Reklama

Wiadomości

Polska rusza z prekonsultacjami ws. greenwashingu. Krajowe przepisy ulegną zaostrzeniu

Autor. Canva / @JM_Image_Factory

Rozpoczęły się prekonsultacje ws. dyrektywy UE regulującej greenwashing – wskazał w piątek na konferencji Łukasz Wroński z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Chodzi o problem fałszywych deklaracji firm o zgodności produktów z zasadami ochrony środowiska m.in. w branży kosmetycznej.

W piątek odbyła się konferencja „Greenwashing i inne kolory »washingu«” w ramach projektu edukacyjnego Kosmopedia, prowadzonego przez Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego.

„W czwartek rozpoczęły się prekonsultacje dotyczące unijnej dyrektywy regulującej greenwashing” – poinformował podczas spotkania dyrektor Departamentu Ochrony Zbiorowych Interesów Konsumentów w UOKiK Łukasz Wroński. Dodał, że to dopiero początek dyskusji dotyczącej implementacji w prawie krajowym przepisów.

Jak poinformowano, Urząd prowadzi osiem postępowań wyjaśniających wobec firm, które mogły naruszyć obowiązujące w Polsce przepisy. Firmy mogą być ścigane za wprowadzanie konsumentów w błąd – także odnośnie fałszywych emblematów ekologicznych – na podstawie ustawy z 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Podkreślono, że według obecnych zapisów, na firmę może zostać nałożona kara w wysokości do 5 mln zł dla osoby zarządzającej, a w przypadku firmy – kara do 10 proc. rocznego dochodu.

Czytaj też

Przypomniano, że Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady UE została opublikowana 6 marca, a kraje członkowskie UE muszą wprowadzić zmiany dotyczące regulacji greenwashingu do 27 marca 2026 r. Przepisy zaczną obowiązywać od 27 września 2026 r. „Oznacza to, że od tego czasu przedsiębiorcy mogą być kontrolowani pod kątem stosowania przepisów tej dyrektywy, ale również konsumenci zauważą realną zmianę na rynku” – powiedziała Magdalena Turowska z Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

Reklama

Walka z greenwashingiem

Ekspertka podkreśliła, że nowe przepisy wyeliminują nieprecyzyjne oświadczenia producentów dotyczące składu i pochodzenia produktów, a standardy potwierdzenia deklaracji o ekologiczności zostaną ujednolicone. „Dla wszystkich będą takie same zasady, czyli będziemy poruszać się w tych samych ramach prawnych i nie będzie tutaj nieuczciwej konkurencji” – stwierdziła.

Według Aleksandry Majdy, wiceprezeski ESG Impact Network, zielone emblematy na opakowaniach produktów prawdopodobnie „za półtora roku znikną ze sklepów, chyba że będą to oficjalnie uznane certyfikaty”. „Greenwashing po prostu już się nie opłaca” – dodała.

Podczas konferencji podkreślono, że wprowadzenie dyrektywy UE zakłada zakaz stosowania komercyjnych certyfikacji, co może stanowić wyzwanie dla przedsiębiorców i tożsamości ich marek.

Dodano, że wielkość etykiet na produktach jest teraz największym wyzwaniem dla przedsiębiorców. „Unia Europejska oczywiście bardzo chce dobrze, ja jestem całym sercem za tym, żeby wprowadzać te zmiany, ale chcą zmniejszać opakowanie, a jednocześnie jako producenci musimy coraz więcej pisać na tym opakowaniu, żeby wyjaśnić konsumentom, o co chodzi” – stwierdziła dr inż. Justyna Żerańska, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego. Według niej kody QR na etykietach również nie rozwiązują problemu, ponieważ wykluczeni zostaną starsi konsumenci.

Reklama

Dyrektywa UE zakłada również, że zielone deklaracje będą poddawane zewnętrznej weryfikacji. „W momencie, kiedy producent będzie chciał zastosować na swoim produkcie zieloną deklarację, będzie musiał ją zweryfikować, czyli będzie musiał ją poddać do weryfikacji przez kogoś z zewnątrz, nie będzie robił tego sam” – powiedziała Magdalena Turowska.

Justyna Żerańska oceniła, że zewnętrzna certyfikacja „nie jest do końca dobra”. „Tworzymy zupełnie nowy element, który będzie zdejmował odpowiedzialność i przejmie rolę nadzoru, a z drugiej strony utrudni codzienną komunikację producentów z konsumentem. Jeżeli ktoś trzeci ma każdą deklarację zatwierdzać, to ja mam za każdym razem za to zapłacić. (…) czy ja się w ogóle zdecyduję?” – powiedziała.

Inne rodzaje washingu

Obecnie rynek ekologiczny jest wart 850 mld dol., a konsumenci są coraz bardziej świadomi zjawiska greenwashingu – wskazano. Przywołano badanie przeprowadzone przez Kantar, z którego wynika, że 52 proc. ankietowanych stwierdziło, że widziało lub słyszało fałszywe informacje na temat działań dotyczących nadużywania haseł odpowiedzialności społecznej, takich jak „bio” i „eko” dotyczące m.in. branży modowej, produkcji mięsa czy energii.

Reklama

Greenwashing to termin odnoszący się do nadużywania zasad ochrony środowiska i tworzenia przez marki deklaracji, wprowadzających w błąd konsumentów. Podczas konferencji oprócz mylących etykiet na opakowaniach wskazano też m.in. na wyróżnianie przez producenta nieistotnych zalet produktu, przedstawianie fragmentu cyklu jego życia i pomijanie innych, czy korzystanie z nieistotnych deklaracji prawnych, np. informowanie o przestrzeganiu prawa w celu tworzenia ekologicznego wizerunku.

Uczestnicy spotkania zwrócili też uwagę na różne formy zjawiska „washingu” – np. „bluewashing”, czyli deklarowanie zrównoważonego rozwoju z wykorzystaniem niebieskiego logo ONZ, „pinkwashing”, który oznacza czerpanie przez przedsiębiorcę inspiracji z aktywności ruchów społecznych m.in. LGBT, czy „purplewashing”, czerpiący z ruchów feministycznych.

Obecnie na rynku europejskim najpopularniejsze certyfikaty ekologiczne to m.in. dobrowolny Certyfikat ekologiczny EU Ecolabel, przyznawany przez Komisję Europejską, Certyfikat BIO, potwierdzający zgodność wyrobu z wymaganiami rolnictwa ekologicznego, znajdujący się pod nadzorem Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji, czy Euro-liść, wprowadzony dla ujednolicenia oznaczeń produktów ekologicznych na unijnym rynku. W przypadku opakowań produktów należy szukać m.in. znaku recyklingu, znaku seedlingu, oznaczającego wykorzystanie do kompostowania lub Certyfikatu FSC, umożliwiającego śledzenie pochodzenia drewna.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama