Reklama


Słowa Ławrowa odnoszą się do kilku płaszczyzn. Bije z nich głęboka niezgoda na rozmieszczanie instalacji na terytorium dawnych krajów bloku wschodniego. Bynajmniej nie chodzi tu jednak jedynie o postimperialne westchnienia nad „największą katastrofą geopolityczną XX wieku”, która spowodowała upadek sowieckiego imperium.


Główną przyczyną, dla których szef rosyjskiej dyplomacji mówi o umacnianiu bezpieczeństwa krajów NATO kosztem Moskwy jest umowa jaką Borys Jelcyn zawarł z Zachodem. Zgodził się on bowiem na akcesję krajów Europy Środkowej do Sojuszu Północnoatlantyckiego w zamian za obietnicę nie rozmieszczania znaczących jego agend i instalacji na terytorium nowych członków. Z tej perspektywy Rosja została zdradzona i Ławrow zwraca na to uwagę.


Ta sytuacja może się powtórzyć, dziś Zachód formułuje w stronę Kremla kolejne przyrzeczenie: „nasza tarcza antyrakietowa nie jest wymierzona w Rosję ma charakter defensywny”. Ale za dekadę wspomniany projekt może mieć już inny charakter -zdaje się mówić szef MSZ FR- a wy o swoich słowach zapomnicie tak szybko jak o obietnicy danej Jelcynowi.


Wreszcie dochodzimy do trzeciej, ściśle związanej z powyższymi przykładami kwestii. Moskwa ma długie granice i wielu wrogów a jej armia -choć intensywnie się reformuje- jest dziś słaba, niezdolna do prowadzenia działań wykraczających poza konflikt lokalny, w kilku punktach zapalnych kraju liczącego 17 mln km2. Rosja zachowuje więc zdolność do odstraszania dzięki parasolowi jądrowemu. Natowska tarcza antyrakietowa może więc w przyszłości zagrozić równowadze strategicznej jaka utrzymuje się pomiędzy Federacją i jej geopolitycznymi przeciwnikami, a tym samym zagrozić jej istnieniu.


Jakich reakcji rosyjskich w kontekście wypowiedzi Ławrowa może oczekiwać Polska? W obecnym układzie politycznym należy spodziewać się dalszej militaryzacji Obwodu Kaliningradzkiego i Białorusi, która w ramach powrotu do narracji państwa związkowego z Rosją (ZBIR) wzmacnia swoją armię jej kosztem. Nie odkrywam tu raczej Ameryki, taki scenariusz uwzględniały m.in. tegoroczne ćwiczenia wojskowe na terenie Polski o kryptonimie Anakonda 2012. Z pewnością oprócz brani rakietowej, która przecież już dziś w postaci Iskanderów obejmuje swoim zasięgiem większość terytorium Rzeczpospolitej będziemy świadkami natężenia manewrów wojskowych ZBIRu bądź „rosyjskiego NATO” (OUBZ) w pobliżu naszych granic. Niebagatelną rolę w eskalacji napięcia będzie pełnić również Flota Bałtycka, ostatnio dla celów propagandowych dość często przeprowadzająca desanty na plaże rosyjskiej eksklawy bądź okolic St. Petersburga. Z pewnością będzie również dochodziło do incydentów cybernetycznych bądź lotniczych na terytorium państw bałtyckich, które jak wiadomo łączy z Polską natowski plan obronny o kryptonimie „Eagle Guardian”.


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama