Reklama

Ukraiński GTS od dawna jest kluczową magistralą przesyłową w Europie – w szczytowym okresie transportował nawet 121 miliardów m³ rosyjskiego gazu do państw UE oraz innych krajów europejskich i Turcji. W związku z tendencją do dywersyfikacji szlaków tranzytowych przez Rosję, w roku ubiegłym ilość rosyjskiego surowca przesyłanego przez terytorium Ukrainy spadła do 60 miliardów m³, a w tym roku ten wynik będzie prawdopodobnie powtórzony. Mimo tego, ukraińskie gazociągi nadal należą do najważniejszych w Europie, choć sukcesywnie tracą swą pozycję – wątpliwym jest jednakże, aby w perspektywie najbliższych 10 lat ich znaczenie zostało całkowicie zmarginalizowane. Otwartym pozostaje pytanie o poziom wykorzystania tego niemałego potencjału. Jeszcze w 2010 roku Ukrtransgaz podpisał umowę o współpracy z niemieckim E.ON – Em. Corocznie umowa jest aktualizowana i na jej podstawie firmy modernizują infrastrukturę przesyłową. Przedstawiciele E.ON - u kilkakrotnie oświadczali, że są zaskoczeni jej stosunkowo dobrym stanem, co przeczyło przekazom medialnym, które mówiły o „kupie złomu”.

Niestety z kilku powodów trudno marzyć opoważniejszych inwestycjach w ukraiński GTS. Po pierwsze, nad Dnieprem musi dojść do budowy rynku gazu z prawdziwego zdarzenia – przed Kijowem długotrwały proces implementacji ustawy „O rynku gazu ziemnego” przyjętej w kwietniu br. Nikt nie wejdzie na rynek, który jest nieprzejrzysty, zmonopolizowany i regulowany ręcznie.  Po drugie, jednym z głównych posunięć reformatorskich musi być podział Naftogazu zgodnie z przepisami trzeciego pakietu energetycznego. Mimo tego, że rozporządzenie Gabinetu Ministrów Ukrainy z czerwca 2014 roku przewiduje wydzielenie ze struktury spółki dwóch niezależnych operatorów, którzy mieliby zarządzać gazociągami magistralnymi  i podziemnymi magazynami gazu, do dziś nie dokonano rzeczywistych zmian. Po trzecie, podstawowym elementem pozwalającym marzyć o utworzeniu konsorcjum jest obecność surowca, który miałby być transportowany magistralą. Nie jest tajemnicą, że bez ustabilizowania stosunków gazowych Ukrainy i Rosji, trudno liczyć na wystarczająco duże ilości gazu, które zachęciłyby do udziału w przedsięwzięciu. Wspomniany przez Demczyszyna tranzyt gazu z Kazachstanu lub Turkmenistanu wydaje się nierealny. W świetle obecnych relacji ukraińsko - rosyjskich naiwnością byłoby oczekiwać na ich rychłą normalizację. Dla sektora gazowego szansą na taką stabilizację może być decyzja Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie dotycząca kontraktów gazowych z 2009 roku. Innym wariantem jest kompromis obu krajów przed ogłoszeniem werdyktu, przewidujący podpisanie nowych kontraktów, ale taki scenariusz jest realny tylko w przypadku, gdy postępowanie sądowe nie będzie się toczyło po myśli Kremla.

Jednak najbardziej prawdopodobnym jest przeciąganie przez Moskwę sporu sądowego, a potem ewentualnych negocjacji dotyczących nowych warunków współpracy. Taki stan niepewności będzie skutecznie odstraszał potencjalnych inwestorów. Ponadto, dla sieci przesyłowych Ukrainy będzie to oznaczać brak jasnych perspektyw rozwojowych. W majowo - czerwcowym numerze periodyku „Truboprowidnyj Transport” szef Ukrtransgazu, Igor Prokopiw, mówił, że obecne ilości gazu transportowanego przez terytorium Ukrainy nie pozwalają angażować w tranzyt znacznej ilości infrastruktury, która stoi nieużywana. A jej utrzymywanie przecież kosztuje. To jest czynnik, który nie pozwala rozpisać strategii rozwojowej. Periodyczne straszenie eskalacją działań wojennych również nie sprzyja budowie planów inwestycyjnych.

