Poczta Polska ogłosiła partnerstwo z Temu. Dlaczego to wizerunkowy strzał w kolano?

Poczta Polska ogłosiła partnerstwo z Temu – olbrzymią platformą sprzedażową, na której można kupować produkty dosłownie za grosze. Dlaczego jest to wizerunkowy (i środowiskowy) strzał w kolano?
Temu rozpoczęła ekspansję na polskim rynku zaledwie w 2023 r. i od tamtej pory zalewa polski Internet (i nasze domy) tanimi produktami. Ta platforma, powiązana z Komunistyczną Partią Chin, jest winna wszystkich grzechów konsumpcjonizmu: ma niejasny łańcuch dostaw, co rodzi podejrzenia dot. łamania praw człowieka i rozsyła, według doniesień, ponad milion paczek dziennie, co oznacza olbrzymie marnotrawstwo surowców i energii.
Dochodzenie UE i chiński wywiad
„Poczta Polska zacieśnia współpracę z Temu, najpopularniejszą w Polsce globalną platformą handlu elektronicznego typu „direct-from-factory”. W lutym portal odwiedziło blisko 18 mln Polaków” - czytamy w oficjalnym komunikacie Poczty Polskiej, który nie jest już dostępny (stan na 10.06.2025). Jest w nim również wzmianka o tym, że Temu uruchomiło „model Local-to-Local w Polsce, aby zachęcać polskie lokalne firmy do sprzedaży na platformie. Firma dąży do tego, by 80 proc. europejskiej sprzedaży było zaopatrywane i wysyłane z lokalnych magazynów”. Brzmi to nieźle, ale jaka jest rzeczywistość?
Pochodząca z Chin Temu, część PDD Holdings, jest platformą uważaną za szkodliwą pod wieloma względami, a jednocześnie – bardzo niewiele wiemy na jej temat. Unia Europejska wszczęła 31 października ub. roku formalne dochodzenie w sprawie praktyk platformy Temu, co stanowi znaczący krok w ramach niedawno uchwalonego Aktu o usługach cyfrowych (DSA) – poinformował portal Environment Energy Leader. „Podkreśla to zaangażowanie UE w utrzymanie bezpiecznego i uczciwego środowiska cyfrowego, zwłaszcza na dużych platformach” – dodano. Oznacza to również, że partnerem Poczty Polskie została platforma… będąca przedmiotem dochodzenia UE.
„Aplikacja Temu ma na celu przyciągnięcie klientów i zachęcenie ich do zakupów poprzez grywalizację i glamoryzację (ang. „glamification”, od „glamour” – luksus, czar) handlu, oferując zachęty do dłuższego użytkowania i częstszych zakupów. Towary te są „pozyskiwane” z fabryki za pośrednictwem sieci 80 tys. zewnętrznych dostawców, wykluczając sprzedawców detalicznych i witryny sklepowe, oferując klientom w inny sposób niemożliwie niskie ceny. Jednak ceny te ukrywają podejrzane źródła, wykorzystywanie pracy przymusowej (…), towary niskiej jakości i niezliczone oszustwa” – oceniła Diane Rinaldo z ośrodka analitycznego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie (CSIS).
Jak dodała specjalistka, „Temu ma istniejące relacje z odnogami Komunistycznej Partii Chin, zaangażowanymi w nadzór nad danymi, kontrolę i propagandę i jest zobowiązana do współpracy – zgodnie z chińskim prawem wywiadowczym – z władzami KPCh”. To wyjątkowo potężne narzędzie „tajnego nadzoru” – stwierdziła Rinaldo.
Utajniony ślad środowiskowy
Warto nadmienić, że ruch fast fashion, którego Temu jest skrajnym przykładem, czyli ubrań, jak i innych produktów, np. wyposażenia wnętrz, w niskich cenach, produkowanych szybko i tanio, to olbrzymi problem ze względu na łamanie praw człowieka. Osoby zatrudnione w wielkich szwalniach, z których większość ulokowana jest w Azji, pracują w dramatycznie złych warunkach – w upale, wdychając szkodliwe mikrowłókna, w budynkach, które nie powinny być dopuszczone do użytkowania. I co kilka lat dochodzi przez to do tragedii, gdy w takim miejscu wybucha pożar lub budynek się zawala, a pracownicy nie mają jak uciekać przez zakratowane okna. Za swoją pracę dostają w dodatku jeszcze mniej niż my płacimy za produkty, które szyją. Warunki jak w fabrykach z XIX-wiecznej Europy to codzienność w wielu regionach świata, szczególnie w Azji.
