Bezpośrednią przyczyną decyzji o wstrzymaniu budowy wschodniej części ,,Korytarza Południowego” są przedłużające się negocjacje ze stroną turecką. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy rozmów Gazpromowi udało się uzyskać zaledwie zgodę na rozpoczęcie badań związanych z pierwszym odcinkiem Turkish Stream – docelowo ma ich powstać cztery. Wiele wskazuje na to, że po wyborach parlamentarnych w Turcji, które osłabiły pozycję partii rządzącej, zawarcie porozumienia stanie się jeszcze trudniejsze.
Według rosyjskich planów ,,Korytarz Południowy" miałby składać się z dwóch części - wschodniej i zachodniej – o łącznej przepustowości 64 mld m3 gazu rocznie. W pierwotnym założeniu połączenie miało służyć zapewnieniu dostaw surowca do gazociągu South Stream, ale w obliczu fiaska tego projektu, jego miejsce zajął wspomniany już Turkish Stream. Aktualnie prawie gotowa do eksploatacji jest jedynie zachodnia część korytarza, która w skali roku umożliwi pompowanie ok. 32 mld m3 ,,błękitnego paliwa”. Wstrzymanie lub anulowanie prac nad odcinkiem wschodnim będzie oznaczać zmniejszenie możliwości przesyłowych Tureckiego Potoku o połowę.
Jeszcze przed trzema miesiącami przedstawiciele Gazpromu twierdzili, że firma nadal zamierza zbudować ,,Korytarz Południowy" w pełnym wymiarze, pomimo niepewności związanej z przedłużającymi się negocjacjami. W chwili obecnej spółka odmawia komentarza na ten temat. Wstrzymanie inwestycji oznacza, że Rosjanie poważnie liczą się z możliwością ograniczenia potencjału jednego ze swoich flagowych projektów. W tym kontekście interesująco brzmią doniesienia o planowanej rozbudowie rurociągu biegnącego po dnie Morza Bałtyckiego – Nord Stream.
Wartym odnotowania jest finansowy aspekt rzeczonej decyzji – rosyjska gazeta ,,Kommiersant” podaje, że stoi za nią również dążenie do oszczędności i wstrzymanie wydatkowania środków, które mogą później nie przynieść zamierzonych zysków. Trudno w tej chwili oszacować ile Gazprom może zaoszczędzić poprzez zawieszenie prac nad projektem, ponieważ zazwyczaj kontrakty budowlane w tej branży są obwarowane wysokimi karami umownymi.
Źródła zbliżone do rosyjskiego giganta twierdzą, że jeśli zostanie podjęta decyzja o odroczeniu budowy gazociągu Turkish Stream lub jego przepustowość ulegnie zmniejszeniu na rzecz podwojenia możliwości przesyłowych Nord Stream, to akcjonariusze zareagują zadowoleniem. Rozbudowa Gazociągu Północnego miałaby być bowiem finansowana głównie z przychodów, które już generuje, natomiast w przypadku Tureckiego Potoku zostaną uruchomione środki własne Gazpromu – co długofalowo może wpłynąć na wypłaty dywidendy.
(JK)