Komercjalizacja baszkirskiej spółki została przez wielu uznana za jeden z klejnotów koronnych programu prywatyzacji w Rosji. Jej zadaniem miała być pomoc w ograniczeniu dziury budżetowej spowodowanej załamaniem się cen ropy naftowej oraz zachodnimi sankcjami nałożonymi na Rosję po aneksji części terytorium Ukrainy. Dlatego zawieszenie komercjalizacji Basznieftu zaskoczyło wielu analityków.
Sprawa Basznieftu nabrała ostatnio charakteru politycznego. Stała się polem, na którym ścierają się interesy wielu wpływowych biznesmenów i urzędników państwowych. Decyzją prezydenta Władimira Putina spółki państwowe miały zakaz udziału w prywatyzacji.Obawiano się skojarzeń ze sprawą Michaiła Chodorkowskiego i nacjonalizacji spółki Jukos. Mimo to w lipcu ofertę zakupu udziałów w Baszniefcie złożył Igor Sieczin, szef Rosnieftu. Z oficjalnego pisma Ministerstwa Gospodarki Rosji do jakiego dotarł Reuters wynika, że Miedwiediew będzie musiał wydać specjalny dekret, jeśli państwowy gigant ma mieć zablokowaną możliwość zakupu baszkirskiej spółki.
Z wypowiedzi niektórych przedstawiciel rządu FR wynika, że udział Rosnieftu w komercjalizacji baszkirskiej spółki ograniczy się zasadniczo tylko do przeniesienie aktywów z jednej firmy do drugiej. Odmiennego zdania jest spółka zarządzana przez Sieczina. Jego przedstawiciele uważają zaangażowanie za czynnik zwiększający konkurencję oraz zysk, jaki mógłby zostać osiągnięty przez rosyjski rząd.
Chęć nabycia 75 % akcji Basznieftu zgłosiła ostatnio mało znana firma Tatneftgaz. W skład tego pakietu miałoby wejść również 25 % udziałów należących do Republiki Baszkirii. Innym potencjalnym nabywcą może okazać się jeden z najbogatszych ludzi w Rosji, stojący na czele Łukoilu Wagit Alekperow.
Zobacz także: Słabnący Putin i druga zdrada Sieczina. „Chaos w rosyjskich elitach”
Zobacz także: Nowy szczyt OPEC. Czy uda się zamrozić produkcję ropy?