Reklama

Górnictwo

Marjan: Bełchatów to polityczny łup. Kompleksem rządzą funkcjonariusze partyjni [WYWIAD]

Fot. By Morgre - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid19858375
Fot. By Morgre - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid19858375

Bełchatów jest łupem politycznym. Kompleks górniczo-energetyczny jest aktywem zdobycia władzy, generuje możliwość zarabiania dużych pieniędzy dla funkcjonariuszy politycznych. Na najwyższych stanowiskach pracują osoby z legitymacją partyjną. - Patryk Marjan, polityk Konfederacji i górnik z Bełchatowa.

Jakub Wiech: Jak region bełchatowski odebrał informację na temat planów wygaszania kompleksu Bełchatów?

Patryk Marjan: Mieszkańcy są zawiedzeni. Rząd w ramach wszystkich kampanii wyborczych obiecywał, że ciągłość pracy elektrowni Bełchatów zostanie przedłużona do 2050 roku, z racji tego, że powstanie kopalnia Złoczew, która zapewni tę ciągłość. To była obietnica funkcjonująca w naszym regionie od około 5-6 lat. Teraz okazuje się kłamstwem. Myślę, że część mieszkańców Bełchatowa jest zawiedzionych. A przecież, po części w wyniku tej obietnicy, obecny rząd uzyskiwał rekordowe poparcie w regionie, powyżej 60%, czyli znacznie odbiegające od średniej krajowej.

Czy myśli Pan, że przedstawiony przez wojewodę łódzkiego plan transformacji regionu bełchatowskiego jest możliwy do zrealizowania?

Nie ma tam praktycznie żadnych konkretów. Jest spalarnia śmieci i inwestycje w fotowoltaikę, ale - jak wiemy z perspektywy pracowniczej - to są to znikome ilości miejsc pracy. Uważam, że to zostało robione pod presją czasu, po to, aby Polska mogła ubiegać się o unijne fundusze, ale ostatecznie ten dokument jest przygotowany niemerytorycznie.

Czy rozwiązaniem nie jest zatem umowa społeczna dla górnictwa węgla brunatnego?

Jeżeli chodzi o umowy społeczne, to w Bełchatowie nie ma żadnego dialogu. Z zakładów wyjeżdżają delegacje i protestują przed Kancelarią Premiera czy Ministerstwem Aktywów Państwowych. Ale do nas nie przyjeżdżają wpływowi działacze, żeby rozmawiać. Przynajmniej tutaj w regionie bełchatowskim to się nie dzieje. Można powiedzieć, że władza schowała głowę w piasek.

A obietnice dotyczące elektrowni jądrowej? Składał je m.in. Antoni Macierewicz.

Przez to kłamstwo złoczewskie wiarygodność lidera Prawa i Sprawiedliwości w regionie drastycznie spadła. Zapowiedź budowy elektrowni jądrowej jest postrzegana przez dużą część mieszkańców jako rodzaj kolejnego politycznego paliwa, pompowanego po to, aby przykryć sprawę kopalni Złoczew. Powtórzę: deklaracje budowy kopalni Złoczew były całkowicie jasne i jednoznaczne, a okazały się kłamstwem. Myślę, że teraz mieszkańcy podchodzą z dużym dystansem do zapowiedzi dotyczących elektrowni jądrowej. Zresztą wiedzą, że pierwsze reaktory będą budowane nad morzem, co wynika z programu polskiej energetyki jądrowej.

A jak Pan ocenia – z perspektywy Grupy PGE, która jest właścicielem kopalni i elektrowni Bełchatów – decyzję o wygaszanie tego kompleksu?

