Analizy i komentarze
70 tys. osób uwięzionych na festiwalu Burning Man. Powód? Ulewne deszcze [KOMENTARZ]
Organizatorzy imprezy polecili uczestnikom oszczędzanie wody, żywności i paliwa.
Obfite deszcze nawiedziły pustynię w Nevadzie i spowodowały powstanie gęstego błota. W efekcie uczestnicy festiwalu Burning Man zostali odcięci od świata. Drogi dojazdowe są nieprzejezdne, a pobliskie lotnisko zamknięte. Jak informuje CNN, jedynie kilku osobom udało się pieszo opuścić teren imprezy.
Tens of thousands of #BurningMan festival participants remain in the desert due to heavy rain
— NEXTA (@nexta_tv) September 3, 2023
Rain has washed away the roads in the desert, and vehicles get stuck in the mud. It became impossible to leave the territory of the festival.
Participants were encouraged to save… pic.twitter.com/5767m1fARg
Burning Man to impreza odbywająca się na pustyni Black Rock w Nevadzie. Co roku gromadzi się tam kilkudziesięciotysięczna społeczność, która wspólnie buduje miasto Black Rock City będące miejscem do samoekspresji poprzez sztukę. Wydarzeniu towarzyszą pokazy i rytuały, w tym palenie kukły (the Man). Jak okazało się w tym roku, ze względu na położenie wyjazd z terenu może być utrudniony. Festiwal odbywa się bowiem na tzw. suchym jeziorze, czyli zagłębieniu o płaskim dnie położonym na pustyni (ang. playa). W takim miejscu w czasie ulewnego deszczu woda nie spływa, a powoli z niego odparowuje, zamieniając teren w błoto. Jest ono tak gęste, że uniemożliwia poruszanie się pojazdami. W związku z tym na festiwal nie mogą dotrzeć dostawy, a uczestnicy nie mogą wyjechać.
Jak obecnie wygląda sytuacja?
Organizatorzy zaapelowali o znalezienie bezpiecznego schronienia i oszczędzanie zapasów do czasu wyschnięcia gruntu. Nie są jeszcze w stanie oszacować, kiedy drogi staną się znów przejezdne, a o wszystkim na bieżąco informują na swojej stronie. Na razie jedynie odpowiednie pojazdy służb ratunkowych są uprawnione do poruszania się po terenie. W sobotę doszło do śmierci jednego z uczestników, jednak według CNN organizatorzy podają, że nie miało to związku z warunkami pogodowymi.
Wokół sytuacji pojawiają się również fake newsy. Na platformie X pojawiła się sfałszowana grafika z Centers for Disease Control and Prevention (CDC) o rzekomym ognisku Eboli na terenie Black Rock City. Jak donosi m.in. Forbes, CDC nie podało takiej informacji, a na wybuch epidemii nie ma dowodów.
Czytaj też
Czy takie opady są normalne?
CNN zawiadamia, że ilość deszczu jaka spadła na pustynię w ostatnich dniach odpowiada średniej dla 2-3 miesięcy. Warto pamiętać, że Nevada jest najbardziej suchym stanem USA. Wraz z postępującą zmianą klimatu takie ekstremalne zjawiska pogodowe będą występować coraz częściej. W wyższej temperaturze zwiększa się intensywność parowania, co prowadzi do bardziej obfitych opadów. W związku z tym również huragany będą przynosić intensywniejsze deszcze. Według National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) ocieplenie klimatu o 2°C spowoduje wzrost natężenia opadów o 10-15 proc. w promieniu 100 km od centrum huraganu.
Czy festiwal na środku pustyni to dobry pomysł?
Chociaż na liście 10 zasad Burning Mana znajduje się zapis o „niepozostawianiu śladów” (ang. Leaving No Trace) warto zastanowić się nad wpływem tak ogromnego festiwalu na środowisko. Organizatorzy apelują o sprzątanie po sobie oraz starania o pozostawianie miejsc w lepszym stanie, niż były, ale aktywiści klimatyczni zgłaszają wątpliwości. Jak informuje Vox, festiwal co roku powoduje emisję 100 tys. ton dwutlenku węgla, czyli tyle, ile 22 tys. samochodów spalinowych w ciągu roku. Uczestnicy przybywają na wydarzenie z odległych zakątków świata, a wszystko musi być dostarczone na teren ciężarówkami. Do tego dochodzą emisje generatorów prądu i te pochodzące ze spalania instalacji artystycznych podczas festiwalu.
Czytaj też
W tym roku aktywiści na krótki czas zablokowali wjazd na teren imprezy. Protestujący należący do koalicji grup aktywistów klimatycznych Seven Circles, postawili kilka żądań gospodarzom. Zaapelowali o zakaz prywatnych odrzutowców, jednorazowych tworzyw sztucznych oraz ograniczenie generowania prądu na osobę. W zorganizowanej petycji wezwali organizatorów także do inicjacji zmian systemowych. „Burning Man powinien mieć taki sam wpływ polityczny na kontrkulturę jak Woodstock" - powiedział Mun Chong, rzecznik Extinction Rebellion NYC.
W 2020 roku organizatorzy opublikowali „Environmental Sustainability Report", w którym deklarowali cel osiągnięcia negatywnego śladu węglowego. Polega to na usuwaniu z atmosfery więcej CO2, niż się wyemitowało. Rozważają m.in. wykorzystanie technologii wychwytu i składowania dwutlenku węgla, sadzenie drzew oraz wykorzystanie energii słonecznej do zasilania festiwalu.