Jednocześnie wątpliwe, by ukraińska GTS w przyszłości przesyłała do UE 100 miliardów m³ rosyjskiego gazu, ale nawet jeżeli będzie to stabilne 60–70 miliardów m³ rocznie, to operator systemu pozostanie niezwykle łakomym kąskiem dla inwestorów. Aczkolwiek uzyskanie gwarantowanych ilości surowca jest warunkiem koniecznym.

Po czwarte, sukcesy Kijowa w umacnianiu niezależności gazowej obserwowane w ostatnich dwóch latach, muszą zostać bezpowrotnie utwierdzone. Fundamenty niepodległości gazowej Ukrainy są powszechnie znane – nie ma, zatem sensu ich opisywać. Warto jednak zwrócić uwagę, że władze ukraińskie mogą na poważnie myśleć o konsorcjum tylko wtedy, gdy przed każdym sezonem opałowym przestaną być aktualne rozważania o wystarczającym poziomie zapasów. A do osiągnięcia takiego stanu pozostaje jeszcze sporo wysiłków.

Istnieje jeszcze projekt utworzenia ukraińskiego hubu gazowego, co teoretycznie może się udać nawet bez udziału Rosji. Bliskość do zachodnich granic Ukrainy magazynów gazu oraz ich rozmiary pozwalają snuć takie plany. Przypomnijmy, że jeszcze w połowie 2013 roku ówczesny komisarz UE ds. energetyki Gunter Oettinger oświadczył, że UE jest zainteresowana wykorzystywaniem potencjału podziemnych magazynów gazu na Ukrainie. Jednak oprócz konieczności wspomnianych gazowych reform wewnętrznych nad Dnieprem, warunkiem koniecznym dla sukcesu przedsięwzięcia jest rozbudowa infrastruktury transportowej z Polską i Słowacją. A takie projekty wymagają czasu i pieniędzy. Ponadto, bez udziału Moskwy gwarancje nadwyżkowego gazu na pewno nie byłyby żelazne.

Podsumowując, z wizerunkowego punktu widzenia oświadczenie Demczyszyna, to właściwy krok demonstrujący dalszą gotowość Kijowa do wdrażania reform i integracji z europejskim systemem energetycznym. Jednak bez zbudowania opisanych wyżej fundamentów, pomysł ministra ma nikłe szanse na materializację. Najbardziej optymistyczny dla Ukrainy scenariusz (zakładający niemal 100%-ową skuteczność Kijowa na każdym ze wspomnianych kierunków), to wykrystalizowanie się przesłanek dla realizacji idei w latach 2016–2017. Specyfika niezbędnych elementów pozwala liczyć na to, że kolejna seria pt. „Ukraińskie konsorcjum GTS” będzie pełna emocji, zwrotów akcji i trzymająca w napięciu.


Dr Paweł Kost – Członek Rady Ekspertów Centrum Badań nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem w Kijowie. Koordynator projektów na Ukrainie z ramienia Fundacji Towarzystwo Demokratyczne Wschód. Autor licznych analiz i artykułów z zakresu bezpieczeństwa energetycznego i informacyjnego Ukrainy oraz transformacji systemowych w tym kraju. Pracował w ramach misji OBWE na Ukrainie i United Nations Development Programme in Ukraine. Absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

 

Zobacz także: Słowacy rozważają możliwość rozbudowy połączenia gazowego z Ukrainą

Zobacz także: Ukraina zwiększy opłaty za tranzyt rosyjskiego gazu do Europy

Reklama
Reklama

Komentarze