Irański ambasador w Gruzji Abbas Taleb poinformował, że są już prowadzone prace techniczne mające umożliwić przesył gazu ziemnego z Iranu do Gruzji. Surowiec ma zaspokoić nie tylko zapotrzebowanie tego kraju, ale także będzie mógł być eksportowany do Europy. Dyplomata stawia zresztą w swojej wypowiedzi akcenty w taki sposób by podkreślić rolę przedsięwzięcia dla dywersyfikacji dostaw na Stary Kontynent.
Co ciekawe Taleb nie łączy kwestii tranzytu irańskiego błękitnego paliwa przez Gruzję do Europy z Korytarzem Południowym. Chodzi o powstającą sieć gazociągów pomiędzy Azerbejdżanem a Włochami, która ma stanowić alternatywę dla dostaw Gazpromu. Od miesięcy spekuluje się, że Iran dzięki zniesieniu sankcji zachodnich mógłby objąć część udziałów w konsorcjach budujących rurociągi na potrzeby tej inicjatywy. Mimo to Teheran jest niezwykle wstrzemięźliwy w komentowaniu sprawy. Zapewne ma ku temu swoje powody (zbyt duży wpływ Turcji na projekt?). W każdym razie to zastanawiające, że Taleb nie łączy tranzytu gazu przez Gruzję z Korytarzem Południowym, który będzie przez nią przebiegać.
Przyjmując, że surowiec irański dostanie się do Europy innym szlakiem biegnącym z Gruzji warto przyjrzeć się przedsięwzięciu o nazwie AGRI. Zakłada ono uruchomienie połączenia, dzięki któremu azerski gaz będzie transportowany najpierw do wybrzeża Morza Czarnego w Gruzji (gdzie planowana jest budowa instalacji do jego skraplania) a następnie wysyłany drogą morską do Rumunii (Konstanca). Po regazyfikacji, dzięki interkonektorowi łączącemu Rumunię i Węgry (Arad–Szeghed), surowiec będzie tłoczony na rynki europejskie. Uczestnikami przedsięwzięcia są: azerski SOCAR, Oil and Gas Corporation of Georgia, spółka MVM z Węgier i rumuński Romgaz. W lutym 2011 roku, strony założyły firmę, której celem jest realizacja projektu. Przepustowość połączenia ma wynosić 7 mld m3 rocznie, a koszt jego realizacji to 4,5 mld euro. Przez lata projekt miał charakter wirtualny (m.in. z powodu presji rosyjskiej), ale w lipcu 2015 r. Azerbejdżan, Gruzja oraz Rumunia podpisały w Bukareszcie deklarację dotyczącą dalszego wsparcia AGRI.
Być może więc Iran włączy się w tą inicjatywę? Dałaby mu ona większą elastyczność – Korytarz Południowy jest bowiem ekstremalnie uzależniony od władz tureckich. Ankara prowadzi tymczasem politykę o wielkich aspiracjach, ale bardzo często nieprzewidywalną i chaotyczną, co nie sprzyja stabilności niezbędnej dla dywersyfikacji dostaw gazu.
Trudno powiedzieć czy przedsięwzięcie takie jak AGRI, bazujące na powstającej infrastrukturze Korytarza Północ-Południe (planowana sieć gazociągów między Polską i Chorwacją) zagrozi interesom terminala LNG w Świnoujściu?
Wydaje się, że nie ze względu na geografię i potrzeby rynków wyszehradzkich. Azerski gaz płynący z Rumunii do Europy Środkowej powinien bardziej niepokoić Chorwatów aniżeli Polaków, którzy chcą zbudować własny gazoport na wyspie Krk m.in. z myślą o przesyle surowca na północ.
Poza tym Iran nie będzie opierał swojego eksportu do Europy Środkowej tylko na jednym szlaku, w dodatku podatnym na penetrację rosyjską (wpływ Moskwy na Tbilisi). Równolegle władze w Teheranie będą z pewnością rozwijać moce przesyłowe w kierunku Zatoki Perskiej. Chodzi o dokończenie projektu Persian LNG i budowę łącznika gazowego z Omanem, gdzie znajdują się terminale.
Błękitne paliwo może zatem docierać do krajów wyszehradzkich nie tylko z północnego Iranu (AGRI?), ale także południowego. Druga opcja wydaje się zresztą bardziej prawdopodobna ponieważ Irańczycy prowadzą już rozmowy z Czechami w sprawie dostaw LNG przez już istniejący polski terminal.
Zobacz także: Czechy chcą gazu i ropy z Polski. „Rozmowy w Warszawie”