Reklama

Kara za niepłacenie ETS dla EC Będzin „niezawiniona”. Spółka odpowiada

Autor. @Dimaberlin/Envato

W podobnej sytuacji, co nasza znalazło się kilkanaście elektrociepłowni w Polsce, a ich liczba rośnie. Sytuacja ta nie wynika z winy spółki, a z konstrukcji systemu EU ETS, który nakłada niemożliwe do wykonania obowiązki – uważa Sławomir Wołyniec, prezes zarządu EC Zagłębie Dąbrowskie, do którego należy EC Będzin.

Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ) wydał decyzję, zgodnie z którą Elektrociepłownia Będzin ma zapłacić w przybliżeniu 248 mln złotych kary w związku z niepłaceniem od 2020 r. za emitowanie zanieczyszczeń w ramach systemu EU ETS. EC Zagłębie Dąbrowskie twierdzi, że „państwo oczekuje od przedsiębiorstw ponoszenia gigantycznych kosztów, jednocześnie uniemożliwiając ich pokrycie”.

Systemowy problem

Kara w wysokości 248 mln zł, która została nałożona na naszą elektrociepłownię, jest absurdalna i niezawiniona” – uważa Sławomir Wołyniec.

YouTube cover video
Od miesięcy powtarzam, że ta sytuacja nie wynika z winy spółki. Wynika z konstrukcji systemu, który nakłada na przedsiębiorstwa obowiązki niemożliwe do wykonania. Taryfy zatwierdzane przez Urząd Regulacji Energetyki od lat nie pokrywają rzeczywistych kosztów produkcji ciepła, a zwłaszcza kosztów zakupu uprawnień do emisji. W praktyce oznacza to, że państwo oczekuje od przedsiębiorstw ponoszenia gigantycznych kosztów, jednocześnie uniemożliwiając ich pokrycie. To nie jest racjonalny model. To mechanizm, który prowadzi do upadłości firm ciepłowniczych w całej Polsce.
Sławomir Wołyniec

To nie jest problem jednostki. To problem systemu, który wymaga natychmiastowej reformy” – przekazał prezes EC Zagłębia Dąbrowskiego.

Spółka złożyła wniosek o wstrzymanie wykonania decyzji GIOŚ. „Nie można nakładać obowiązków niemożliwych do spełnienia, a potem karać za to, że nie zostały spełnione. To nielogicznie i prawnie niedopuszczalne. Nie walczymy o uniknięcie odpowiedzialności. Walczymy o sprawiedliwość i bezpieczeństwo mieszkańców, o zachowanie ciągłości dostaw energii cieplnej, o przetrwanie wielu przedsiębiorstw” – stwierdził Wołyniec.

Wołyniec zaznaczył również, że firma oczekuje, iż środki z ETS będą rzeczywiście przeznaczane w Polsce na transformację. „Z 94 miliardów złotych z ETS zaledwie 1,3 procent trafiło na cele związane z redukcją emisji. Ten system nie działa i nie spełnia swojej podstawowej funkcji” – stwierdził.

Reklama

Spółka chce zmian w EU ETS

Jak czytamy w nadesłanym komunikacie, obecna struktura prawna zakładu została ukształtowana w 2014 roku, kiedy całe przedsiębiorstwo notowanej na GPW Elektrociepłowni Będzin S.A. zostało przeniesione do nowo utworzonej spółki zależnej. Do 2024 roku spółka była w całości własnością EC BĘDZIN S.A. W 2024 roku nastąpiło formalne przejęcie elektrociepłowni przez spółkę Grupa Altum, która jest obecnie jedynym właścicielem EC Zagłębie Dąbrowskie.

Po przejęciu nowy właściciel natychmiast podjął działania mające na celu rozpoczęcie bieżącego umarzania uprawnień do emisji CO₂ i przygotowanie do zakupu certyfikatów za okresy rozliczeniowe od 2023 roku. W trakcie analiz okazało się jednak, że obowiązujący system EU ETS uniemożliwia umarzanie bieżących uprawnień, dopóki nie zostaną rozliczone lata wcześniejsze, objęte postępowaniami administracyjnymi. Oznacza to, że nawet w sytuacji gdy spółka posiada wolę rozliczania emisji na bieżąco, jest to systemowo niemożliwe do wykonania. Niezawinione przez elektrociepłownię zaległości z lat 2020–2022 blokują praktycznie każde racjonalne działanie naprawcze.
EC Zagłębie Dąbrowskie

Zdaniem spółki, jej sytuacja jest częścią „systemowego kryzysu”, a obecny model sankcyjny ETS „powinien zostać pilnie zmieniony”. Spółka przypomina, że Rządowy Zespół Deregulacyjny pracuje obecnie nad  takimi zmianami – chodzi o „Sprawiedliwe kary w systemie handlu emisjami (EU ETS)”.

Reklama

Czy system działa?

Obecnie dużo się mówi o systemie EU ETS 2 – który obejmie budynki mieszkalne, czyli ogół obywateli, i nieprzygotowaniu naszego kraju do jego wprowadzenia. Jednak innym problemem, jak się okazuje, pozostaje już działający EU ETS, obejmujący przedsiębiorstwa. Stanowi on  podstawę działań UE na rzecz klimatu , które przy okazji mają być też opłacalne.

System ten polega na wprowadzeniu limitu łącznych emisji gazów, w ramach którego operatorzy kupują lub otrzymują uprawnienia do emisji, którymi mogą handlować zgodnie ze swoimi potrzebami. Ograniczenie całkowitej liczby dostępnych uprawnień do emisji gwarantuje, że osiągają one pewną wartość.

Czytaj też

Środki ze sprzedaży uprawnień do emisji mają być – w teorii – przeznaczone na wsparcie działań na rzecz ochrony klimatu, w tym na inwestycje w OZE. Trafiają one do budżetów krajowych i, niestety, nie zawsze możliwa jest weryfikacja, czy rzeczywiście zostały one wydane na te cele. Według raportu NIK z 2024 r., na który powołuje się w komunikacie EC Zagłębie Dąbrowskie, z kwoty blisko 94 miliardów złotych pozyskanych w latach 2013–2023 ze sprzedaży uprawnień ETS jedynie niecałe 1,3 procent zostało przekazane na cele bezpośrednio związane z ograniczaniem szkodliwych emisji.

Reklama

Komentarze

    Reklama