Reklama

Sprzeciw instytucji europejskich jest ignorowany przez najsilniejsze państwo UE, jakim są Niemcy. Świadczy to o kryzysie dotychczasowego wspólnotowego modelu integracji europejskiej, opartego na zasadzie solidarności. Opierał się on na równoważeniu wpływów najsilniejszych państw przez instytucje europejskie ergo słabsze państwa. Zyskiwały one dzięki temu możliwość artykułowania swoich interesów oraz ich realizacji.  Kryzys, o którym wspominam oznacza, iż w polityce klimatyczno-energetycznej, a być może także w innych politykach, będziemy obserwować tworzenie się nowego modelu integracji europejskiej – zwiększającego warunkowość, która dla państw słabszych jest bardzo  niekorzystna.

Zwiększenie się warunkowość w polityce klimatyczno-energetycznej oznacza, iż jej realizacja ma małe szanse powodzenia. W przeciwieństwie do innych polityk dotyczy bowiem kluczowych obszarów bezpieczeństwa narodowego, jak np. wymiar surowcowo-energetyczny. Aby ją realizować trzeba opierać się na zasadzie solidarności i dobra wspólnego wszystkich jej członków, a w nowym modelu integracji nie ma miejsca na te wartości. Tym samym idea Unii Energetycznej w formie zaproponowanej przez byłego premiera Donalda Tuska, czy też wcześniejsza idea paktu muszkieterów i jej założeń zaakceptowanych przez Radę pozostanie jedynie ułudą, a nie realnym bytem. Z punktu widzenia całej Unii, to bardzo niekorzystne zjawisko i prognostyk na przyszłość, ponieważ taniej i efektywnej można zapewnić bezpieczeństwo wspólnie. Tym bardziej, iż problem zależności importowej od węglowodorów (gazu i ropy naftowej) jest problem wszystkich jej członków, tak jak i obecna Rosja jest problemem całego kontynentu.

Zagadnienia te są często niedoceniane przez komentatorów wpisujących się w narrację rosyjską mówiącą, iż import gazu i ropy to tylko biznes. Brak zrozumienia istoty i intencji stron, przy słabej komunikacji, prowadzi do napięć, konfliktów i nieoczekiwanych zwrotów. Państwa regionu nie mogą pozwolić sobie na osłabianie ich bezpieczeństwa energetycznego w obliczu wzrastającej presji militarnej i surowcowej na region oraz różnicowaniu państw europejskich przez głównego eksportera gazu, czyli Rosję. Z tych powodów rysuje się możliwość poważnego zwrotu krajów Europy Środkowo -Wschodniej w zakresie polityki klimatyczno-energetycznej. Konsekwencją tego zwrotu będzie osłabienie spójności i współpracy państw Unii Europejskiej. Na pewno dla liberalizacji rynku energii w UE będzie to zabójcze. Czy warto więc forsować projekt czysto biznesowy, jak to podkreślają przedstawiciele rządu niemieckiego, trwale dzielący Wspólnotę i różnicujący jej członków? Zdecydowanie nie i taka świadomość staje się coraz bardziej powszechna, choć zdecydowanie za późno.

Zobacz także: Saryusz-Wolski: Wzrasta presja PE na Nord Stream 2. Co z KE?

Zobacz także: PE wzywa Komisję Europejską do blokady Nord Stream II

Reklama
Reklama

Komentarze