Reklama

Kolejna porażka Niemiec. Włoski sąd idzie w ślady Polski ws. Nord Stream

Autor. @manfredxy/X.com

Sąd apelacyjny w Bolonii wstrzymał się z decyzją o przekazaniu do Niemiec Ukraińca Serhija K., podejrzanego o udział w sabotażu Nord Stream. Włoski Sąd Najwyższy zablokował wydalenie podejrzanego do Niemiec, po czym sprawa wróciła do Bolonii.

Włoskie media podały, że obrońca aresztowanego w sierpniu koło Rimini obywatela Ukrainy, Nicola Canestrini, przedstawił podczas posiedzenia sądu apelacyjnego w czwartek 23 października powody sprzeciwu wobec przekazania jego klienta niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Polityczny charakter sprawy

Wśród nich wymienił „ciężkie warunki przetrzymywania w Niemczech”. Adwokat zaznaczył, że nakłada to na włoski wymiar sprawiedliwości obowiązek zwrócenia się o dodatkowe informacje, także w związku z tym, że Serhij K. nie ma dostępu do akt swojej sprawy w Niemczech mimo powtarzanych próśb o to.

YouTube cover video

Ponadto Canestrini zwrócił uwagę na „charakter polityczny i militarny zarzucanych czynów, które wpisują się w kontekst operacji powiązanych z międzynarodowym konfliktem zbrojnym” – podkreślono w nocie jego kancelarii.

Kwalifikacja polityczna zachowań przypisywanych obywatelom ukraińskim, którzy sprzeciwili się nielegalnej inwazji według prawa międzynarodowego umieszcza takie czyny poza polem stosowania europejskiego nakazu aresztowania.
Mec. Nicola Canestrini
Reklama

Organizator sabotażu?

49-letni Serhij K. został aresztowany w sierpniu tego roku w miejscowości koło Rimini, gdzie przebywał z rodziną na wakacjach. Twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał na Ukrainie.

Media podawały wcześniej, że Serhij K. miał być organizatorem ataku na Nord Stream, a nie – jak sądzono – tylko jednym z koordynatorów.

Według niemieckiej prokuratury Ukrainiec i jego towarzysze do swojej akcji wykorzystali jacht, który wypłynął z portu w Rostocku. Wynajęli go w Niemczech na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników.

Czytaj też

Śledczy twierdzą, że nurkowie przyczepili do nitek gazociągu Nord Stream co najmniej cztery ładunki wybuchowe. Później mieli zostać odebrani przez kierowcę i zawiezieni na Ukrainę.

Z Rzymu Sylwia Wysocka

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama