Naftohaz oświadczył we wtorek, że decyzja KE ogranicza konkurencję na rynku gazowym Ukrainy i ocenił, że „doprowadzi ona do nadużywania przez Gazprom dominującej pozycji ma rynkach Niemiec, Polski, Ukrainy, Słowacji oraz innych państw Europy Środkowej i Wschodniej”.
Spółka zażądała także dostępu do umów z Gazpromem w sprawie Opalu i do tekstu decyzji KE, która, jak podkreślono w komunikacie, „nie została dotychczas opublikowana”.
Naftohaz uznał, że decyzja KE w sprawie Opalu jest dla Ukrainy niekorzystna, gdyż doprowadzi m.in. do odcięcia dostaw gazu z Polski, zmniejszenia przesyłania tego surowca przez ukraińską sieć gazociągów tranzytowych, zwiększenia wydatków Ukrainy na zakupy gazu oraz zmniejszenia jego importu z państw unijnych.
Wcześniej, w poniedziałek, prezes PGNiG Piotr Woźniak poinformował, że spółka zależna kierowanego przez niego koncernu złożyła do Trybunału Sprawiedliwości UE pozew przeciwko KE w sprawie wyłączenia gazociągu Opal spod wymogów trzeciego pakietu energetycznego. Strona polska chce, by Trybunał wstrzymał wykonanie decyzji.
Pozew złożyła spółka Supply & Trading GmbH, która w 100 proc. należy do PGNiG SA. To pierwszy z kroków prawnych, jakie PGNiG zamierza podjąć w tej sprawie przeciwko KE oraz Bundesnetzagentur.
Opal to gazociąg przesyłowy biegnący na terenie Niemiec równolegle do polsko-niemieckiej granicy, o maksymalnej przepustowości ok. 35 mld m sześc. Jest on przedłużeniem biegnącego po dnie Bałtyku gazociągu Nord Stream. Punkt wejścia znajduje się nad Morzem Bałtyckim w miejscowości Greifswald, a wyjście na granicy niemiecko-czeskiej w miejscowości Brandov.
W 2009 r. Opalowi przyznano na 22 lata wyjątkowe traktowanie w ramach unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Pakiet ten wymaga m.in. dostępu stron trzecich, w tym przypadku konkurentów Gazpromu, do infrastruktury przesyłu gazu w UE. Zgodnie z tym Gazprom miał rezerwację 50 proc. przepustowości Opalu.
Decyzja Komisji Europejskiej w sprawie gazociągu Opal zapadła 28 października. Dzięki niej Rosjanie do 2033 roku będą mogli wykorzystywać 80 proc. przepustowości gazociągu. Obecnie Gazprom korzysta z 50 proc. mocy przesyłowych, lecz od dawna wnioskuje, by było to blisko 100 proc. Tym samym z gazociągu Nord Stream Gazprom będzie mógł wprowadzić do Niemiec o ponad 20 mld m sześciennych gazu więcej, niż był w stanie wtłoczyć do tej pory.
Zdaniem PGNiG plany te mogą świadczyć o tym, że Gazprom chce wyłączyć przesył na Ukrainę i zastąpić tą drogą dotychczasowe kierunki przepływu gazu. "To oznacza dla nas gigantyczną zmianę we wszystkich aspektach - handlowych, przesyłowych, dystrybucyjnych (...), podważa naszą pozycję" - mówił w poniedziałek Woźniak.
W piątek prezydenci Andrzej Duda i Petro Poroszenko we wspólnym oświadczeniu napisali, że Polska i Ukraina zostały dotknięte decyzją KE w sprawie gazociągu Opal. Podkreślili, że decyzja KE narusza zapisy prawne umowy stowarzyszeniowej Ukraina - Unia Europejska oraz podważa strategię bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej i zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Europy Środkowo-Wschodniej.
"Tworzy ona realne ryzyko zakłóceń dostaw gazu pomiędzy Polską i Ukrainą oraz istotne przekierowanie obecnych przepływów gazu pomiędzy innymi krajami" - napisali prezydenci.
Zobacz także: „Niebezpieczny pat w sprawie Baltic Pipe”. Polska wykorzysta wizytę premiera Sobotki?