Reklama

Gaz

Lotos rozpoczyna lobbing w sprawie budowy drugiego gazoportu

Grupa Lotos skupiła wokół siebie środowiska biznesowe i polityczne województwa pomorskiego i rozpoczęła aktywny lobbing w sprawie budowy pływającego terminala LNG, który miałby trafić nad Zatokę Gdańską. Czy strategia „oddolnej konsolidacji” da efekt w kontekście nikłego wsparcia rządu dla wspomnianej idei?

LNG to strategiczna perspektywa dla Grupy Lotos? 

W siedzibie Grupy Lotos w Gdańsku odbyło się dziś duże seminarium poświęcone perspektywom rozwoju rynku LNG w Polsce. Wzięli w nim udział m.in. przedstawiciele PGNiG, Gaz Systemu, Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza, polskich stoczni, portów etc. Podczas wydarzenia, któremu nadano rangę regionalną, wiceprezes Grupy Lotos Przemysław Marchlewicz, podkreślał, że LNG to jedna ze „strategicznych perspektyw” rozwoju koncernu. Wskazywał przy tym na projekty związane z transportem morskim (np. bunkrowanie statków), kolejowym (wykorzystanie spółki Lotos Kolej do przewozu LNG) i komercyjnym (rozbudowa stacji LNG na terenie kraju). Jednak najbardziej wyczuwalnym elementem seminarium była przede wszystkim kwestia ewentualnego powstania pływającego terminala LNG (jednostki typu FSRU), który stacjonowałby w Zatoce Gdańskiej. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że Grupa Lotos rozpoczęła aktywny lobbing za projektem mimo, że stanowi on w oficjalnym planach operatora sieci gazociągowej, spółki Gaz System, zaledwie alternatywny plan rozwoju infrastruktury dywersyfikacyjnej na wypadek fiaska Baltic Pipe

Lotos rozpoczyna aktywny lobbing w sprawie budowy drugiego gazoportu

Gdański koncern podczas dzisiejszego seminarium podkreślał, że koncepcja powstania terminalu LNG na wodach Zatoki Gdańskiej nie jest nowa i w razie realizacji stanowiłaby ważny bodziec do rozwoju regionu. W oficjalnej prezentacji Grupy Lotos zaprezentowanej dziennikarzom stwierdzono natomiast wprost, że jednostka FSRU to „dodatkowy obok gazoportu w Świnoujściu i Baltic Pipe kanał pozyskiwania (nierosyjskiego – przyp. red.) gazu ziemnego”. Seminarium obfitowało także (zapewne nieprzypadkowo) w prezentacje dotyczące wsparcia przez kraje skandynawskie niewielkich terminali, które zaspokajają potrzeby lokalnego przemysłu. Wskazano tu szczególnie na Finlandię, która nie tylko pomaga w budowie tego typu infrastruktury, ale także na zasadzie synergii inwestuje w statki napędzane LNG. Powiązano ten wątek z potencjalnym FSRU w Zatoce Gdańskiej i szansą dla lokalnych stoczni co rodzi naturalne skojarzenia z Planem Morawieckiego i hasłem reindustrializacji. W treści wystąpień przemycono także delikatnie sugestię, że powstający w ramach regazyfikacji LNG chłód przemysłowy można doskonale wykorzystać w rafineriach czego dobrym przykładem jest zakład w Osace.

Szanse na powstanie FSRU w okolicach Trójmiasta są niewielkie

Grupa Lotos zaczęła mocno lobbować za koncepcją realizacji pływającego terminala LNG w okolicach Trójmiasta. Pytanie czy projekt ten choć ambitny jest realny? 

Jak już wspominałem aktualne zabiegi Gaz Systemu i PGNiG, a więc wiodących „gazowych graczy” w Polsce, koncentrują się na rozbudowie gazoportu w Świnoujściu (nawet do 10 mld m3) i budowie gazociągu Baltic Pipe (być może także do 10 mld m3) w ramach tworzonego Korytarza Norweskiego. Jest niezwykle mało prawdopodobne by wdrożono w życie „plan B” i zamiast rurociągu do Danii sfinansowano jednostkę FSRU. Zresztą przedstawiciel PGNiG na seminarium Lotosu nie chciał odnosić się do sprawy drugiego gazoportu i podkreślał, że kooperacja w obszarze LNG z gdańskim koncernem paliwowym jest możliwa w ramach rozwoju sieci stacji benzynowych, które będą dostosowywane do nowej roli w ramach rządowej strategii rozwoju czystego transportu.

Warto także zaznaczyć, że Grupa Lotos najzwyczajniej w świecie nie ma pieniędzy na udział w projekcie budowy pływającego terminala. Nieprzypadkowo wiceprezes Przemysław Merchlewicz unikał bezpośrednich stwierdzeń o zaangażowaniu kapitałowym w tę inwestycję nawet jeżeli był o to pytany przez dziennikarzy. Na dzisiejszym seminarium menadżer podkreślał zresztą, że rola Lotosu w ramach działającego FSRU byłaby drugoplanowa i dotyczyła bunkrowania statków czy transportu LNG poprzez kolej (w tym przypadku to raczej mocno przyszłościowe).

Wreszcie rzecz najważniejsza: reprezentacja polityczna (a właściwie jej brak na wysokim szczeblu) podczas seminarium Lotosu pokazuje, że lobbing dotyczący pływającego terminalu to raczej autorska idea spółki i mimo prób dopasowania go do Planu Morawieckiego nie znajduje jak na razie jednoznacznego poparcia w rządzie.

Innymi słowy zaangażowanie gdańskiego potentata paliwowego w budowę jednostki FSRU wygląda dziś trochę tak jak sugerowana przez jego były zarząd kooperacja z PGNiG w sprawie realizacji gazociągu Baltic Pipe. Choć być może jestem zbyt surowy, a strategia oddolnego konsolidowania środowisk biznesowych i politycznych województwa pomorskiego da pozytywny efekt?

Zobacz także: Lotos zbuduje drugi gazoport? „Plany są już gotowe”

 

Reklama

Komentarze

    Reklama