Reklama

Wiadomości

Polska energetyka woli węgiel z importu? Szef związkowców sugeruje spisek

Fot. Unsplash
Fot. Unsplash

Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej „Solidarności”, pisze, że polskie spółki energetyczne nie odbierają zakontraktowanego węgla. Zamiast tego mają spalać paliwo importowane w trakcie kryzysu energetycznego.

Węglowa konspiracja w Polsce? Takie pytanie można sobie zadać po lekturze felietonu Bogusława Hutka, szefa górniczej „Solidarności”. W tekście opublikowanym w związkowym serwisie apeluje, aby sprawie przyjrzało się Ministerstwo Przemysłu.

Szef górniczej „S": polskie spółki spalają importowany węgiel

„Spółki energetyczne postępują »po staremu« i nadal nie odbierają zakontraktowanego węgla. Skąd zatem mają paliwo? Trudno powiedzieć. O ile przestały już wpływać do polskich portów statki ze sprowadzanym węglem, o tyle zaobserwowano, jak w głąb kraju transportuje się to, co wcześniej zgromadzono na zwałowiskach. Nie wiadomo, kto ten surowiec kupuje, ale wątpliwe, by byli to odbiorcy detaliczni, zwłaszcza w odniesieniu do miałów czy sortymentów wykorzystywanych najczęściej przez elektrownie” – pisze Hutek.

Reklama

Jeżeli sugestie szefa związkowców okazałyby się prawdziwe, oznaczałoby to jedno: rząd, rękoma spółek energetycznych, zaczął rozwiązywać węglowy węzeł gordyjski. Kilka miesięcy temu, Marzena Czarnecka, ministerka przemysłu, w rozmowie z money.pl mówiła wprost: - Rząd Mateusza Morawieckiego pozwolił na ogromny import węgla. I w ten sposób mamy zapchane zwały. To wszystko wymaga poważnych zmian.

W marcu br. na zwałach miało zalegać nawet 10 mln ton węgla i nie do końca było wiadomo, co z nim zrobić. Ten importowany miał trafiać do gospodarstw domowych, ale okazało się, że nadaje się głównie dla ciepłowni i elektrowni. Część rzeczywiście może trafić „pod strzechy”. Według Czarneckiej było to ok. 10-15 proc. sprowadzonego węgla. Reszta pozostała na zwałach. Z danych ARP Katowice z końca lipca 2024 r. wynika, że zapasy węgla kamiennego kraju sięgają 12,6 mln ton. Tylko przy elektrowniach to ok. 7 mln ton.

Nie brakowało też apeli ze strony spółek, aby rząd pomógł im rozwiązać problem ze sprowadzonym węglem. Węglokoks zadłużał się, aby importować surowiec, a później nie wiedział, co z nim zrobić, prosząc o odkupienie ok. 1,5 mln ton miału.

Powyższe informacje oraz sugestia Hutka pozwalają sądzić, że rzeczywiście – drogi, kontraktowany spoza Polski węgiel, jest teraz spalany, aby zrobić miejsce na zwałach dla krajowego.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama