Reklama

Trump tnie fundusze na ochronę przyrody, skorzystają chińskie triady i kłusownicy

Autor. Envato / anankkml

Decyzja administracji Donalda Trumpa o obcięciu dotacji USAID miała wiele negatywnych konsekwencji dla programów pomocy humanitarnej i środowiskowej na całym świecie. Być może najbardziej nieoczywistym skutkiem odchudzenia amerykańskiego budżetu jest… wzrost działalności meksykańskich karteli i chińskich triad w nielegalnym handlu zagrożonymi gatunkami zwierząt.

Nielegalny handel dzikimi zwierzętami to intratny biznes, o łącznej wartości nawet do 23 mld dolarów rocznie. W jego prowadzenie zaangażowane są rozmaite grupy przestępcze, do których należą m.in. owiane złą sławą meksykańskie kartele czy chińskie triady. Zdaniem ekspertów i aktywistów organizacji środowiskowych, cięcia budżetowe USAID uderzające w programy ochrony dzikiej przyrody przyczyniają się do ożywienia działalności przestępczości zorganizowanej i zmniejszenia stabilności wielu krajów.

Nieoczywiste powiązania

Agencja Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) była niezależną agencją rządu USA, a do jej głównych zadań należało m.in. udzielanie pomocy rozwojowej, humanitarnej i w zakresie zapobiegania klęskom żywiołowym na całym świecie.

YouTube cover video

Za jej pośrednictwem rząd USA przez lata wspierał rozległą sieć inicjatyw na rzecz ochrony przyrody, przeznaczając na ten cel 350 mln dolarów w samym 2023 r. USAID zapewniała pomoc finansową w sektorze, który niezmiennie boryka się z problemami finansowymi, a najczęściej wspierany jest przez nieregularne wpłaty od sektora prywatnego i filantropów. Dzięki działalności amerykańskiej organizacji udało się m.in. ograniczyć popyt na produkty z kości słoniowej w Tajlandii i Wietnamie czy efektywnie zwalczać kłusownictwo czarnych nosorożców i słoni w Namibii.

Jednak zdaniem ekspertów cytowanych przez The Guardian, cięcia budżetowe w USAID doprowadzą do natychmiastowego ograniczenia prośrodowiskowych projektów, a dawni współpracownicy nie wierzą, by środki finansowe niezbędne do ich kontynuacji mogły być pozyskane w inny sposób. Co więcej, eksperci już wcześniej obserwowali gwałtowny wzrost handlu dzikimi zwierzętami i kością słoniową w Azji Południowo-Wschodniej czy kłusownictwa w południowej Afryce. Zagrożone są tygrysy, orangutany, goryle, nosorożce, słonie oraz wiele innych gatunków.

Rogi nosorożca, płetwy rekina i pranie brudnych pieniędzy

Organizacje przestępcze zaopatrują nabywców na całym świecie: od Chin i Wietnamu, przez Namibię i Botswanę, na Peru i Brazylii kończąc. W wielu krajach niektóre części egzotycznych zwierząt nadal świadczą nie tylko o statusie właściciela, lecz także stanowią niezbędny składnik medycyny tradycyjnej. Przykładowo, w medycynie chińskiej kość tygrysa jest stosowana na dolegliwości reumatyczne, a łuski łuskowca mają stymulować laktację u kobiet.

Zgodnie z danymi Biura ONZ ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC), najczęściej konfiskowane są wyroby pochodzące z łuskowców i nosorożców (14 proc. w latach 2015-2021) oraz słoni (7 proc.). Do najbardziej popularnych towarów w Afryce, Azji i Europie należą rogi zwierząt, a „drobne wyroby skórzane” zyskują na wartości w obu Amerykach oraz Europie. Jednak na handlu dzikimi zwierzętami cierpi nie tylko fauna. W latach 2006-2021 odnotowano 2351 zgonów strażników parków narodowych, z czego 40 proc. było wynikiem zabójstw (głównie w Afryce oraz Azji). Oprócz przyrody cierpią także budżety krajów, narażonych na nielegalne wycinki lasów czy odłów zwierząt, a straty mogą wynosić nawet do 12 mld dolarów rocznie.

Cytowany przez Financial Times dyrektor wykonawczy Earth League International Andrea Costa zaznaczał, że pomoc USAID na rzecz ochrony środowiska była często jedynym sposobem na powstrzymanie ekspansji przestępczości zorganizowanej i przeniknięcia do jej struktur. Niejednokrotnie bowiem podszywanie się pod nabywcę nielegalnych produktów pochodzących od chronionych gatunków zapewniało dostęp do pozostałych gałęzi biznesowych organizacji - handlu ludźmi czy prania brudnych pieniędzy. W efekcie skutki walki o ochronę środowiska przekładały się w wymierny sposób na walkę z przestępczością samą w sobie oraz zapewnienie większej stabilności w krajach nieposiadających wystarczających struktur administracyjnych.

Kiedy Ameryka przestaje być policjantem świata

“USAID odeszła od swojej pierwotnej misji i nie ponosi żadnej odpowiedzialności przed podatnikami. Finansowała organizacje non-profit powiązane z organizacjami terrorystycznymi, (…) cenzurę tzw. „dezinformacji”, a także liczne, dobrze udokumentowane, nieefektywne i wykorzystywane do celów ideologii woke dotacje” - zaznaczał w maju bieżącego roku Biały Dom.

Jednak - pomijając kwestie polityczne i światopoglądowe - obecna administracja Donalda Trumpa wydaje się zapominać, że USAID było jednym z podstawowych narzędzi amerykańskiej soft power - tzw. miękkiej siły, dzięki której państwo może rozszerzać swoje wpływy polityczne i kulturowe poprzez tworzenie struktur opartych na współpracy oraz promocji wspólnych idei. To właśnie ten cel przyświecał prezydentowi Johnowi F. Kennedy’emu, kiedy w 1961 r. powołał USAID do życia - walka ze Związkiem Radzieckim poprzez międzynarodowe misje humanitarne, budowanie amerykańskiej siły i struktur przez pomoc w obszarach edukacji, zdrowia czy ochrony środowiska.

Czytaj też

Jak podkreśla informator Financial Times, Waszyngton wykorzystywał programy ochrony dzikiej przyrody w ramach szerszej strategii bezpieczeństwa oraz walki z terroryzmem i przestępczością zorganizowaną. Inwestycje w ochronę afrykańskich nosorożców przed kłusownikami skutecznie powstrzymywały rozwój struktur przestępczych. Pokazuje to, jak interesy dotyczące ochrony państwa i ludzi przenikają się z troską o środowisko naturalne, a obszary te nie są od siebie niezależne. Wręcz przeciwnie - w dobie zmian klimatycznych, przenikają się jeszcze silniej niż dawniej.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama