Klimat
„Arktyczne” pożary uwalniają do atmosfery ogromne ilości gazów cieplarnianych
Dziesiątki tysięcy wyładowań atmosferycznych wywołało setki pożarów na Alasce. Strawiły one dotychczas miliony akrów i niestety liczba ta będzie rosnąć - poinformowało Bureau of Land Management Alaska Fire Service.
Trzy miliony akrów, które dotychczas spłonęło, to aż trzykrotnie więcej niż wynosi średnia dla tego okresu - podaje Reuters. Od 1979 roku średnia temperatura na tych obszarach Alaski, które są szczególnie narażone na pożary, wzrosła o 2 stopnie Celsjusza
Czytaj też
Eksperci uważają, że wraz ze zmianami klimatu (szczególnie bolesnymi dla Arktyki) pożary przesuwają się w kierunku bieguna. Płonąca tajga i tundra uwalniają z kolei ogromne ilości gazów cieplarnianych do atmosfery. Wynika to głównie z faktu, że tamtejsze gleby organiczne są bogate m.in. w węgiel.
Chociaż zwęglone lasy borealne i tundra wciąż stanowią zaledwie 3% światowego obszaru spalanego każdego roku, bogactwo ich gleb sprawia, że odpowiadają za około 15% rocznych światowych emisji dwutlenku węgla z pożarów – a liczba ta rośnie - jak zauważa Reuters.
Raport Copernicus Climate Change Service wskazuje, że „arktyczne” pożary, do których w 2021 r. doszło w kole podbiegunowym, uwolniły ok. 16 mln ton - to mniej więcej tyle ile wynosi roczna emisja dwutlenku węgla w Peru.
Autorzy publikacji Reutersa obawiają się, że zbieżność trzech niekorzystnych czynników tj. częstszych ekstremalnych temperatur, spowolnienia cyrkulacji powietrza oraz wzrostu liczby wyładowań atmosferycznych - mogą stanowić dla świata poważne wyzwanie w nadchodzących latach. Postawią też pod dużym znakiem zapytania skuteczność społeczności międzynarodowej w działaniach na rzecz ograniczenia zmian klimatu.