Cichy kryzys w Kabulu. Już za 5 lat może całkowicie zabraknąć wody

Autor. Flickr / @Lauras Eye https://www.flickr.com/photos/lauras_eye/5121922064/ CC BY-ND 2.0 https://creativecommons.org/licenses/by-nd/2.0/
Kryzys wodny w Kabulu to efekt połączenia m.in. zmiany klimatu, wieloletniego złego zarządzania, braku planowania infrastruktury, niefortunnego położenia geograficznego i ostatnich problemów z pomocą humanitarną. Teraz miasto może stać się pierwszą stolicą świata, która całkowicie wyczerpie swoje zapasy wody.
Zgodnie z raportem organizacji pozarządowej Mercy Corps Kabul, stolica Afganistanu, może stać się pierwszym współczesnym miastem, w którym zabraknie wody. Wszystkie warstwy wodonośne w tym 7-milionowym mieście mogą wyschnąć już w 2030 r. – ostrzegają autorzy raportu. Przyczynia się do tego zmiana klimatu, szybka urbanizacja i gwałtowny wzrost populacji. Sytuację wykorzystują prywatne firmy, które sprzedają wodę po zawyżonych cenach mieszkańcom Kabulu, z których ogromna większość żyje poniżej granicy ubóstwa.
Wiele przyczyn głębokiego kryzysu
W obliczu zbliżającego się wyczerpania warstw wodonośnych, powszechnego zanieczyszczenia wody i historycznie niskiego finansowania programów na rzecz poprawy dostępu do wody 7 milionów mieszkańców afgańskiej stolicy stoi w obliczu kryzysu egzystencjalnego, któremu świat musi pilnie zaradzić – podkreślają autorzy raportu. Z powodu zmiany klimatu i bardzo szybkiej urbanizacji poziom wody w warstwach wodonośnych w Kabulu spadł o 25-30 m w zaledwie 10 lat. Połowa odwiertów w mieście, które stanowiły główne źródło wody pitnej dla mieszkańców w tym czasie wyschła. Obecnie pobór wody w mieście przekracza naturalne możliwości odbudowywania zasobów wodnych o 44 mln m3 rocznie. To mniej więcej tyle, ile potrzebowałoby ponad 1,2 mln Polaków przez rok na wszystkie swoje potrzeby, zakładając średnie roczne zużycie na poziomie z 2023 r. Jak zaznaczono w raporcie, jeśli te tendencje się utrzymają, warstwy wodonośne w Kabulu mogą wyschnąć już w 2030 r.
Zmiana klimatu dodatkowo zaostrza kryzys. Ze względu na swoje położenie Afganistan jest bardzo podatny na susze. Ostatnia, która utrzymywała się od 2021 do 2024 r., dotknęła ponad 11 mln ludzi. Opady były wyjątkowo niskie, przez co dostępność wody w Kabulu była jeszcze mniejsza. Do tego lodowce w górach Hindukusz – główne źródło zasilania wód gruntowych w mieście – tracą swoją masę, przez co poziom wód opada.
W Kabulu jest nie tylko niewiele wody. 80 proc. wody jest do tego silnie zanieczyszczone ściekami zawierającymi m.in. arsen, który może zwiększać ryzyko zachorowania na nowotwory i cukrzycę. Sprawę komplikuje jeszcze gwałtowny wzrost populacji miasta, który drastycznie zwiększył zapotrzebowanie na wodę. Zabrakło odpowiedniego zarządzania zasobami i infrastrukturą, które pozwoliłoby zminimalizować dzisiejsze problemy.
Należy podjąć wysiłki, aby lepiej udokumentować tę sytuację i zwrócić międzynarodową uwagę na potrzebę rozwiązania tego kryzysu. Brak wody oznacza, że ludzie opuszczają swoje społeczności, więc jeśli społeczność międzynarodowa nie zajmie się potrzebami wodnymi Afganistanu, spowoduje to tylko większą migrację i większe trudności dla Afgańczyków.
Dayne Curry, dyrektor krajowy Mercy Corps na Afganistan
Woda na wagę złota
Wiele gospodarstw domowych w Kabulu wydaje obecnie 15-30 proc. swoich dochodów na wodę. Przed 2021 r., gdy Talibowie ponownie przejęli kontrolę nad Afganistanem, było to 5 proc. dochodów. W niektórych dzielnicach, takich jak Khair Khana w zachodnim Kabulu, wydatki na wodę przekraczają wydatki na żywność. Przez to ponad ⅔ mieszkańców musiało zaciągnąć dług związany z wodą. Odsetki potrafią wynosić 15-20 proc. w skali miesiąca (s. 14).
„Afganistan boryka się z wieloma problemami, ale niedobór wody jest jednym z najgorszych” – powiedziała Nazifa, nauczycielka mieszkająca w dzielnicy Khair Khana w wypowiedzi dla The Guardian. „Każde gospodarstwo domowe boryka się z trudnościami, zwłaszcza te o niskich dochodach. Odpowiednia, dobrej jakości woda ze studni po prostu nie istnieje”.
