Reklama

Analizy i komentarze

Islandii grozi wybuch wulkanu. A denaliści klimatyczni... już wybuchli [KOMENTARZ]

Autor. Envato elements / @wirestock

W Islandii wprowadzono stan wyjątkowy z powodu zagrożenia wybuchem wulkanu. Denialiści klimatyczni wykorzystują okazję i powtarzają teorię o powodowaniu globalnego ocieplenia przez wulkany. 

Reklama

Od końca października część Islandii odczuwa zwiększoną aktywność sejsmiczną. Widać już pierwsze skutki – zniszczone drogi i chodniki. Wszystko przez 15-kilometrowy, podziemny strumień magmy, który przemieszcza się ku powierzchni Ziemi. Skutki, jakie przyniesie, zależą od tego, gdzie wydostanie się na powierzchnię. Eksperci wskazują, że stanie się to prawdopodobnie w pobliżu miasta Grindavík, którego mieszkańcy zostali ewakuowani. W ostatnich tygodniach zarejestrowano tysiące wstrząsów w okolicy pobliskiego wulkanu Fagradalsfjall. Erupcja może nastąpić w każdym momencie. 

Reklama

W związku z zagrożeniem władze postanowiły zbudować ruch ochronny wokół elektrowni geotermalnej Svartsengi niedaleko Grindaviku. Jeśli dojdzie do erupcji, wykop ma zapobiec przedostaniu się lawy do obiektu. W przeciwnym razie 30 tys. okolicznych mieszkańców byłoby pozbawionych prądu i ogrzewania. 

Bill McGuire, emerytowany profesor zagrożeń geofizycznych i klimatycznych University College London, powiedział w oświadczeniu dla CNN, że „obecnie nie ma powodu, by sądzić, że ta erupcja będzie szczególnie duża”. Dodał jednak, że na ogół trudno jest przewidzieć siłę wybuchu. Inny ekspert, Dave McGarvie – wulkanolog z Uniwersytetu Lancaster w Wielkiej Brytanii – wskazał , że „nie wszystkie strumienie lawy wydostają się na powierzchnię”. Strumień magmy może też ochłodzić się i skrzepnąć. Do erupcji może więc nawet nie dojść. Specjaliści są zdania, że ewentualny wybuch nie będzie tak dotkliwy w skutkach jak erupcja wulkanu Eyjafjallajökull w 2010 r. Wówczas woda z topniejącego lodowca zmieszała się z magmą, która po gwałtownym ochłodzeniu rozpadła się na drobne cząstki popiołu. Mimo, że sama erupcja była niewielka, spowodowało to ogromne problemy dla lotnictwa i wielomiliardowe straty. 

Reklama

Ocieplenie to wina wulkanów? 

W tej sytuacji denialiści klimatyczni są niezawodni. W social mediach znów pojawiają się wpisy, że zmiana klimatu jest powodowana przez wulkany, a działalność człowieka ma niewiele z tym wspólnego. Popularny jest mit, że wulkany produkują 100 razy więcej CO2 niż ludzie. Tymczasem erupcje wulkanów emitują średnio od 130 do 440 mln ton dwutlenku węgla rocznie. To ok. 1 proc. rocznych antropogenicznych emisji – my do atmosfery „wrzucamy” każdego roku ponad 30 mld ton CO2. Spalając paliwa kopalne wprowadzamy ponownie do obiegu węgiel, który został wyłączony z naturalnych cykli miliony lat temu. O tym, że to działalność człowieka odpowiada za wzrost stężenia gazów cieplarnianych świadczy chociażby to, że w atmosferze ubywa tlenu. Jest on zużywany w procesach spalania paliw kopalnych.

Osoby negujące zmianę klimatu zwracają uwagę, że emisje pochodzące z działalności człowieka to tylko niewielki ułamek emisji naturalnych. Jednakże to właśnie ta niewielka ilość – według Nauki o Klimacie 5 proc. – zaburza równowagę planety i odpowiada za globalne ocieplenie, ponieważ kumuluje się w atmosferze. Emisje naturalne są z kolei równoważone przez elementy ziemskich ekosystemów. Tak, te z wybuchów wulkanów też, chociaż trwa to setki tysięcy-miliony lat. 

Szybki i wolny cykl węglowy 

Węgiel w przyrodzie krąży w szybkim i wolnym cyklu węglowym. Szybki, którego skala jest rzędu lat lub dekad, polega głównie na wymianie węgla pomiędzy atmosferą, ekosystemami lądowymi oraz oceanami. Zalicza się do niego też oddychanie ludzi – wbrew denialistom klimatycznym nie przyczynia się więc do globalnego ocieplenia. 

