Reklama

Ekspert OSW: To dzięki Polsce Mołdawia uniezależniła się od rosyjskiego gazu

Autor. @RaduHossu/X.com

Kluczowe zmiany w mołdawskiej energetyce już się dokonały – zaczęto kupować gaz ze źródeł nierosyjskich, nauczono się grać na giełdzie energetycznej. I nigdy nie przestanę podkreślać, że to dzięki wsparciu ze strony Polski, PGNiG i ekspertów, w tym Macieja Woźniaka – mówił w rozmowie z E24 analityk OSW Kamil Całus.

Jakie wyzwania energetyczne stoją obecnie przed Mołdawią, w której 28 września odbyły się wybory parlamentarne? Jakich przemian dokonano w systemie energetycznym po inwazji Rosji na sąsiednią Ukrainę w 2022 r.? I dlaczego tak wiele pozytywnych stron transformacji Mołdawia zawdzięcza Polsce? O tym, i o wielu innych sprawach, E24 rozmawiała z analitykiem OSW Kamilem Całusem.

Rewolucja już się dokonała

Jeśli chodzi o wyzwania w energetyce, to mam wrażenie, że te kluczowe zmiany już się w Mołdawii dokonały. Rewolucja już miała miejsce. Po pierwsze, zaczęto kupować gaz ze źródeł nierosyjskich. Nauczono się tak naprawdę podpisywać umowy z innymi partnerami i grać na giełdzie energetycznej. To, co się stało w 2021 i 2022 roku, było naprawdę wielkim przełomem. I nigdy nie przestanę tego podkreślać, w dużej mierze dzięki wsparciu ze strony Polski, wsparciu ze strony PGNiGu - który był pierwszym nierosyjskim dostawcom błękitnego paliwa do Mołdawii - i jego ekspertów, w tym Macieja Woźniaka, który był w Mołdawii doradcą ds. energetycznych.
Kamil Całus, OSW
YouTube cover video

W 2022 r. Mołdawia zsynchronizowała także swoją sieć elektroenergetyczną z siecią Europy kontynentalnej, odcinając się od postsowieckiego systemu. To zaś dało jej możliwość importu energii z Rumunii i innych rynków europejskich. Stworzono ponadto magazyny gazu na użytek mołdawski w Rumunii i na Ukrainie – przekazał analityk. W jego ocenie to również był przełom, bo pozwoliło to na zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego i kształtowanie korzystniejszych ceny energii.

Obecnym wyzwaniem jest rozbudowa połączeń elektroenergetycznych z Rumunią i ta inicjatywa już jest w trakcie realizacji – opisał Całus. „Przez chwilę pojawiły się problemy, bo część tych linii była finansowana z programu USAID, który został zlikwidowany. Jednak na miejsce USAID bardzo szybko weszła Unia Europejska, która zapewniła, że dokończy finansowanie tego projektu, aby Mołdawia miała możliwość sprowadzania odpowiedniej ilości energii elektrycznej z Rumunii, nie martwiąc się o brakujące moce przesyłowe” – wyjaśnił.

Niedawno okazało się, że Amerykanie postanowili ostatecznie bezpośrednio wesprzeć ten program rozwoju – dodał Całus. „W tej budowie bezpośrednich połączeń między Rumunią a Mołdawią nie chodzi tylko o zwiększenie zdolności przesyłowych, ale też o ominięcie pewnych wrażliwych węzłów elektroenergetycznych. O co chodzi? Chodzi o to, że w tym momencie sieć elektroenergetyczna w Mołdawii jest skonstruowana tak, że głównie główne linie ,w tym te idące właśnie z Rumunii, nie idą na przykład do Kiszyniowa. One idą do Naddniestrza i dopiero z Naddniestrza ta energia jest potem dalej przesyłana do Kiszyniowa. Dlaczego? No dlatego, że przecież węzeł elektroenergetyczny budowano w czasach sowieckich wokół największej elektrowni w regionie, czyli Elektrowni w Naddniestrzu (Cuciurgan – E24)” – wytłumaczył analityk.

