Reklama

Wiadomości

Miał być dokładny monitoring wód. A jest „chaos” i złota alga w Kanale Gliwickim

Wyspa Rędzińska we Wrocławiu, zdj. z 2006 roku
Wyspa Rędzińska we Wrocławiu, zdj. z 2006 roku
Autor. Grzegorz Kilian, CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons

Do końca roku powinniśmy mieć na rzekach i jeziorach 825 punktów objętych stałym monitoringiem. Na razie mamy ich 35, większość na Odrze, dwa na Wiśle. Sondy odczytujące wyniki parametrów wody często są wyłączane lub w ogóle nie mierzą ważnych wskaźników – pisze „DGP” we wtorkowym wydaniu.

Jak podaje gazeta, wyniki monitoringu miały być czytelnie prezentowane na stronie internetowej, ale ta po „zweryfikowane wyniki” odsyła na inną stronę. Według informacji podawanych przez byłą minister klimatu Annę Moskwę budżet na monitoring Odry miał wynieść 250 mln zł. Dziś cały projekt budzi coraz większe wątpliwości.

„Dwa lata po zatruciu Odry wciąż nie mamy pełnego systemu monitoringu rzek. A złota alga znów namnożyła się w Kanale Gliwickim, skąd na przełomie kwietnia i maja wyłowiono już 1,5 tony martwych ryb” – czytamy w dzienniku.

Reklama

Co z monitoringiem wód w Polsce? „Brak podmiotu odpowiedzialnego za koordynację"

– Obecnie panuje chaos, w którym trudno jasno określić odpowiedzialność konkretnych podmiotów. Mamy monitoring w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska, monitoring interwencyjny, monitoring automatyczny – brak jest jednak podmiotu odpowiedzialnego za koordynację i nadzorowanie tych wszystkich pomiarów – powiedziała „DGP” Maria Włoskowicz, prawniczka z Fundacji Frank Bold.

Zespół zarządzania kryzysowego Ministerstwa Klimatu i Środowiska poinformował w ostatnich dniach, że prowadzi prace nad stworzeniem aktywnego modelu hydrologicznego, dzięki któremu możliwe byłoby „widzenie się” zrzutów przemysłowych. Po katastrofie na Odrze okazało się, że znakomita większość zrzutów była zgodna z pozwoleniami wodnoprawnymi, jednak nikt nie brał pod uwagę ich skumulowanego wpływu na rzekę – informuje „DGP”.

Reklama
Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama