Reklama

Wczorajsza konferencja Lotosu była pierwszą poważną okazją dla dziennikarzy by zapoznać się z nowym zarządem Grupy Lotos. To bardzo istotne ponieważ w latach 2002-2016 (to cała epoka!) prezesem spółki  pozostawał Paweł Olechnowicz. Jego następca Robert Pietryszyn z pewnością będzie chciał lekko zmodyfikować wizję biznesową firmy co dało się odczuć już podczas spotkania wynikowego. Powrót do polityki wypłacania dywidendy, krytyka kosztów funkcjonowania instalacji Lotosu na Morzu Bałtyckim czy rozbudowa portfela inwestycji upstreamowych w związku z „niewystarczającymi działaniami w tym segmencie” pokazują to aż nadto. Na szczegóły będzie trzeba jednak poczekać do publikacji nowej strategii spółki – co powinno nastąpić niebawem.

Szczególnie elektryzującym wątkiem konferencji była dostawa irańskiej ropy do Rafinerii Gdańskiej. Tankowiec Atlantas powinien dotrzeć do Gdańska już za kilka dni. W rozmowie jaką przeprowadziłem w kuluarach z prezesem Pietryszynem nie padły konkretne dane dotyczące procesu dywersyfikacji tzn. jaka będzie docelowa wielkość spot-ów w ogóle wolumenu importowego, jakiego udziału rosyjskiej ropy należy się spodziewać, czy kontrakty będą zawierane z głównymi producentami, a może raczej firmami traderskimi? Jedyne co wiadomo to, że Lotos chce kontynuować proces poszerzania dostawców. Jeżeli testy irańskiej ropy w instalacjach spółki przebiegną pomyślnie to gdański koncern chciałby zacząć rozmawiać o bardziej konkretnym wymiarze współpracy. Co ciekawe Iran nie będzie tu wyznacznikiem – w grę wchodzi także np. Irak, a nawet Stany Zjednoczone. Tu znów pada pytanie o bardziej długotrwałe formy współpracy ponieważ niskie ceny ropy nie będą utrzymywać się w nieskończoność. Istotna jest przede wszystkim możliwość ich zawarcia i ewentualne warunki ponieważ Lotos jest spółką o znaczeniu regionalnym, ale nie globalnym.

Konferencja wynikowa Grupy Lotos. Fot. Energetyka24

Skoro o rynkach międzynarodowych mowa dla gdańskiego koncernu kluczowa nadal pozostanie Norwegia. Aż 75% wydobycia Lotosu pochodzi z tamtejszego szelfu, a to nie koniec ponieważ zapowiedziano kolejne inwestycje. Jedną z możliwości wykonania konkretnych kroków w tym kierunku jest nowy plan zagospodarowania złoża Yme (dotychczasowe problemy wynikały z wadliwej konstrukcji platformy). Jeśli będzie on niesatysfakcjonujący to możliwa będzie sprzedaż udziałów Lotosu i ich zakup w innym projekcie. Swoją drogą nowy zarząd nie skrytykował wprost ekipy Olechnowicza za nietrafioną inwestycję z 2008 r., która miała być prowadzona z Talisman Energy (pierwszym operatorem złoża), ale podkreślił dość dosadnie, że w upstreamie około 40-50% działań kończy się fiaskiem, dlatego portfel inwestycji powinien być tak zdywersyfikowany by minimalizować to ryzyko. Najwyraźniej w ocenie nowych władz Lotosu do tej pory tak nie było.

W kuluarach konferencji wynikowej próbowałem dopytać prezesa Pietryszyna także o inne kierunki inwestycji zagranicznych w obszarze wydobywczym. Nie wykluczył tego zaznaczając, że musi chodzić o „miejsca stabilnie geopolitycznie”.  Także w tym wypadku wszystko będzie jednak zależeć od możliwości finansowych Lotosu…

Reklama

Komentarze

    Reklama