Ponadto kluczowy jest obecnie rozwój OZE w Mołdawii, aby zmniejszyć konieczność zakupu wciąż drogiej, szczególnie z perspektywy mołdawskiej, energii elektrycznej z Rumunii.

Generalnie Mołdawia jest krajem, który tradycyjnie, tj. od zarania swojej niepodległościcierpiał na dość poważne niedobory energii elektrycznej, czy raczej niedobory zdolności do pokrywania zapotrzebowania na nią z zwłasnych źródeł.. Co do zasady na terenie Mołdawii prawobrzeżnej, czyli tej kontrolowanej przez Kiszyniów (innymi słowy, całej Mołdawii z wyłączeniem Naddniestrza), działają w zasadzie trzy w kompleksy produkujące energię elektryczną. (...) Te jednostki są w stanie zaspokajać od 20 do 30 proc. ogólnego zapotrzebowania na energię elektryczną Mołdawii. Pozostałą część do niedawna pobierano z elektrowni położonej w Naddniestrzu, której podstawowym paliwem był gaz uzyskiwany od Rosji bezpłatnie jeszcze do końca 2024 r.
Kamil Całus

Te dostawy gazu były, jak można z łatwością wywnioskować, obarczone dużym ryzykiem geopolitycznym. Elektrownia Mołdawska GRES nie tylko leży w separatystycznym, prorosyjskim regionie Mołdawii – Naddniestrzu (pozostającym w otwartym konflikcie z władzami w Kiszyniowie), ale też należy do skarbu państwa Federacji Rosyjskiej. Od czasu dojścia do władzy prozachodniej partii PAS (Partia Akcji i Solidarności) w 2021 r., założonej przez obecną prezydent Maię Sandu, zaczęto stawiać coraz większy nacisk na uniezależnienie się Mołdawii od rosyjskich źródeł energii i zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego – powiedział analityk OSW.

Reklama

Fotowoltaika bije rekordy

W 2021r. Mołdawia zaczęła pozyskiwać gaz ze źródeł innych niż rosyjskie, choć aż do tego roku Gazprom miał monopol na dostawy surowca do tego kraju. W kolejnym roku doszło zaś do synchronizacji sieci ukraińskiej i mołdawskiej z systemem energetycznym Europy Kontynentalnej CESA. Mołdawia mogła więc kupować energię z sąsiedniej Rumunii, która stanowi bezpieczniejszą alternatywą niż ogarnięta wojną Ukraina, jednak rumuńska energia jest dużo droższa. W dodatku sieć elektroenergetyczna łącząca Mołdawię z Rumunią nie była planowana w celu pokrycia tak dużego zapotrzebowania na energie, więc miejscami może brakować zdolności przesyłowych – wyjaśnił Całus. Dalej szukano innych rozwiązań.

Zaczęto się przyglądać bliżej energetyce odnawialnej, szczególnie fotowoltaice, ale także energetyce wiatrowej. (...) Mołdawia ma ku temu warunki (...). Są to inwestycje, które można realizować w sposób rozproszony, przenosząc tak naprawdę dużą część odpowiedzialności za ich budowę, a nawet częściowo kosztów na różne podmioty, na firmy, gospodarstwa, czy na obywateli. To sprawiło właśnie, że w pewnym momencie dzięki programom pomocowym wsparcia, promocji szczególnie fotowoltaiki rozwinęła się błyskawicznie ta gałąź energetyki odnawialnej. Prywatni konsumenci zaczęli zakładać instalacje fotowoltaiczne, stając się w ten sposób prosumentami i zwiększając ogólne moce produkcji energii z OZE, szczególnie ze źródeł słonecznych.
Kamil Całus, OSW

To rozwija się błyskawicznie” – podkreślił. Fotowoltaika okazała się bardzo atrakcyjna cenowo dla Mołdawian, szczególnie dla tych, posiadających domy w małych miejscowościach – dodał. Boom na tę technologię obserwowany jest w ostatnich latach, choć zaczęła raczkować w Mołdawii jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę, przed zmianami w zakresie bezpieczeństwa energetycznego w Europie i idącym za nimi kryzysem. Obecnie moc zainstalowana PV w Mołdawii wynosi ponad 550 MW, jest to ponad pięćdziesięciokrotny (sic!) wzrost w ciągu pięciu lat.

