Reklama

Wiadomości

Embargo na LPG z Rosji. Polska ma 12 miesięcy, a ceny na pewno pójdą w górę [ANALIZA]

Autor. Envato elements / moiseenkolina

Polska od dawna apelowała o to, by Unia Europejska wprowadziła embargo na rosyjski LPG. Po długim oczekiwaniu w 12. pakiecie unijnych sankcji znalazł się zakaz importu tego paliwa, a niesie on za sobą kilka problemów, zwłaszcza dla kierowców w kraju. – Cena 3 zł/l będzie na pewno nie do utrzymania – mówi w rozmowie z Energetyka 24 Bartosz Kwiatkowski, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Gazu Płynnego.

Reklama

Wprowadzenie embarga na rosyjski LPG zapowiadał w marcu 2022 r. ówczesny premier Mateusz Morawiecki. Wyszedł wtedy przed unijny szereg (nie czekając na podjęcie decyzji przez KE) i zadeklarował, że do końca roku Polska porzuci całkowicie import węglowodorów od Moskwy. Udało się z węglem czy ropą, tak z gazem był pewien problem.

Reklama

W kwietniu 2022 r. gaz i tak przestał płynąć Jamałem, ale nierozstrzygnięta pozostawała sprawa LPG z Rosji. To, co nie udało się parlamentarzystom (więcej o kulisach tych wydarzeń w tekście Energetyki 24 z br.), którzy złożyli w kwietniu br. projekt zakazujący importu LPG, udało się teraz na unijnym szczeblu.

Dwunasty pakiet sankcji UE nałożonych na Rosję zakłada porzucenie importu skroplonego propanu (czyli LPG). Państwa członkowskie dostały 12 miesięcy na to, by przygotować się do tego ruchu i znaleźć nowe kierunki dostaw. Taki scenariusz czeka jednak tych dystrybutorów, którzy mają zawarte kontrakty długoterminowe – oni dostaną czas. Natomiast całkowicie wykluczono zawieranie kontraktów LPG na rynku spot.

Reklama

LPG – ostatni rosyjski węglowodór w Polsce

LPG w Polsce jest wykorzystywany głównie w transporcie – z analiz think tanku Forum Energii wynika, że w 2021 r. prawie 75 proc. tego paliwa w kraju zużywały samochody (z autogazu korzysta nawet 3,4 mln aut). W mniejszym stopniu LPG znajdował zastosowanie w przemyśle, rolnictwie czy sektorze komunalnym.

Za lwią część wykorzystywanego w kraju LPG odpowiada ten importowany z Rosji. W 2022 r. 1161 tys. ton LPG pochodziło z Rosji (co stawiało Polskę na pierwszym miejscu w UE wśród importerów skroplonego propanu z tego kierunku). Teraz tę lukę trzeba będzie załatać, a zadanie do łatwych nie należy.

Autor. Forum Energii

Forum Energii przestrzegało w marcu br., że w razie wstrzymania importu z Rosji, przy niskich stanach magazynowych należy spodziewać się, że ceny autogazu mogą wzrosnąć (kupowany od Rosjan jest tańszy o 17-20 proc. od tego na rynkach zachodnich). Niewykluczone, że konieczna byłaby reglamentacja tego surowca, choćby po to, by gospodarstwa domowe miały czym zasilać kuchenki gazowe. Think tank sugerował, by zwiększyć moce magazynowe w kraju i zdolności przeładunkowe polskich terminali LPG.

Gdyby nawet decyzje podejmowano w 2022 r., to nie było szans na to, by szybko przeprowadzić inwestycje, które poprawiłyby tę sytuację. Choć sektor związany z paliwami płynnymi stale apeluje do rządu (bo bez jego udziału trudno mówić o realizacji podobnego przedsięwzięcia), by zainteresował się rozbudową infrastruktury dla LPG, w tym magazynów.

LPG podrożeje, ale dramatu nie będzie

Jak uspokaja Bartosz Kwiatkowski, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, ponieważ o embargu mówiono od dawna, większość firm sprowadzających LPG stopniowo zaczęła porzucać import z Rosji. – Już w 2022 r. firmy zgłaszały, że zaczynają sprowadzać LPG z innych kierunków, a na rynku globalnym mamy obecnie do czynienia z nadprodukcją surowca. Biorąc pod uwagę przyjęte okresy przejściowe, nie należy spodziewać się takiego kryzysu, jak w przypadku węgla w ubiegłym roku – ocenia.

Mniejszy spokój mogą odczuwać odbiorcy LPG, bo wzrost cen w obecnej sytuacji jest nieuchronny. – Trzeba przygotować się na wzrost cen – tyle że w obecnej chwili proporcja cen 1 litra autogazu do benzyny silnikowej jest wyjątkowo korzystna i wynosi poniżej 45 proc. Cena 3 zł/l będzie na pewno nie do utrzymania – mówi Kwiatkowski. Teraz to ok. 2,89 zł/l, gdy jeszcze w 2020 roku średnia roczna cena autogazu wyniosła 2,05 zł/l.

Czytaj też

Jednocześnie sytuacja na rynku globalnym jest korzystna – LPG jest nawet za dużo, a nadmiar surowca mają zwłaszcza Amerykanie. To zarazem dobra, jak i zła wiadomość. Dlaczego?

– Amerykańską nadwyżkę trzeba najpierw przetransportować przez Atlantyk, potem przeładować na mniejsze jednostki przybrzeżne, ponieważ gazowce oceaniczne nie wejdą na Bałtyk, lub pociągi. Nowe gazowce się budują, armatorzy zamówili je na początku kryzysu energetycznego, ale zaczną wchodzić do służby w latach 2025-2026 – mówi Kwiatkowski.

– Wyzwania leżą nie w podaży, a w organizacji logistyki dostaw do Polski – dodaje Kwiatkowski. Porty przeładunkowe w kraju są w stanie obsłużyć dostawy gazu płynnego, odpowiadające mniej więcej 50 proc. krajowego zużycia LPG, ale obecnie drogą morską sprowadza się ok. 1/3 importowanego surowca. Połowę importu pokrywało dotąd zaopatrzenie cysternami kolejowymi i drogowymi z kierunku rosyjskiego, więc trzeba będzie znaleźć nową drogę dostaw. Trudności logistyczne mogą być także dodatkowym czynnikiem, który ukształtuje ceny.

Reklama

Komentarze

    Reklama