Reklama

Jerzy Kurella, szef Taurona, który na stanowisku zastąpił niedawno Dariusza Luberę (który to przeciwstawiał się rządowym planom zakupu przez Tauron kopalni Brzeszcze) może być jednym z tych szefów spółek skarbu państwa, który po wyborach wcale nie straci stanowiska. I to mimo iż zgodził się na transakcję, która – delikatnie rzecz ujmując – niekoniecznie  będzie interesem życia dla Taurona. Chodzi oczywiście o zakup kopalni Brzeszcze. Nie dość, że grupa energetyczna wreszcie zgodziła się na jej kupno od Spółki Restrukturyzacji Kopalń, to wyemituje jeszcze papiery za 200 mln zł (emisja skierowana do Skarbu Państwa), by stać ją było na inwestycje w tej najbardziej obecnie nierentownej kopalni węgla kamiennego. No, ale kopalnia z miasta, z którego pochodzi przyszła pani premier została (przynajmniej chwilowo) uratowana. Dodatkowo nowy prezes Taurona głosi tezy zgodne z tym, co w kwestii górnictwa i energetyki mówi nowy rząd. Czyli – po pierwsze węgiel, po drugie – konsolidacja górnictwa i energetyki, a także energetyki w ogóle.

Prezes Taurona, cytowany przez PAP przedstawił trzy warianty takich działań. - Jest PGE i potencjalnie może być połączona z Energą. Drugi model, to Tauron łączy się z Eneą, takie plany były. Trzeci model, najbardziej optymalny, to wspólny podmiot z połączenia Tauronu, Energi i Enei. To byłby podmiot, który byłby porównywalny do PGE i mógłby udźwignąć inwestycje - powiedział Jerzy Kurella. - Tauron widzę jako centrum kompetencji dla tworzenia nowego układu na rynku energii w Polsce – dodał.

Z punktu widzenia koncentracji na rynku polskim podmiot równy wielkością i potencjałem PGE nie powinien mieć problemów z uzyskaniem zgody UOKiK. Tym bardziej patrząc na to szerzej, czyli z punktu widzenia UE – nasze grupy energetyczne w porównaniu do zagranicznych graczy naprawdę nie są duże. A silniejsze podmioty przy dzisiejszym niełatwym rynku, zwłaszcza tym bazującym na węglu, mają większe szanse na przebicie się „w tłumie” - co w kontekście planowanej polityki energetycznej PiS (wraz z zapowiedzią renegocjacji pakietu klimatycznego) może się okazać ważnym argumentem.
Prezes Taurona mówi o poziomej fuzji trzech spółek, które konkurowałyby z PGE. Energetycznie oczywiście. Jednak pytanie, jak miałoby to wyglądać od strony konsolidacji pionowej, czyli połączenia z górnictwem węgla kamiennego. Poznańska Enea bowiem przejęła właśnie 66% udziałów w lubelskiej kopalni Bogdanka, która jest jej strategicznym dostawcą paliwa do siłowni w Kozienicach. Niemniej jednak ustępujący rząd wymyślił, że to nie koniec inwestycji Enei. Ma ona bowiem przejąć Katowicki Holding Węglowy (pisałam o tej możliwości już w sierpniu na www.gornictwo2-0.pl). Zdaniem „Rz” Enea miałaby wnieść do utworzonej przez Skarb Państwa spółki celowej akcje Bogdanki i objąć tym samym 51% udziałów w SPV, do której wniesionych zostanie 100% akcji KHW. Enea będzie więc w posiadaniu mocy wytwórczych węgla na poziomie niemal 20 mln ton rocznie. Maksymalne zdolności wydobywcze Bogdanki bowiem to ok. 11 mln ton, a KHW (zakładając, że zlikwidowany zostanie ruch Śląsk kopalni Wujek, a są takie plany) da ok. 9 mln ton. Enea zakłada jednak produkcję w Bogdance, przynajmniej na razie, na tegorocznym poziomie ok. 8,5 mln ton w skali roku. Będzie więc musiała szukać zbytu na kilkanaście mln ton czarnego złota. Za granicą lub u konkurencji. No i pytanie, co dalej.

Tu pojawia się nam słynny projekt budowy elektrowni w Ostrołęce, któremu Energa mówi „nie” albo „może” albo w sumie „nie wiem”. W lipcu spółka wydała komunikat, w którym czytamy: "Jako właściciel projektu jesteśmy zainteresowani pozyskaniem inwestora o znaczącym bądź strategicznym udziale, który wziąłby na siebie ryzyko związane z finansowaniem inwestycji oraz ze sprzedażą energii elektrycznej wyprodukowanej w elektrowni". Jak wiadomo, Energa nie za bardzo widzi się w roli inwestora energetycznego kojarzonego z węglem. A przecież nowe 1000 MW w Ostrołęce ma być opalane tym właśnie paliwem. A skoro Enea ma być potentatem węglowym, to dlaczego nie miałaby wesprzeć Energi w tym projekcie? Jest to zresztą zbieżne z tym, co mówi prezes Taurona – może obie te grupy mogłyby zostać połączone? Czy z Touranem, czy bez, to już inna historia, bo należy zadać sobie pytanie, co dalej z Kompanią Węglową po nieudanych próbach stworzenia tzw. Nowej Kompanii Węglowej. Teoretycznie obecnie obowiązującym planem jest wniesienie kopalń KW do TF Silesia, ale jak doskonale wiemy ten pomysł cały czas może podważyć Komisja Europejska. Dlatego pod uwagę brane jest także włączenie Kompanii Węglowej do PGE – pomysł zresztą pojawiał się już kilka lat temu. Oczywiście jasne jest, że PGE nie przejęłaby wszystkich 11 kopalń Kompanii, ale to już jest osobny temat. Wszyscy pamiętamy przecież doskonale list intencyjny PGE i KW ws. współpracy w Opolu, podpisywany w czerwcu 2016 r. Oczywiście od tego czasu wiele się zmieniło, ale należy też wziąć pod uwagę fakt, iż PGE robiąc ostatnie odpisy na siłowniach na węgiel brunatny dawała do zrozumienia, że węgiel kamienny jest dla niej jakby ważniejszy...

Gdzieś w tym wszystkim dobrze byłoby znaleźć miejsce dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej, bo choć jest ona największym w UE producentem węgla koksowego (baza do produkcji stali), a energetycznego produkuje stosunkowo mało, to jednak w oderwaniu od całego rynku może być jej trudno (chyba, że zdecyduje się m.in. na zamknięcie kopalni Krupiński). Jeśli jednak zdecydujemy się na trochę gdybania (na razie podkreślam – nieuzasadnionego), to nie zdziwię się wcale, gdy wróci słynny pomysł powołania Polskiego Węgla, czyli jednego wielkiego podmiotu górnictwa węgla kamiennego, który w jakiś inny sposób mógłby być powiązany z energetyką. Pomysł Polskiego Węgla kilkakrotnie pojawiał się i znikał (kilka lat temu miało się to odbyć na bazie połączenia KW i KHW), dlatego jego powrót chyba by mnie szczególnie nie zaskoczył.

Na razie jednak poczekajmy na uformowanie nowego rządu wskazanie osób odpowiedzialnych za sektor górnictwa i energetyki. Jedno jest pewne – będą mieć one bardzo dużo pracy i bardzo mało czasu.

 

Reklama
Reklama

Komentarze