Tymczasem niektóre prywatne firmy próbują na kryzysie zrobić interes. Kopią nowe studnie, pobierając duże ilości publicznej wody gruntowej, by sprzedać je mieszkańcom miasta po zawyżonych cenach. „Kiedyś płaciliśmy 500 afgani (około 26 zł) co 10 dni za napełnienie naszych kanistrów z cystern. Teraz ta sama ilość wody kosztuje nas 1000 afgani” – powiedziała Nazifa. To 12 razy więcej niż kiedyś (s. 14). „Obawiamy się, że będzie jeszcze drożej” – dodała.
To wszystko dzieje się w kraju, gdzie 85 proc. społeczeństwa żyje za mniej niż dolara dziennie. To prawie dwa razy mniej, niż wynosi międzynarodowa granica ubóstwa uzgodniona przez ONZ na poziomie 1,9 USD dziennie.
Znikąd pomocy
„Woda jest prawem człowieka i naturalnym zasobem Afganistanu. To nie jest kwestia polityczna. Moje serce krwawi, gdy patrzę na kwiaty i drzewa owocowe w ogrodzie, które wysychają. Ale co możemy zrobić? Obecnie żyjemy w państwie wojskowym, więc nie możemy zwrócić się do rządu, by zgłosić tę sprawę” – przyznała Nazifa.
Niestety, trudno też liczyć na pomoc międzynarodową. Na początku tego Biuro ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) ogłosiło, że partnerzy biura „z 264 mln USD wymaganych do wdrożenia planowanych programów wodnych i sanitarnych w Afganistanie otrzymali zaledwie 8,4 mln USD”. Ponadto 3 mld USD pomocy międzynarodowej na finansowanie projektów związanych z wodą i urządzeniami sanitarnymi zostało zamrożone od czasu powrotu Talibów do władzy w sierpniu 2021 roku.
In Afghanistan:
— OCHA Afghanistan (@OCHAAfg) January 30, 2025
🔹39% of households face water shortages due to dried-up sources.
🔹23% rely on unimproved water sources.
🔹28% use unimproved latrines.
In 2025, partners require $264M to prioritize water, sanitation & hygiene services but have only rec’d $8.4M to date.
More⬇️
Do tego doszło ograniczenie funduszy USAID o ponad 80 proc. przez administrację Donalda Trumpa. USAID (ang. The United States Agency for International Development) jest (a może:była niegdyś) instytucją administrującą cywilną zagraniczną pomocą rozwojową, jedną z największych na świecie. Jej programy i fundusze wspierały inne kraje m.in. w dostępie do wody pitnej, w walce z HIV czy opłacały opiekę medyczną. Obecnie na stronie USAID użytkowników wita taki komunikat:
„Wszystko jest tak zależne od pomocy” – przyznał Dayne Curry z Mercy Corps. „Możemy wyrzucić miliony dolarów na krótkoterminową poprawę dostępu do wody i powiedzieć, że zajęliśmy się potrzebą, ale potrzeba ta nie zniknie, dopóki nie będzie lepszych inwestycji w długoterminowe rozwiązania. I właśnie w tym momencie zagraniczne rządy zatrzymują się ze względu na obecny klimat polityczny”.
Potrzebna infrastruktura, potrzebne pieniądze
Organizacja Mercy Corps zidentyfikowała dwa projekty infrastrukturalne, które mogłyby znacząco poprawić sytuację w Kabulu (s. 19-20).
Jednym z nich jest projekt zapory Shahtoot, który ogłoszono jeszcze w lutym 2021 r., jako wspólne przedsięwzięcie rządów Afganistanu i Indii. Poprawiłaby ona zasilanie wód gruntowych w okolicy Kabulu, zapewniając wodę pitną 2 milionom mieszkańców miasta. Budowa miała rozpocząć się cztery lata temu, ale przeszkodziło jej przejęcie władzy przez Talibów, a także problemy z własnością gruntów i niewystarczające finansowanie. Koszt projektu pierwotnie oszacowano na 236 mln USD. Obecnie projektowi sprzeciwia się rząd Pakistanu, który twierdzi, że zmniejszy to przepływ rzeki Kabul do ich kraju i utrudni podlewanie pul uprawnych. Kwestia dostępu do wody to silnie polityczny i konfliktowy temat w regionie (s. 15-16).
Drugim projektem jest rurociąg kierujący wodę z rzeki Panjshir do Kabulu. Zmniejszyłby on zależność miasta od wód gruntowych i umożliwiłby odtworzenie się warstw wodonośnych w mieście i okolicy. To pozwoliłoby zapewnić wodę kolejnym 2 mln mieszkańców Kabulu. Fazy badań i projektowania zostały zakończone pod koniec 2024 r., a projekt czeka jeszcze na ostateczne zatwierdzenie rządu Islamskiego Emiratu Afganistanu. Rząd poszukuje dodatkowych inwestorów, by pokryć koszty projektu szacowane na 170 mln USD.
Czytaj też
„Nie mamy czasu siedzieć i czekać na budżety. Jesteśmy uwięzieni w huraganie, z którego nie będzie już wyjścia, jeśli nie podejmiemy natychmiastowych działań” – podsumował dr Najibullah Sadid, członek Afghan Water and Environment Professionals Network.