Na rozmiar działalności Temu i jej skutki zwrócił uwagę Greenpeace. „Temu podobno wysyła ponad milion paczek na całym świecie każdego dnia. Przy tak dużym zapotrzebowaniu na transport lotniczy, jakie to ma implikacje dla klimatu? A poza transportem, rodzaj energii elektrycznej, którą Temu kupuje i wykorzystuje do zasilania swoich ogromnych potrzeb obliczeniowych i przetwarzania danych, ma również ogromne implikacje dla jej śladu klimatycznego” – uważa organizacja.
Wszystko pozostaje jednak w sferze domysłów – próżno szukać oficjalnych informacji o wpływie środowiskowym działalności Temu. Być może, dochodzenie UE rzuci w przyszłości nieco światła i na tę kwestię. Greenpeace wskazuje jednak na cztery podstawowe problemy, które wymagają zbadania. Pierwszym z nich jest transport – ekspresowe dostawy międzynarodowe oznaczają olbrzymie emisje. Poza tym, dochodzi do marnotrawstwa związanego z pakowaniem – według badania z Korei Południowej z 2022 r., przy takich samych wydatkach pieniężnych zakupy online generują 4,8 razy więcej odpadów opakowaniowych niż zakupy w sklepach stacjonarnych.
W ocenie Greenpeace należy również zwrócić uwagę na chemikalia. I tak, w przypadku podobnej do Temu platformy Shein, zgodnie ze śledztwem Greenpeace Germany, spośród 47 sprawdzonych produktów, siedem z nich zawierało niebezpieczne chemikalia wykraczające poza limity regulacyjne UE. Problemem jest również nadmierna konsumpcja – powszechną praktyką jest obecnie niszczenie lub wyrzucanie przez sprzedawców zwróconych produktów. Poza tym, my też zamawiamy więcej niż potrzebujemy, bez przemyślenia zakupów, co oznacza, że często także pozbywamy się zupełnie nowych, zdatnych do użycia ubrań, przyczyniając się do nadprodukcji śmieci.
Nie tędy droga w tej podróży
„To fascynująca podróż, kiedy przygląda się dyskusjom, szczególnie wśród młodych ludzi, którzy mają te ideologiczne, niemal zagorzałe poglądy na, wiecie, to, że paliwa kopalne są złe, OZE są dobre i zadowoleni podłączają się do swoich urządzeń elektronicznych i zamawiają rzeczy z Shein i Temu – i jedna mała rzecz zostaje dostarczona do ich domów, bez jakiejkolwiek świadomości wpływu energetycznego i śladu węglowego z powodu ich działań” – powiedziała niedawno Meg O’Neill, szefowa australijskiego giganta gazowego Woodside Energy na konferencji w Brisbane.
Biznesmenka odpowiadała na pytanie o to, czy klienci jej firmy są świadomi tego, skąd w ogóle bierze się elektryczność w ich domach. Stwierdziła jedynie, że „większość ludzi wciska włącznik i czeka na zapalenie się światła”. Jak dodała, w jej opinii wpływ konsumentów na zapotrzebowanie energetyczne i szkodliwe emisje to jedna z rzeczy, o których za rzadko się mówi.
Przy wszystkich informacjach o Temu i zjawisku fast fashion – nawet jeśli firma zmienia swoją strategię, nawet jeśli chce być bardziej „lokalna”, trzeba mówić o zagrożeniach związanych z konsumpcjonizmem napędzanym przez takie platformy. A przecież Poczta Polska to firma z olbrzymią tradycją i długą historią. Nawiązywanie współpracy z tak podejrzanym podmiotem jak Temu, nawet jeśli zarzeka się on, że wprowadza zmiany, to nie tylko zły pomysł – to właściwie kompromitacja. W dodatku, w grę wchodzi również kwestia bezpieczeństwa, bo w końcu Poczta Polska to spółka skarbu państwa, a analitycy piszą o powiązaniach Temu z chińskimi władzami.
Czytaj też
Być może na pierwszy rzut oka decydentom Poczty Polskiej trudno było zauważyć, że nie tędy droga, skoro z fast fashion jesteśmy jako światowe społeczeństwo za pan brat. Żyjemy w zglobalizowanym świecie, w którym zapewniono nam dostęp do olbrzymiej liczby produktów, których tak często nawet nie potrzebujemy. Trudno jest wyjść z tego matrixa i uświadomić sobie, jak bardzo kontroluje nas uzależnienie od szybkich zakupów. Ale trzeba próbować, bo kiedy spotykamy się z danymi na temat tragedii ludzi odpowiedzialnych za uszycie naszych jeansów i kosztów środowiskowych ich produkcji, to trochę się odechciewa tego całego hiperkonsumpcjonizmu. Może Poczcie Polskiej też się odechce.