Wolny cykl węglowy obejmuje nawet miliony lat i polega na krążeniu węgla między litosferą a atmosferą. Biorą w nim udział procesy wietrzenia skał, powstawanie osadów morskich i wulkanizm.

Wolny cykl węglowy
Wolny cykl węglowy
Autor. Klimatyczne ABC. Interdyscyplinarne podstawy współczesnej wiedzy o zmianie klimatu, pod red. Magdaleny Budziszewskiej, Aleksandry Kardaś i Zbigniewa Bohdanowicza, licencja CC-BY-SA 4.0

Wybuchy wulkanów co prawda wprowadzają dwutlenek węgla do szybkiego cyklu, ale te emisje zostaną później zrównoważone w wolnym cyklu węglowym. Wyemitowany w ten sposób CO2 rozpuszcza się w wodzie i spada wraz z deszczem na skały powstałe z wylewów magmy z wulkanów. Powoduje to powstanie skał osadowych, np. wapieni. Pod wpływem dwutlenku węgla skały te ulegają wietrzeniu, a produkty tego procesu spływają wraz z rzekami do oceanu. Dzięki nim organizmy wodne mogą budować swoje muszle. Po śmierci ich szczątki tworzą osady na dnie oceanów. W skali milionów lat osady są „wciągane” w głąb Ziemi w procesie subdukcji. Tam nagrzewają się, tworząc magmę i wydzielając CO2. Magma, która porusza się w stronę powierzchni Ziemi może doprowadzić do erupcji wulkanu i uwolnienia dwutlenku węgla do atmosfery. W ten sposób cykl się zamyka.  

W długiej skali czasowej wolny cykl węglowy pełni rolę termostatu planety, ponieważ tempo procesów wietrzenia skał silnie zależy od temperatury. W uproszczeniu, jeśli z jakiegoś powodu temperatura na Ziemi wzrośnie, zwiększy się tempo wietrzenia skał, a CO2 będzie szybciej usuwane z atmosfery. Dzięki temu Ziemia nie ogrzeje się do temperatur panujących np. na Wenus. Podobnie w przypadku spadku temperatury – „termostat” będzie przeciwdziałać nadmiernemu ochłodzeniu planety. Ziemia poradzi sobie więc z ustabilizowaniem klimatu po działalności człowieka, ale nikt z nas tego nie dożyje.  

Wulkany mają de facto chłodzący wpływ na klimat 

Wybuchy wulkanów powodują powstawanie w atmosferze aerozolu kwasu siarkowego, który odbija promieniowanie słoneczne, co przejściowo chłodzi klimat. Przykładowo erupcja wulkanu Agung na Bali w 1963 roku przyniosła ochłodzenie rzędu 0,2-0,3°C. W ciągu kilku lat aerozol jest usuwany z atmosfery, a efekt chłodzenia zanika. Skala tego zjawiska zależy przede wszystkim od ilości emisji dwutlenku siarki, z którego ostatecznie powstaje kwas siarkowy, i wysokości, na jaką zostanie wyrzucony. 

Szczególnie duży wpływ na klimat mają erupcje tzw. superwulkanów. Przykładem jest wybuch wulkanu Toba 74 tys. lat temu. Była to największa katastrofa w ciągu ostatnich 2,5 mln lat. Uwolnione w czasie wybuchu substancje w znacznym stopniu ograniczyły ilość światła słonecznego i spowodowały wulkaniczną zimę. Średnia globalna temperatura spadła wówczas o 3-5°C według modeli. Niektórzy utrzymują, że spowodowało to niemal wymarcie ludzi na Ziemi, jednak teoria ta została obalona .

Reklama

Komentarze (1)

  1. gnagon

    Wykaż szlachetny zwolenniku skoku na kasę dobro wynikające z przyjęcia przez UE kwot węglowych , praw emisji etc. Już ponad dekadę i nijak to nie skutkuje redukcją poziomu morderczego dwutlenku! A głównym gazem cieplarnianym jest para wodna. Dzięki zsumowanemu efektowi cieplarnianemu istniejemy i my i cała biosfera. A udział człowieka w tych przemianach jest POMIJALNY. natomiast olewamy kontynenty plastiku i jej wpływ na biosferę . Te 40 000 rocznie wprowadzanych substancji chemicznych bez badań ich oddziaływań na człowieka i środowisko. smog świetlny i elektromagnetyczny !

Reklama