Reklama


10 lipca br. Dziennik Gazeta Prawna poinformował, że do 2015 roku Lotos chce uruchomić w Gdańsku własny terminal do rozładunku produktów naftowych. To dość zaskakująca informacja z co najmniej kilku powodów. Uderza ona bowiem w analogiczny projekt PERN, który ministerstwo skarbu państwa konsekwentnie nazywa „strategiczną inwestycją z perspektywy polskiego bezpieczeństwa energetycznego”. Rodzi zatem konkurencję pomiędzy dwiema spółkami skarbu państwa, a także generuje niepotrzebne koszty. Prace dotyczące terminalu naftowego budowanego przez PERN przecież już trwają...


Doniesienia Dziennika Gazety Prawnej są także niezrozumiałe z perspektywy Lotosu, który od długiego czasu notorycznie podkreślał, że inicjatywa PERN jest samobójstwem ekonomicznym. Jeszcze w maju br. Maciej Szozda, wiceprezes Grupy Lotos mówił przecież że: „Bardzo kibicuje inwestycji PERN, ale jednak porównywanie jego projektu do największych europejskich terminali, które obsługują gigantyczne tankowce, nie ma sensu. Przecież my żyjemy bardziej nad jeziorem Bałtyckim niż nad morzem, patrząc na jego potencjał”. Dodawał również: „Nie jestem też przekonany, czy faktycznie czeka nas wzrost konsumpcji jeśli chodzi o paliwa. Bardzo bym chciał, żeby PERN-owi wszystko się udało, ale radziłbym jeszcze raz przeanalizować wszystkie ryzyka”. Czyżby zmienił zdanie w przeciągu dwóch miesięcy, które minęły od opublikowania jego słów w serwisie Rzeczpospolitej?


Czytaj także: Rosyjska dezinformacja w sprawie PKN Orlen


Zastanawiając się nad przyczynami, które doprowadził do zaistniałej sytuacji należy rozpatrzyć kilka scenariuszy:


Po pierwsze rewelacje Dziennika Gazety Prawnej mogą świadczyć o problemach z realizacją nadzoru właścicielskiego przez ministerstwo skarbu państwa. Firmy, w których państwo posiada większość udziałów często prowadzą własną politykę energetyczną rozmijającą się ze strategią rządu (przykład tzw. afery Jamał 2). Tak może być również w tym przypadku. Warto wspomnieć, że 11 lipca media poinformowały, że resort Włodzimierza Karpińskiego planuje zmiany statutu w 20 spółkach skarbu państwa. Spekuluje się, że wśród nich znajdzie się także Lotos. W ministerstwie powstaje także nowy departament polityki właścicielskiej. A więc problem nadal istnieje.


Po drugie strona rządowa bardzo często świadomie nie przekazuje kluczowym spółkom energetycznym instrukcji dotyczących polityki państwa w obszarze inwestycji strategicznych (skądinąd i z jej określeniem są problemy bowiem bezpieczeństwa energetycznego nie koordynuje jeden ośrodek i znajduje się ono w kompetencji ministerstwa skarbu państwa, gospodarki, środowiska i niezależnych operatorów). Powody takiego stanu rzeczy są oczywiste: prywata, interesy partyjne, bądź działania na korzyść podmiotów zewnętrznych etc.


Zobacz również: Powody ofensywy medialnej Aleksandra Grada


Po trzecie własny terminal do rozładunku produktów naftowych oraz komponentów Lotosu w Gdańsku wzmacnia jego atrakcyjność prywatyzacyjną. 25 stycznia br. po blisko roku od skierowania do sejmowej komisji skarbu obywatelskiego projektu ustawy o zakazie prywatyzacji spółki Lotos S.A. został on odrzucony głosami koalicji PO- PSL. Dziś Polsce grozi trwałe spowolnienie gospodarcze, a nowelizacja tegorocznego budżetu będzie oscylowała prawdopodobnie wokół 10 mld zł. Jednocześnie mimo słabnącej pozycji partii rządzącej premier Donald Tusk zadeklarował, że nie ma mowy o przyśpieszonych wyborach. Ponieważ bardzo często podporządkowywał on decyzje strategiczne bieżącym potrzebom politycznym, uważam że nie można wykluczyć powrotu do idei Aleksandra Grada tj. prywatyzacji Lotosu. Tym bardziej, że sprzyjają temu także zawirowania polityczne w samej Platformie Obywatelskiej. Nominacja Zdzisława Gawlika na sekretarza stanu w ministerstwie skarbu państwa może być początkiem rodzącego się sojuszu między Włodzimierzem Karpińskim a właśnie Aleksandrem Gradem.


Piotr A. Maciążek

Reklama
Reklama

Komentarze