Reklama

Klimat

7 energetycznych zawodów przyszłości [KOMENTARZ]

Fot. Pexels
Fot. Pexels

Unijna, a w tym również polska, transformacja energetyczna nabiera kształtów, staje się rzeczywistością. Setki miliardów euro zostanie przeznaczone przez dekady na zupełnie nowy system energetyczny. Pojawią się nowe firmy z nowymi usługami, a istniejące będą musiały się modernizować. Zwiększy się także liczba miejsc pracy w wielu obszarach, powstaną również nowe lub do tej pory w Polsce nieliczne. 

I choć trudno dokładnie i precyzyjnie przewidzieć konkretne zawody i prace, to można z pewną dozą prawdopodobieństwa naznaczyć obszary, w których zapotrzebowanie się znacząco zwiększy. Inna sprawa, że rynek i charakter pracy w ogóle się zmienia, więc już dziś, a co dopiero w kolejnych dekadach trudno mówić o ściśle określonych zawodach w takim rozumieniu, jak jeszcze kilka dekad temu (np. technik elektryk czy nauczyciel szkolny).  

Wyłoniliśmy siedem energetycznych zawodów przyszłości, na które powinno być zapotrzebowanie w najbliższych dekadach. 

  1. Monter/Inżynier/Serwisant paneli fotowoltaicznych.

Energia słoneczna w Polsce w ostatnich latach zawitała pod strzechy. W ciągu trzech lat moc zainstalowana zwiększyła się 10-krotnie, głównie dzięki rządowemu programowi dopłat „Mój prąd”, obecnie dysponujemy potencjałem rzędu 4000 MW, podczas gdy pod koniec 2018 r. bYło to zaledwie 490 MW. Do 2030 r. mamy czerpać z energii odnawialnej 23% ogółu energii (na koniec 2020 r. było to tylko 13%), dodajmy, że zapotrzebowanie na samą energię również będzie wzrastać. To oznacza, że Polska powinna pokrywać się panelami fotowoltaicznymi w podobnym tempie jak przez wspomniany okres. Z tego powodu liczba miejsc pracy w firmach zajmujących się energią słoneczną będzie również wzrastać.

Reklama
Reklama

„Montaż konstrukcji na dachach, inwertorów w garażach i łączenie tego wszystkiego w jeden system to ewidentnie ścieżka przyszłości – przynajmniej na najbliższe 5-10 lat (tu jedynie może zaszkodzić kolejna rewolucja technologiczna i fotowoltaiczne szyby oraz ściany domów montowane automatycznie przy nowych budowach)” – mówi nam prof. Konrad Świrski zaznaczając obszar czasowy oraz ewentualne zagrożenia dla pozycji osól, które będą odpowiedzialne za fizyczną instalację paneli. „W wersji 1a – to utrzymanie farm wiatrowych – ilość instalacji rośnie ekspotencjalnie – a rynek farm wiatrowych do serwisowania – to cała Europa, a może i świat” – dodaje. 

W podobnym tonie wypowiada się Aleksander Szpora z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. „Transformacja energetyczna opiera się w dużym stopniu o rozprzestrzenianie się energetyki rozproszonej, w której każdy konsument energii będzie mógł być również producentem (prosumentem). Powstanie dzięki temu bardzo wiele miejsc pracy przy montażu np. paneli fotowoltaicznych, kolektorów, pomp ciepła czy magazynów energii (…) Przykładem zmian jakie zachodzą już teraz jest zmiana profilu kształcenia rybnickiego Zespołu Szkół Technicznych, dawniej technikum górniczego obecnie oferującego klasy o profilu OZE” – mówi nam ekspert.

Profesor Świrski nakreślił również poziom w 5-stopniowej skali kilku czynników istotnych przy wybieraniu pracy, przy czym tak jak w kolejnych podpunktach jest to jego subiektywna ocena:

Pieniądze    3/5

Prestiż   2/5

Wiedza energetyczna 3/5

Ryzyko   2/5 

  1. Konsultant/sprzedawca/doradca rozwiązań prosumenckich

Ci, którzy już przeszli przez proces inwestycji w fotowoltaikę wiedzą doskonale, że zazwyczaj wszystko zaczyna się od najczęściej darmowej wizyty konsultanta, który powinien w klarowny sposób wyłożyć swoją wiedzę, przedstawić koszty oraz korzyści, a także zachęcić do zakupu paneli i usługi w swojej firmie. Słowem – klienta chcącego zostać prosumentem trzeba potraktować indywidualnie, dobrać odpowiednią instalację do jego domu, potrzeb i możliwości.

