Wiadomości
Zamieszanie wokół pism PSG. Sprawdzamy, czy starczy nam gazu [KOMENTARZ]
W przestrzeni publicznej pojawiły się informacje sugerujące, że na koniec roku mogą wystąpić niedobory gazu i przerwy w jego dostawach. Spółki odpowiedzialne za przesył niebieskiego paliwa, Polska Spółka Gazownictwa i Gaz-System zapewniają jednak, że wynikają one z ze zmiany przepisów w ubiegłym roku i są należą do rutynowych praktyk.
W „Dzienniku Gazecie Prawnej" pojawił się artykuł o zagadkowym tytule „Pod koniec roku lepiej nie umierać". O co chodzi? O pisma, jakie otrzymują właściciele krematoriów od dystrybutorów gazu. Jeden z nich wnioskuje, że „w ostatnim kwartale roku możemy spodziewać się przerw w dostawach gazu".
„W nawiązaniu do pojawiających się w przestrzeni publicznej sprzecznych doniesień dotyczących planu wprowadzania ograniczeń w poborze gazu ziemnego, informujemy, że Polska Spółka Gazownictwa sp. z o.o., przekazując komunikat dotyczący zakwalifikowania do planu ograniczeń, wykonuje obowiązek informacyjny wynikający z Rozporządzenia Rady Ministrów z 17 lutego 2021 r. w sprawie sposobu i trybu wprowadzania ograniczeń w poborze gazu ziemnego \[Dz. U. z 2021 r. poz. 549\]. Powyższa informacja ma charakter prewencyjny i nie jest równoznaczna z wprowadzeniem ograniczeń w poborze gazu ziemnego. Informuje ona jedynie o odpowiedniej kwalifikacji odbiorców, którzy – na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowej – mogą podlegać ewentualnym ograniczeniom w poszczególnych stopniach zasilania" – pisze w komunikacie Polska Spółka Gazownictwa, która odpowiada za sieć gazową.
„Przesyłanie pism z informacją o zatwierdzeniu planu ograniczeń jest czynnością rutynową, wykonywaną przez Operatorów Systemów Dystrybucyjnych gazu, corocznie po zatwierdzeniu planu ograniczeń przez Urząd Regulacji Energetyki i nie wynika z bieżącej sytuacji na rynku gazu" – dodaje PSG.
„Plany wprowadzania ograniczeń, zatwierdzane przez Prezesa URE, w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowej pozwalają na zapewnienie ciągłej i bezpiecznej pracy systemu gazowego, a co za tym idzie na dostarczenie gazu ziemnego do możliwie maksymalnego kręgu odbiorców oraz zabezpieczenie dostaw do odbiorców chronionych przed ograniczeniem dostaw gazu w sytuacji ewentualnego jego deficytu" – podaje z kolei Gaz-System, operator większych gazociągów.
Czytaj też
Mówiąc krótko - pisma, o których mówią właściciele krematoriów, to po prostu urzędowy obowiązek dystrybutorów. Nowy obowiązek, bo wprowadzony ustawowo w 2021 r., więc najprawdopodobniej fakt, że dostali oni tego typu listy pierwszy raz, wprowadził niepokój, zwłaszcza, że o kryzysie gazowym słyszymy w mediach niemal co drugi dzień.
Gry Kremla
Faktem jest, że od kilku miesięcy w Europie trwa kryzys energetyczny, czy może precyzyjniej kryzys gazowy. Poprzez nienapełnienie swoich europejskich magazynów w okresie letnim oraz przez odmowę zawierania kontraktów spotowych, czyli dodatkowych wolumenów poza umowami długoterminowymi Gazprom wywołał groźbę niedoborów niebieskiego paliwa w niektórych europejskich państwach. Efektem tego był kilkukrotny wzrost rynkowych cen gazu, z poziomu 30-40 euro/MWh do nawet 180 euro, choć obecnie wahają się one w granicach 70-80 euro dzięki zwiększeniu zamówień na LNG z USA i innych kierunków.
Dlaczego rosyjska spółka w ogóle ma możliwości wywoływania tego typu kryzysów. Krótka odpowiedź jest taka, że odpowiada za 50% importu gazu do Europy. Polska, mimo że nie uniknęła podwyżek cen gazu, należycie zabezpieczyła swoje zasoby niebieskiego paliwa.
Terminal LNG w Świnoujściu wykorzystuje prawie całą swoją przepustowość, a dodatkowo jest rozbudowywany. W Gdańsku za kilka lat będzie pływający (FSRU) terminal LNG. Jak co roku, PGNiG napełnił przed okresem grzewczym magazyny w 100%, dzięki czemu ani przez moment nie było wątpliwości, że wystarczy surowca na zimę.
Ponadto budowa Baltic Pipe, gazociągu łączącego Polskę z norweskimi złożami gazu, jest na finiszu i możliwe, że w IV kwartale br. będziemy już odbierać gaz z tego kierunku. Ma on w całości zastąpić to, co płynie do Polski gazociągiem jamalskim na podstawie długoletniej umowy z Gazpromem, która wygasa wraz z końcem 2022 roku.
Jeśli zastosować wojenne porównania do bezpieczeństwa energetycznego czy też gazowego to Polska uzbroiła się po zęby i mimo gwałtownych zawirowań w tym obszarze w Europie i na świecie, niebieskiego paliwa nam na pewno nie zabraknie.