Już prawie 5 tys. hektarów spłonęło w wyniku pożarów w Kalifornii
Pożary szalejące w środkowej części Kalifornii, strawiły już niemal 4850 hektarów. Akcję gaśniczą, w której uczestniczą setki osób, utrudniają silne wiatry i burze.
Seria pożarów wywołanych przez wyładowania atmosferyczne objęła ponad 20 miejsc, najbardziej niebezpieczny jest pożar 2-7 we wschodniej części hrabstwa Calaveras oraz pożar 6-5 w hrabstwie Tuolumne. Pożary zaczęły rozprzestrzeniać się w nocy z 23 na 24 sierpnia, gdy panowały gorące i suche warunki pogodowe.
Wiatry i burze przeszkadzają w działaniach
W wyniku tych pożarów wydano obowiązkowe nakazy ewakuacji, m.in. dla obszaru od zbiornika Don Pedro aż po historyczne miasteczko Chinese Camp. Zniszczeniu uległy tam liczne budynki, w tym zabytkowa poczta z 1854 roku. Nakazy ewakuacji dla pożaru 2-2 w północnym krańcuhrabstwa Stanislaus zostały już zniesione.
W akcję gaśniczą zaangażowano łącznie 634 osoby, a kolejne jednostki lądowe i powietrzne są w drodze. Warunki terenowe są trudne, a dostęp do wielu miejsc możliwy jest jedynie pieszo.
Dodatkowo działania hamują silne wiatry i burze, które nawiedziły Dolinę Centralną. Do pomocy włączyły się zespoły strażaków z całego kraju, wspierając lokalnych w hrabstwach Fresno, Tuolumne, Mariposa i Madera.
Czytaj też
W związku z pożarami uruchomiono schroniska dla ewakuowanych, m.in. w Sonorze. Lokalne kasyno w Jamestown zaoferowało bezpłatny nocleg dla osób zmuszonych do opuszczenia domów. Akcję ratowniczą i informacyjną koordynuje agencja Cal Fire (Kalifornijski Departament Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej).
Andrzej Dobrowolski / AJ