„Jeśli coś przechodzi zupełną odmianę i jest potrzeba nowych urządzeń – to jest też i potrzeba sprzedawców. Jeśli więc meczą nas zawiłości techniczne, ale mamy dobry interfejs i łatwość komunikacji – to jest to praca na przyszłość. Plus – zawsze można łatwo się przebranżowić, bo pojawiają się kolejne rzeczy do sprzedania” – ocenia prof. Świrski i przedstawia kolejną skalę:

Pieniądze   3/5

Prestiż   2/5 

Wiedza   energetyczna 1/5

Ryzyko   1/5 

  1. Specjalista IT z ukierunkowaniem na energetykę

Zapotrzebowanie na informatyków w ogóle jest wysokie, ale coraz ważniejsza jest ich specjalizacja. Bo co oznacza dziś „informatyk”? Tworzy strony, dedykowane aplikacje, bazy danych, zajmuje się A.I., programuje blockchain? Pisze w Java, JavaScript, Ruby, C++, Pythonie, PHP czy może SQL? Istnieje już tyle specjalizacji w programowaniu i usługach oraz produktach IT, że niezbędne jest określenie specjalizacji nie tylko pod kątem opanowanych języków, ale również często branży. Są np. programiści znający specyfikę i otoczenie e-commerce, inni świadczą usługi głównie firmom transportowym, a jeszcze inni wiedzą jak zachodzą procesy w bankach.

W skomplikowanych przedsięwzięciach tj. choćby budowa morskich farm wiatrowych, ale również w zarządzaniu sieciami elektoenergetycznymi potrzeba specjalistów IT, którzy rozumieją jak funkcjonuje dany rynek. Nie muszą oczywiście posiadać szczegółowej wiedz technicznej, ale przynajmniej podstawy na pewno będą przydatne. Można założyć, że zapotrzebowanie na rozmaitych deweloperów w energetyce przy tak ogromnych wyzwaniach jak transformacja energetyczna będzie stale rosnąć.  

„Rozwój energetyki rozproszonej opiera się również na cyfryzacji, stąd rozwój systemów zarządzania siecią rozproszoną, (w tym bezpieczeństwo cyfrowe oraz technologie blockchain) będą generować atrakcyjne miejsca pracy” – uważa Aleksander Szpora. 

„Digitalizacja w energetyce jeszcze długo będzie dominującym trendem, a kolejne wersje oprogramowania będą przychodzić nieuchronnie, tak jak pory roku” – zauważa profesor Świrski. Jego skala w tym wypadku wygląda tak:

Pieniądze   4/5

Prestiż   3/5

Wiedza energetyczna 1/5

Ryzyko   1/5

  1. Pracownik produkcji komponentów dla offshore

Najbardziej zaawansowane plany inwestycyjne w kwestii nowych mocy zainstalowanych są prowadzone obecnie w sektorze morskiej energetyki wiatrowej. Największe spółki energetyczne bardzo poważanie potraktowały ten kierunek. PGE już od dwóch lat realizuje inwestycję swoich trzech farm wiatrowych za pośrednictwem spółki-córki PGE Baltica. Państwowy gigant podpisał niedawno umowę z duńskim Orsted, światowym liderem branzy offshore, który ma partycypować w projekcie w 50%. PGE ma zbudować łącznie 3 farmy o łącznym potencjale 3,5 GW. 

Konkretne plany na budowę farm ma również Orlen. Dedykowana spółka Baltic Power ma zbudować farmę o mocy 1,1 GW do 2026 r. Partnerem płockiego koncernu jest kanadyjska Northland Power Inc., która obejmie w Baltic Power 49% udziałów. 

Dziesiątki miliardów inwestycji w niemal zupełnie nowy sektor oznacza, że powstaną również tysiące miejsc pracy. Ogromne i złożone inwestycje będą wymagały mas wykwalifikowanych specjalistów.   