Patrząc na politykę klimatyczną i to, że zostaliśmy związani poprzez pakiety klimatyczne takimi instrumentami, jak uprawnienia do emisji CO2, być może jest to ruch, który jest konieczny. Ale wynika on z pewnych zaniedbań, jakie zostały poczynione wcześniej. Nie poprawiano sprawności elektrowni Bełchatów, nie modernizowano tej jednostki, podpisano umowy na poziomie Unii Europejskiej, które generują bardzo duże koszty. Gwoździem do trumny jest system pozwoleń na emisję, gdzie w wyniku spekulacyjnej gry rynkowej cena tych pozwoleń drastycznie rośnie. W Polityce Energetyczej Polski szacowano, że ceny uprawnień do emisji będą na poziomie 40€ za tonę w 2040 roku, a mamy 2021 i już dobijamy do 60€ za tonę. Ten podstawowy szacunek, który był przygotowany przez polski rząd bardzo się rozjechał, teraz  pojawił się pewien rodzaj pewnej paniki, a jednak to jest konsekwencja konkretnych działań, czy raczej: konkretnych błędów z przeszłości ze strony rządu czy spółki skarbu państwa, która zarządzała kompleksem.

A co w przyszłości? PGE, w ramach wsparcia dla transformacji regionu, zapowiada miliardowe inwestycje. Czy to jest rozwiązanie?

Zapowiadane są pewne ruchy, które mają w jakiś sposób amortyzować te negatywne skutki, ale myślę, że one nie będą miały znaczącego wpływu. Bardziej oceniam je jako rodzaj zagrywki, po to, aby komunikować społeczności, że coś tutaj się dzieje. Tymczasem te negatywne skutki wygaszenia kompleksu będą katastrofalne. W kompleksie górniczo-energetycznym Zagłębia Bełchatowskiego pracuje bezpośrednio 14 000 ludzi. Licząc podmioty pośrednio zaangażowane w pracę kompleksu jest to już 70 000 miejsc pracy, których nie będzie za kilkanaście lat. Bełchatów może stać się miejscem, który poniesie największe konsekwencje polityki klimatycznej wdrażanej na poziomie całego kraju. 

image

 Reklama

Zapytam Pana jako polityka: jakie Pan widziałby rozwiązanie tego problemu?

Przede wszystkim, musielibyśmy opanować rosnące ceny uprawnień do emisji, bo to jest ten podstawowy element, który powoduje, że płynność kompleksu zanika. Posiadamy narzędzia  międzynarodowe, by rozwiązać ten fundamentalny problem. Dodatkowo musimy renegocjować elementy polityki klimatycznej. Zadeklarowaliśmy się, że będziemy dążyć do neutralności klimatycznej, więc powinniśmy mieć możliwość swobodnego działania w tym kierunku, bez żadnych sztucznych kosztów. Wydając pieniądze na uprawnienia emisyjne mamy ograniczone pole manewru, to powoduje, że bardzo trudno będzie nam się przetransformować. Polityka klimatyczna i wdrażanie jej elementów to kluczowa kwestia do rozwiązania na poziomie centralnym.

A z perspektywy regionu?

Bełchatów jest łupem politycznym. Mamy tu kompleks górniczo-energetyczny, który jest aktywem zdobycia władzy i który generujemy możliwość zarabiania dużych pieniędzy dla funkcjonariuszy politycznych. Na najwyższych stanowiskach nie pracują osoby, które przeszły ścieżkę kariery czy w kopalni, czy w elektrowni. To są osoby przywiezione z zewnątrz, z legitymacją partyjną. Oczywiście jest taki standard we wszystkich spółkach Skarbu Państwa, Bełchatów nie odbiega od tej normy. To jest podstawowa rzecz do zmiany, jeśli chcemy zagwarantować efektywną pracę kompleksu i z nadzieją patrzeć w przyszłość. Dobrze by było, żeby środki, jakie mają być przeznaczone na rekultywację terenów pogórniczych faktycznie na nią trafiły, a nie gdzieś wyparowały. Widzimy szansę na to, by Bełchatów stał się w przyszłości centrum turystyki, w którym będziemy mieli np. duże jeziora w centrum Polski, jest to element długoterminowej wizji dla miasta i regionu, ale istnieje obawa, że te projekty będą wykonywane przez właśnie osoby z nadania politycznego niezwiązane z regionem. To wszystko rodzi pytania skuteczność rekultywacji i przyszłość regionu.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze

    Reklama