieście rekordowych odczytów temperatury.
Skutki zmian klimatu
Już te trzy styczniowe publikacje prasowe dotyczące informacji meteorologicznych powinny budzić niepokój i jasne skojarzenia z nasilającym się globalnym ociepleniem. Niestety wiedza większości społeczeństw na świecie, także w Polsce, na temat tego zjawiska jest nikła. Bardzo często informacja o śniegu w lecie budzi rozbawienie statystycznego Polaka, dla którego wydaje się ona sprzeczna z ideą globalnego ocieplenia. Jest natomiast zupełnie inaczej – nasilające się anomalie pogodowe są najlepszym dowodem na zmiany klimatu. Wynikają one m.in. z topnienia arktycznych lodowców i zmian w cyrkulacji powietrza, a także spowolnienia prądów powietrznych oddzielających strefy klimatyczne i ich rozciągnięcia w taki sposób, że gorące powietrze wdziera się na północ, a zimne na południe na niespotykaną dotąd skalę. Rośnie także poziom wód w oceanach oraz ich zakwaszenie w związku z absorbcją ciepła. Już dziś skutkuje to obumieraniem wielu gatunków roślin i zwierząt w morskich głębinach, a niebawem da o sobie znać w zalewanych miastach znajdujących się na wybrzeżach. To jednak zaledwie przedsmak wyzwań, przed którymi staniemy jako ludzkość.
Kwestie zmian klimatu dotyczą także Polski. Warto mieć na uwadze, że kryzys migracyjny, który uderzył w Unię Europejską (a pośrednio w nasz kraj) będzie się wraz z kolejnymi latami nasilać. Susze, pustynnienie, problemy z wodą to rzeczywistość, która wzmocni niestabilność wielu obszarów, przede wszystkim biednych krajów południa. Warto w tym kontekście zadać sobie pytanie o to, czy wyobrażamy sobie, co by się stało, gdyby w jakiś kraj uderzyły równocześnie trzy huragany o mocy Katriny, która zdruzgotała Nowy Orlean? Bardzo prawdopodobnym scenariuszem byłoby okresowe załamanie się władzy państwowej na tych obszarach.
A przecież Stany Zjednoczone to jeden z najlepiej rozwiniętych krajów na świecie. W przypadku biedniejszych podmiotów międzynarodowych możemy mieć więc do czynienia z trwałym rozpadem struktur państwowych w wyniku zachodzących zmian klimatycznych. Nie zawsze musi chodzić o populacje „tonących” państw wyspiarskich na Pacyfiku. Często będą to podmioty dużo bliższe Polski, do której będą trafiać rzesze uchodźców. Warto w tym kontekście podkreślić, że w pewnym zakresie trzyletnia susza w regionie Syrii wpłynęła na Powstanie Państwa Islamskiego i dekompozycję tego kraju oraz w różnym zakresie Libanu i Iraku. W efekcie zagrożone wojną populacje z tych krajów ruszyły w wędrówkę na północ – do Europy. Klęski żywiołowe nasilające się przez zmiany klimatyczne mogą również sparaliżować eksport surowców energetycznych, a także doprowadzić do rozkwitu terroryzmu, co zagrozi szlakom handlowym. To także dotyczy Polski, która coraz aktywniej importuje ropę i gaz z Bliskiego Wschodu.
Winny – człowiek
Problem skutecznej walki z coraz gwałtowniej zachodzącymi zmianami klimatu jest negacja jej antropologicznego charakteru. Nie jest ona poparta wiedzą, ma raczej charakter typowych ruchów paranaukowych popularnych w naszych czasach np. antyszczepionkowców. Wśród „argumentów” mających zaprzeczyć wpływu człowieka na klimat można znaleźć m.in. tezy o tym, że w historii ziemi nie brakuje okresów, gdy CO2 w atmosferze było więcej niż obecnie oraz o naturalnym charakterze zmian klimatu, które występowały choćby kilkaset lat temu. Tyle tylko, że badania naukowe uderzają z całą stanowczością w te tezy.
Faktycznie w odległej przeszłości ziemi stężenie dwutlenku węgla było wyższe niż obecne. Spadało ono w ciągu milionów lat dzięki procesowi wietrzenia krzemianów. Proces ten został dobrze zbadany przez naukowców, a w jego wyniku nastąpił spadek CO2 w atmosferze. Bez wietrzenie krzemianów temperatura ziemi wzrastałaby i uniemożliwiała życie. Tyle tylko, że spalenie przez człowieka w ciągu krótkiego okresu czasu miliardów ton węgla czy ropy spowodowało gwałtowny wzrost CO2 w atmosferze, a ich naturalne usunięcie wymagałoby jak już wspomniano milionów lat. W efekcie koncentracja CO2 w atmosferze dzięki działalności człowieka szybko rośnie i dzisiaj jest najwyższa od 800 tysięcy lat [1] [2] [3].
Fakt ten znajduje odzwierciedlenie w rosnących średnich temperaturach rocznych na ziemi, w tym oceanów. Badania naukowe potwierdzają fakt globalnego ocieplenia, które jest długookresowym trendem niezależnym od okresowych wahań temperatury charakterystycznych dla klimatu [4] (z ich powodu "negacjoniści klimatyczni" zupełnie błędnie uważają, że zamarzanie Bałtyku w XVII w. i związana z tym okresem „mała epoka lodowcowa” w Europie Północnej >>>a nie na świecie<<< neguje antropogeniczny charakter globalnego ocieplenia).
Co z tą Polską?
Jak więc widać argumentacja „negacjonistów klimatycznych” nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Niestety konfrontacji z nimi nie wytrzymuje obecnie także polityka państwa polskiego. Nie tylko nie prowadzi ona akcji edukacyjnych w społeczeństwie związanych z popularyzacją wiedzy o globalnym ociepleniu, ale także nie przygotowuje się na to zjawisko. Brak dziś np. dokumentu, który określiłby wynikające ze zmianami klimatu zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski. Tymczasem dokumenty takie powstały w innych krajach, w tym państw UE.
Polska pozostaje także dużym emitentem CO2 do atmosfery i jak do tej pory nie zdecydowała się na wysiłek stopniowego przetransformowania własnej energetyki w kierunku niskoemisyjnym. Taka konieczność to nie tylko kwestia globalnych trendów technologicznych (odejścia od węgla), ale także po prostu minimalizowania strat jakie przyniosą zmiany klimatu. A właściwie już przynoszą o czym w ubiegłym roku przekonały się setki tysięcy odbiorców prądu poszkodowanych w wyniku wichur, które regularnie zaczynają pustoszyć polską infrastrukturę przesyłową.
Przypisy:
[1] Revision of the EPICA Dome C CO2 record from 800 to 600 kyr before present
[2] Stable Carbon Cycle–Climate Relationship During the Late Pleistocene
[3] Climate and atmospheric history of the past 420,000 years from the Vostok ice core, Antarctica
[4] Filling the Eastern European gap in millennium-long temperature reconstructions