Trudno jednoznacznie sklasyfikować zawód, ale ktoś będzie musiał wyprodukować turbiny, wieże, skrzydła oraz wyspecjalizowaną infrastrukturę morską potrzebną do tego, aby wiatraki w ogóle stanęły na dnie Bałtyku, tu najpewniej rolę odegrają stocznie. Inna sprawa, że farmy offshore rosną jak grzyby po deszczu, Europa wciąż jest liderem w mocy zainstalowanej, więc produkcja tego typu komponentów i urządzeń nie kończy się na potrzebach Bałtyku, cały kontynent prawdopodobnie będzie och potrzebował, a może nawet i inne części świata.  „Kolejnym ciekawym obszarem wydaje mi się jest rozwój farm wiatrowych na morzu, który będzie oferował miejsca pracy np. w przemyśle stoczniowym” – mówi nam Aleksander Szpora z PIE.

  1. Inżynier mechanik

„Mimo wszystko wiedza też zawsze jest w cenie. Kiedy wszyscy odejdą do nowych technologii, sprzedaży i prezentacji internetowych – to w końcu ktoś będzie musiał być odpowiedzialny żeby wszystko  działało. Inżynier energetyk – znający zarówno energetykę cieplną, ciepłownictwo jak i systemy energetyczne  - będzie wart coraz więcej.  Za kilkanaście lat wiedza techniczna -  „gdzie coś przykręcić, a gdzie odkręcić” – będzie wiele warta” – zauważa prof. Konrad Świrski.

Podobnie jak w przypadku zawodów, które są coraz lepiej płatne tj. hydraulik, elektryk, stolarz, które wymagają fachowej wiedzy i pracy fizycznej, przynajmniej w części, wydaje się, że inżynierowie, którzy będą potrafili obsługiwać sprzęt w elektrowniach, zarówno tych konwencjonalnych, które będą przecież przez kolejne kilka dekad normalnie funkcjonować, jak i tych nowych, będzie bardzo potrzebny. Skala profesora:

Pieniądze   3/5

Prestiż   3/5

Wiedza energetyczna 5/5

Ryzyko  3/5 

  1. Fizyk/inżynier jądrowy

Wedle Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. mamy wybudować 6 reaktorów o łącznej mocy 6,1 GW. To oznacza, że elektrowni atomowych w Polsce powstanie kilka, na pewno więcej niż jedna. 

Wedle Nuclear Energy Institute jedna, działająca już elektrownia atomowa może  zatrudniać nawet do tysiąca osób. W Polsce ma ich powstać kilka. W szczycie prac budowlanych przy realizacji pracuje ok. 3,5 tys. ludzi. Bazując na statystykach NEI przypomina, że 66% zatrudnionych pochodzi z lokalnej społeczności. 

Pracę w elektrowni atomowej znajdą wymienione wcześniej zawody tj. mechanik, serwisant, programista, pracownik produkcji urządzeń czy pewnie nawet konsultant, ale nie może ona funkcjonować bez bardzo zaawansowanych w wiedzę naukowców. Do tej pory ludzie nauki pochłonięci energią atomową mogli jedynie prowadzić badania lub szukać pracy zagranicą, ale jeśli rządowe plany staną się rzeczywistością, będą niezbędni do obsługi i kierowania polskimi elektrowniami atomowymi.

  1. Bloger/influencer/podcaster energetyczny 

Instytucje państwowe czy korporacje często mają problem z zakomunikowaniem światu o działaniach na polu energetycznym. I nie ma co się dziwić – to bardzo skomplikowany obszar, gdzie długie studia są potrzebne choćby do zrozumienia niewielkiego jego kawałka. Dlatego nie zgaśnie zapotrzebowanie na ludzi, którzy będą objaśniać i tłumaczyć, co i dlaczego, jak, kiedy, kto i z kim i jakie to ma konsekwencje dla świata, państwa, społeczności lokalnej czy jednostki. 

„W dzisiejszym świecie zawód blogera / influencera / social media managera – to zawody coraz bardziej popularne i rozpowszechnione, szczególnie wśród młodych ludzi. Ciężka praca wymagająca sumienności (cały czas „online”) i konsekwencji (kilkadziesiąt tweetów dziennie), umiejętności lobbowania i product placementu (w końcu ktoś musi płacić za reklamy) oraz szybkiego nadążania za nowinkami technicznymi (zmiana na podcasty i na videoblogi) nagradzana chwilową popularnością, która jednak może szybko zgasnąć jak papierowy ogień” – tak to widzi Konrad Świrski i wystawia skalę:

Pieniądze 4/5 

Prestiż  5/5

Wiedza energetyczna   1/5

Ryzyko   4/5

Reklama
Reklama

Komentarze