Reklama

Górnictwo

Wstrząs w kopalni Rydułtowy. Nie żyje górnik

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Ciało górnika, który zginął w wyniku nocnego wstrząsu w kopalni Rydułtowy, jest zakleszczone między sekcjami obudowy przy ścianie wydobywczej. W szpitalach są dwaj poszkodowani w wypadku górnicy; sześciu innych po badaniach zwolniono do domu - wynika z informacji Polskiej Grupy Górniczej.

Do silnego wstrząsu w kopalni Rydułtowy, będącej częścią kopalni ROW, doszło we wtorek przed północą. Przy ścianie wydobywczej ponad tysiąc metrów pod ziemią pracowało wówczas 20 górników, którzy w większości opuścili zagrożony rejon o własnych siłach. Jeden górnik zginął.

"44-letni pracownik został zakleszczony między sekcjami obudowy; nie daje oznak życia. Zastęp ratowniczy robi obecnie wszystko, aby wydostać jego ciało i przetransportować na powierzchnię" - poinformował PAP rzecznik Polskiej Grupy Górniczej, do której należy kopalnia, Tomasz Głogowski.

Oprócz zmarłego górnika poszkodowanych zostało osiem osób. Po badaniach, w szpitalach w Jastrzębiu-Zdroju i Piekarach Śląskich pozostali dwaj górnicy; jeden z nich ma prawdopodobnie uraz kręgosłupa. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Pozostałych sześciu pracowników, którzy doznali niegroźnych potłuczeń, zwolniono do domów.

Siłę nocnego wstrząsu ocenia się na około 3,25 stopnia w skali Richtera. Był on odczuwalny także na powierzchni, m.in. w Rydułtowach, Rybniku i Wodzisławiu Śląskim - PGG odebrała w tej sprawie kilkanaście zgłoszeń od mieszkańców tych miejscowości. W podziemnych wyrobiskach nie nastąpił zawał, mogło jednak dojść do deformacji chodników czy sprzętu - eksperci ocenią to podczas wizji lokalnej, która odbędzie się, gdy pozwolą na to warunki bezpieczeństwa.

Przyczyny i okoliczności wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku, pod nadzorem Wyższego Urzędu Górniczego. Zmarły górnik to piąta w tym roku śmiertelna ofiara w polskim górnictwie i trzecia w kopalniach węgla kamiennego. Poprzednie tegoroczne wypadki także miały miejsce w kopalniach PGG - 5 stycznia w kopalni Piast-Ziemowit i 11 stycznia w kopalni Rydułtowy - tej samej, gdzie w nocy doszło do wstrząsu.

Kopalnia Rydułtowy należy do najbardziej narażonych na wstrząsy w polskim górnictwie. W przeszłości dochodziło tam już do śmiertelnych wypadków, spowodowanych wstrząsami górotworu. Specjaliści podkreślają, że wstrząsów nie da się uniknąć - chodzi tylko o to, by nie były one niebezpieczne dla górników oraz zabudowań na powierzchni. Stąd konieczność określenia odporności budowli na wstrząsy i działania zapobiegawcze.

Wstrząsy to naturalne zjawisko na terenie eksploatacji górniczej. Najczęstszą ich przyczyną jest następujące wskutek wydobywania węgla odprężenie górotworu, co skutkuje uwolnieniem się skumulowanej w nim energii. Takie wstrząsy można porównać do małych, lokalnych trzęsień ziemi. Najsilniejsze wstrząsy związane są z wyrównaniem naprężeń w ziemi, wywołanych kumulowaniem się wpływów eksploatacji górniczej i naprężeń naturalnych. Występują głównie tam, gdzie są uskoki tektoniczne.

Według danych Górnośląskiej Regionalnej Sieci Sejsmologicznej Głównego Instytutu Górnictwa (GIG) w Katowicach, najsilniejsze notowane w ciągu minionych ponad 20 lat na Górnym Śląsku wstrząsy miały magnitudę rzędu 3,8 do 4 stopni w skali Richtera.

Najsilniejsze wstrząsy zanotowano w 1992 r. w kopalni Czeczott (3,95), rok później w kopalniach Miechowice (3,95) i Halemba (3,79), w 2007 r. w kopalni Bobrek (3,79) oraz 9 lutego 2010 r. w kopalni Piast (4,04). Najsilniejszy wstrząs związany z wpływem eksploatacji górniczej miał miejsce nie na Górnym Śląsku, ale w zagłębiu węgla brunatnego, w kopalni Bełchatów, gdzie w 1980 r. zanotowano wstrząs o magnitudzie 4,6 w skali Richtera.

jw/PAP

Reklama
Reklama

Komentarze