Reklama

Klimat

Tej zimy możemy zapomnieć o Zielonym Ładzie. Europę czeka masowy powrót do węgla? [KOMENTARZ]

Fot. Canva.com
Fot. Canva.com

Klimatyczne ambicje całego świata stąpają po cienkim lodzie realiów polityczno-ekonomicznych oraz wszystkiego, co na nie wpływa. Splot wydarzeń ostatnich lat i miesięcy może sprawić, że Europa nie tylko przeprosi się z węglem, ale i… będzie o niego walczyć. 

Ceny energii w Europie poszybowały w górę, ponieważ popyt wzrasta, a dostawy są ograniczane w następstwie pandemii koronawirusa. W trakcie globalnego spowolnienia gospodarczego produkcja energii znacznie spadła, ponieważ przemysł został zamknięty, ludzie pozostali w domach, a zapotrzebowanie na energię elektryczną i paliwa gwałtownie spadło. Teraz, gdy świat wraca do pracy i do "nowej normy", popyt na energię powraca z całą mocą, ale podaży po prostu nie ma.

Wiodący europejski benchmark gazu ziemnego, Dutch Title Transfer Facility, donosi, że ceny poszybowały gwałtownie z 16 euro za megawatogodzinę na początku tego roku do 75 euro w połowie września, co stanowi wzrost o ponad 360%. Włoscy urzędnicy ostrzegli swoich obywateli, aby spodziewali się 40% wzrostu rachunków w najbliższych tygodniach i miesiącach. Hiszpania zgodziła się wysłać 100 euro płatności do ponad 5,8 mln gospodarstw domowych o niskich dochodach i wysłała do Brukseli list, w którym błaga Unię Europejską (UE) o podjęcie zdecydowanych działań. 

Szantaż gazem: nowa edycja 

No i jest jeszcze Rosja. Prawie połowa gazu ziemnego importowanego do UE pochodzi z białej północy, co sprawia, że Europa jest w dużym stopniu uzależniona od Kremla w kwestii bezpieczeństwa energetycznego. Zależność ta jest w dużej mierze powodem, dla którego Europa przeżywa obecnie kryzys energetyczny, ponieważ w miarę jak wzrasta zapotrzebowanie na gaz ziemny, Rosja nie zwiększa jego eksportu do UE. Z jednej strony Europa konkuruje z Azją o ograniczone zasoby energetyczne, ponieważ oba kontynenty odżywają po złagodzeniu ograniczeń związanych z pandemiami. Jak dotąd, rynki wydają się faworyzować Azję, zarówno z powodów ekonomicznych, jak i strategicznych. 

Pojawiają się spekulacje, że jest to strategiczna decyzja administracji Putina, mająca na celu przeforsowanie otwarcia kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2. Rurociąg o długości 1230 km, który biegnie pod Morzem Bałtyckim, łącząc Rosję i Niemcy, jest ukończony, ale nie został jeszcze uruchomiony. Projekt ten został skrytykowany za utrwalanie uzależnienia bloku od paliw kopalnych i rozszerzanie geopolitycznych wpływów prezydenta Putina. Zależność Europy od Rosji jest teraz wyraźnie uwypuklona przez obecny kryzys energetyczny. Uspokojenie Kremla i jednoczesne otwarcie nowego punktu wejścia dla tak potrzebnego gazu ziemnego może sprawić, że Nord Stream 2 stanie się nieco bardziej atrakcyjny. Kreml stosuje tu szantaż – „nie damy wam wystarczająco gazu przez lądowe gazociągi, choć możemy, więc pozwólcie na funkcjonowanie Nord Stream 2, żebyśmy mogli przesyłać większe wolumeny”. To wygląda na typową dla Moskwy grę gazem w celu przyciśnięcia i zaszantażowania Europy.

Reklama
Reklama

Węgiel wróci do łask?

Rosja nie tylko gra twardo o gaz ziemny. Ponieważ zmagające się z problemami rynki energetyczne Europy starają się importować każdą możliwą formę energii po przystępnych cenach, producenci energii uciekli się do prośby o rosyjski węgiel, jednak z niewielkim sukcesem. Unia Europejska już od lat pracuje nad całkowitym odstawieniem węgla, a kiedy zapotrzebowanie na najbrudniejsze paliwo kopalne nagle wzrośnie tej zimy, to wcześniej odrzucane źródło energii będzie najprawdopodobniej bardzo deficytowe, ponieważ szlaki dostaw z Rosji, trzeciego co do wielkości eksportera węgla na świecie, zostały niemal całkowicie przekierowane do Azji. 

„Jeśli wszystkie europejskie przedsiębiorstwa energetyczne przestawią się na węgiel, spowoduje to ogromny wzrost popytu na czarne paliwo, którego sama Rosja nie będzie w stanie zaspokoić w tak krótkim czasie" - powiedziała Bloombergowi Natasha Tyrina, analityk Wood Mackenzie Ltd. "Potrzebne będą dostawy z innych krajów. To wymagałoby dostaw również z innych krajów, na przykład z USA, ale sytuacja tam jest podobna jak wszędzie indziej" – dodała.

W miarę jak zmierzamy do mroźnych zimowych miesięcy, kryzys energetyczny Europy będzie się pogłębiał, a ich zależność od Rosji, aby utrzymać światła, będzie się tylko nasilać. Azja również stanie w obliczu kryzysu energetycznego tej zimy, co doprowadzi do tego, że cały świat będzie uciekał się do spalania coraz większej ilości węgla w czasie, gdy większość krajów zobowiązała się do działań dokładnie odwrotnych. W momencie, gdy kraje dopiero zaczynają na poważnie przechodzić na zieloną energię, a Organizacja Narodów Zjednoczonych ogłasza "kod czerwony dla ludzkości" dotyczący zmian klimatycznych, ten powrót do węgla jest niezwykle niepokojącym zjawiskiem, które miejmy nadzieję będzie krótkotrwałe, ponieważ nawet węgiel okaże się niewystarczający, aby złagodzić niedobory dostaw w nadchodzących miesiącach.

Ostatnie trzy lata to masowe postępy jeśli chodzi o inwestycje w energię odnawialną, deklaracje neutralności klimatycznej i odchodzenie od węgla przez państwa oraz ważne podmioty gospodarcze. Niedawno prezydent węglowego kolosa, Chin, Xi Jinping ogłosił, że jego kraj nie będzie finansował inwestycji węglowych zagranicą. Choć to i tak małe piwo w porównaniu z wewnętrznymi inwestycjami w węgiel, to wyraźnie widać starania i nawet rezygnację z zysków najbardziej związanych z węglem państw.

Ws. walki z ociepleniem klimatu osiągnięty został światowy konsensus. Żadne z państw nie kwestionuje tego, że gazy cieplarniane przyczyniają się do ocieplenia średniej globalnej temperatury. Problem w tym, że nikt nie ośmieli się narazić swoich obywateli czy klientów na brak prądu lub ciepła w imię ambitnych celów klimatycznych. Nawet najbardziej zdeterminowane kraje pod kątem dekarbonizacji będą używać węgla, jeśli w wyniku splotu ekonomicznych okoliczności zostaną do tego zmuszone.  

Reklama

Komentarze

    Reklama