Reklama

Trudy rosyjskich wpływów

Od 2022 r. Mołdawia nie kupuje gazu z Rosji. „Mołdawia prawobrzeżna nie konsumuje gazu rosyjskiego. Cały gaz, który trafiał z Rosji do Mołdawii od roku 2022, był od razu kierowany do Naddniestrza i był konsumowany tylko i wyłącznie przez Naddniestrze. Jednocześnie Moldawia podkreślała, że nie zamierza płacić za uzyskiwany w ten sposób surowiec, a same dostawy uważała za sprawę między Naddniestrzem, czyli okupowanym przez Rosję terytorium, de facto protektoratem rosyjskim, a Moskwą” – wyjaśnił Całus.

Mołdawska firma Energocom, która jest głównym operatorem gazu w tym kraju, należy w 100 procentach do skarbu państwa i dokonuje zakupów na giełdach europejskich. Jednak od 1 stycznia 2025 r. Naddniestrze też nie korzysta z rosyjskiego gazu, ponieważ Ukraina zakończyła umowę tranzytową z Rosją, co sprawia, że jedyna dostaw rosyjskiego surowca dla tego separatystycznego regionu została zamknięta – opisał analityk.

Od lutego 2025 r. Naddniestrze zaopatruje się w gaz dostarczany od Zachodu, przez Mołdawię prawobrzeżną, za pośrednictwem dwóch spółek – jednej zarejestrowanej na Węgrzech, a drugiej w Dubaju. Jest on kupowany na rynkach europejskich, a płaci za niego Rosja – opisał Całus. Jednak ilość tego gazu jest za mała, aby pokryć zapotrzebowanie Naddniestrza, co sprawia, że ten separatystyczny region od lutego 2025 r. znajduje się w stanie permanentnego kryzysu gospodarczego – podkreślił. Naddniestrze potrzebuje ok. 5 mln metrów sześc. gazu dziennie, a otrzymuje obecnie ok. 1,5 mln metrów sześc. – dodał specjalista.

Nagle doszło, z rosyjskiego punktu widzenia, do wielokrotnego wzrostu kosztów utrzymania Naddniestrza poprzez tzw. subsydium gazowe (...), a rosyjska gospodarka nie jest w najlepszym stanie i ma dużo poważniejsze wydatki.
Kamil Całus, OSW

Mołdawia z dnia na dzień staje się coraz trudniejszym orzechem do zgryzienia dla Rosjan. Tuż przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi dwie prorosyjskie partie – Moldova Mare i Serce Mołdawii (PRIM) zostały wykluczone z udziału w wyborach przez Centralną Komisję Wyborczą (CEC).

Po przeliczeniu 99,52 proc. zwyciężyła proeuropejska PAS, zdobywając ponad 50 proc. głosów. W rozmowie z E24 Kamil Całus, jeszcze przed wyborami, mówił, że jeśli obecny rząd się utrzyma, to polityka energetyczna, w tym programy infrastrukturalne i rozwój OZE, będą kontynuowane. I najwyraźniej tak właśnie będzie, ponieważ – jak pisze Całus – PAS uzyskała 55 mandatów na 101 miejsc w mołdawskim parlamencie.

Wyniki wyborów pokazują, że poparcie dla partii prorosyjskich lub sentymentalnych wobec sowieckiej przeszłości wynosi około 33%. Do tej grupy należą tylko Blok Patriotyczny, Nasza Partia (a i to nie w pełni) i Kongres Obywatelski w ramach Alternatywy, co daje razem ok. 33% głosów. Pozostałe ugrupowania są prozachodnie lub nominalnie prozachodnie. Niektóre „proeuropejskie” partie to rosyjskie konie trojańskie, ale ludzie głosują na nie jako na zwolenników integracji z Zachodem. Wybory potwierdzają, że w Mołdawii nie ma już miejsca na samodzielnie rządzące prorosyjskie partie. Demografia robi swoje” – skomentował Całus na platformie X.

Reklama

Komentarze

    Reklama