Ekstremalna susza na Sycylii. Mieszkańcy kupują wodę na czarnym rynku

Włoska wyspa coraz bardziej wzmaga się z ekstremalną suszą, a utrzymujące się od miesiąca upały sięgające niekiedy 40 st. C. potęgują jedynie to zjawisko i zmusiły lokalne władze do wprowadzenia ograniczeń w zużyciu wody. W wielu miastach obowiązują zakazy mycia samochodów oraz chodników słodką wodą, podlewania ogródków a także zamknięto ozdobne fontanny. Szacuje się, że ograniczenia dotykają ok. miliona osób.

Sytuacja związana z suszą na Sycylii „stanowi krajową sytuację nadzwyczajną, w związku z którą podejmujemy wszelkie możliwe działania, aby rozwiązać krytyczne problemy, które były widoczne od lat” - stwierdził niedawno wicepremier i minister infrastruktury i transportu Matteo Salvini, odpowiadając na interpelację w Izbie Deputowanych.

Mieszkańcy wielu miast protestują, ponieważ występują coraz większe problemy z dostawami bieżącej wody do domów, a winą za to obarczają władze za swoją dezorganizację, uważają, że sytuacji można było uniknąć, gdyby dygnitarze zdecydowali się naprawić uszkodzone od lat rurociągi.

Od poniedziałku w Palermo wprowadzono racjonowanie wody pitnej, a w miastach, gdzie sytuacja jest najcięższa, jest ona dostarczana rotacyjnie.  

Kryzysowa sytuacja na Sycylii nasila nielegalny handel wodą. Oprócz cystern dostarczających ja bezpłatnie do mieszkańców, co kilka dni pojawiają się cysterny rozwożące wodę nielegalnie do miast i wsi. Lokalnie ceny wahają się od 250 do 400 euro, co dla przedsiębiorców i restauratorów wystarcza zazwyczaj na jeden dzień działalności.

Zagrożone suszą jest również rolnictwo. We wtorek minister rolnictwa Francesco Lollobrigida spotkał się ze stowarzyszeniami branżowymi rolników sycylijskich i zapowiedział wsparcie sektora kwotą 15 mln euro.