Wiadomości
Rolnicy w Czechach i Słowacji też protestują. „Zielony Ład musi być bardziej realistyczny”
Czescy rolnicy protestowali w czwartek przeciwko unijnej polityce rolnej, Zielonemu Ładowi, oraz przeciwko importowi z krajów trzecich. Setki ciągników w całym kraju ograniczyły ruch w kilkunastu miastach, a także na głównych drogach i przejściach granicznych, także z Polską. Z kolei słowaccy rolnicy uczestniczyli w czwartek w największym w historii kraju proteście. Na ulice i drogi w całej Słowacji wyjechało 2,2 tys. traktorów i maszyn rolniczych. Protestowano przeciwko polityce rolnej UE i nadmiernej biurokracji. Domagano się wypłaty zaległych dopłat do produkcji rolnej.
Czechy
Organizatorzy protestu z Izby Rolniczej Republiki Czeskiej podali, że na drogi wyruszyło około 3 tys. maszyn rolniczych. Protestowano przede wszystkim przeciwko obciążeniom biurokratycznym oraz kontrolom z różnych instytucji. Ich częstotliwość miała wzrosnąć nawet dwukrotnie. Organizatorzy podkreślali, że protest jest częścią ogólnoeuropejskich demonstracji branży rolno-spożywczej.
Przewodniczący Izby Rolniczej Jan Doleżal powiedział na wiecu przy byłym przejściu granicznym między Czechami a Słowacją w Hodoninie-Holiczu, że protesty mogą być kontynuowane, zarówno na poziomie europejskim, jak i krajowym. To przejście graniczne zostało na krótko zablokowane całkowicie. Drogi między Gródkiem na Nysą a Bogatynią w Polsce oraz w Kocobędzu mimo obecności maszyn rolniczych, pozostawały przejezdne.
Minister rolnictwa Czech Marek Vyborny oświadczył po zakończeniu rolniczej akcji protestacyjnej, że zgadza się z wieloma zastrzeżeniami rolników, szczególnie z tymi dotyczącymi obciążeń biurokratycznych. Zapowiedział, że do końca tygodnia powinien otrzymać od partnerów w koalicji rządowej uwagi do ewentualnych zmian w polityce rolnej.
Powtórzył, że cele unijnego Zielonego Ładu dla Europy, przeciwko któremu rolnicy także protestują, muszą być bardziej realistyczne. Odnosząc się do kwestii importu z Ukrainy, podkreślił obowiązek wspieranie gospodarczo zaatakowanego kraju i skrytykował działania niektórych protestujących w Polsce rolników, którzy wysypali na ziemię ukraińskie zboże.
Słowacja
Największy w historii Słowacji rolniczy protest zwołała Izba Rolnicza i Przemysłu Spożywczego (SPPK). Akcję rozpoczęto już po godzinach porannego szczytu.
Także demonstracje na granicach z Polską, Czechami i Węgrami przebiegały spokojnie i blokady przejść granicznych miały raczej symboliczne znaczenie. Organizatorzy z wyprzedzeniem opublikowali harmonogram i mapy miejsc, w których miały przejeżdżać ciągniki i inny sprzęt rolniczy.
Czytaj też
Głównymi hasłami protestu był sprzeciw wobec prowadzonej przez Komisję Europejską polityce rolnej, unijnemu Zielonemu Ładowi, biurokracji oraz nieprzekazaniu dopłat za zeszłoroczne plony.
Protest rolników poparły Słowacka Unia Piekarzy, Cukierników i Producentów Makaronów oraz stowarzyszenia pracodawców.
Premier Słowacji Robert Fico skrytykował decyzję, która zapadła większością głosów państw członkowskich UE o rozszerzeniu preferencji dla eksportu ukraińskich towarów na rynek Unii.
„Polityka Unii Europejskiej w tej kwestii jest straszna. Jakie to ma znaczenie, że rolnicy na Słowacji, która jest członkiem Unii Europejskiej, padną. Najważniejsze, aby Ukraina była zadowolona” – stwierdził premier.
Dodał, że Bratysława będzie utrzymywać jednostronny zakaz importu wybranych produktów rolno-spożywczych z Ukrainy.
Podobne hasła jak protestujący w czwartek wysuwali już uczestnicy demonstracji, które miały miejsce na Słowacji w poniedziałek. Niezadowoleni słowaccy rolnicy z mniejszych stowarzyszeń wyprowadzili wtedy na drogi około 300 ciągników i maszyn.
Krytykowano utrudnienia, które towarzyszą staraniom o dzierżawę na cele rolne państwowych gruntów, domagano się ulg przy zakupie oleju napędowego oraz zwolnienia z płacenia obowiązkowych składek na ubezpieczenie społeczne.