Reklama

Gaz

Szef Naftohazu: Tranzyt gazu przez Ukrainę powstrzymuje Rosję przed pełnowymiarową agresją

Fot. Flickr
Fot. Flickr

Tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę powstrzymuje Rosję przed pełnowymiarową agresją - ocenia w komentarzu dla PAP szef ukraińskiego koncernu Naftohaz Jurij Witrenko. Kijów chce, by USA rozpatrywały ten projekt jako zagrożenie dla bezpieczeństwa.

"Naszym zdaniem NS2 to nie jest projekt ekonomiczny" - podkreśla Witrenko w komentarzu przesłanym Polskiej Agencji Prasowej. "Ukraiński system transportu gazu jest niezawodny i może zaproponować najlepsze konkurencyjne warunki tranzytu gazu. Ale (prezydent Rosji Władimir) Putin naumyślnie chce, by rosyjski gaz płynął poza Ukrainą, żeby przez to stworzyć nam problemy" - dodaje. Jest to sprzeczne z europejskim prawem "i dlatego robiliśmy wszystko, by było ono zastosowane wobec NS2" - kontynuuje szef państwowego koncernu paliwowego.

Jak dodaje, Ukraina jest zainteresowana utrzymaniem tranzytu rosyjskiego gazu przez swoje terytorium z dwóch powodów. Po pierwsze, "fizyczny przepływ gazu przez Ukrainę do europejskich konsumentów powstrzymuje Putina przed wywołaniem przeciwko Ukrainie agresji na pełną skalę" - podkreśla. Po drugie, chodzi o czynnik ekonomiczny: Ukraina otrzymuje obecnie 1,5-2 mld dol. za usługi tranzytowe każdego roku.

"Jeśli NS2 będzie uruchomiony, przy naruszeniu europejskiego prawa w sprawie certyfikacji operatora, i będzie działać tak, jak chce tego Kreml, czyli pozbawiając Ukrainę tranzytu, to będzie to miało skutki dla naszego systemu transportu gazu" - wskazuje i zaznacza, że według danych operatora tego systemu brak tranzytu może doprowadzić do poważnych trudności w jego funkcjonowaniu.

Witrenko uważa, że fizyczne ukończenie budowy gazociągu nie oznacza początku jego eksploatacji - w tym celu konieczna jest jeszcze certyfikacja operatora, zgodna z wymogami trzeciego pakietu energetycznego. Jeśli operator nie będzie certyfikowany zgodnie z zasadami UE, to będziemy domagać się sankcji, w tym ze strony USA, co też może zatrzymać jego działanie - zapowiada szef Naftohazu.

Jeśli dojdzie do rozpoczęcia eksploatacji NS2 w zgodności ze wszystkimi normami i zasadami UE, to tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy będzie odbywać się inaczej nawet w ramach obecnych umów z Gazpromem - dodaje Witrenko. Zgodnie z zasadą solidarności energetycznej europejskie firmy otrzymają dostęp nie tylko do NS2, ale też do ukraińskiego systemu transportowego; wtedy będą kupować gaz na granicy Ukraina-Rosja i już same będą płacić Ukrainie za jego tranzyt i magazynowanie - uważa Witrenko, który - według mediów - udał się wraz z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim do USA. W środę w Białym Domu Zełenski ma spotkać się z prezydentem USA Joe Bidenem.

"Nasze oczekiwania wobec tej wizyty są naprawdę wysokie, omówionych będzie wiele istotnych kwestii, w tym też dotyczących bezpieczeństwa" - zaznacza szef Naftohazu.

W rozmowach z amerykańskimi partnerami Ukraina nadal będzie podkreślać, że NS2 to kwestia bezpieczeństwa narodowego. "Bo jeśli nie będzie fizycznego tranzytu gazu przez Ukrainę, to zwiększa to szanse na agresję Rosji wobec Ukrainy na pełną skalę. I to na pewno nie jest w interesie Ukrainy, UE, czy USA" - wskazuje. "Dlatego chcemy, by USA rozpatrywały NS2 jako zagrożenie dla bezpieczeństwa Ukrainy i świata" - podsumowuje Witrenko.

reklama
reklama

Jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne, to podkreślamy, że Ukraina nie prosi o żadne rekompensaty - kontynuuje. "Jeśli Niemcy i USA w swoim wspólnym oświadczeniu zaznaczyły, że NS2 ma odpowiadać europejskim zasadom i prawu, to oznacza to, że trzecie strony mają mieć zagwarantowany dostęp do NS2 oraz do innych gazociągów, łączących Rosję i Europę, w tym do ukraińskiego systemu transportu. Więc Rosja ma zmienić swoje podejście do dostaw gazu do Europy i przestać wykorzystywać gaz jako broń geopolityczną i ma traktować go jako produkt komercyjny" - podkreśla. Szef Nathohazu uważa, że amerykańskie władze powinny zastosować sankcje przede wszystkim wobec operatora NS2 - firmy Nord Stream 2 AG, która - jak dodaje - w 100 proc. podlega Gazpromowi.

Szef Naftohazu odniósł się też do decyzji Wyższego Sądu Krajowego w Duesseldorfie wobec skargi właściciela gazociągu Nord Stream 2. Według Witrenki "bardzo ważnym osiągnięciem" jest już sam fakt tego, że europejski sąd orzekł o konieczności zastosowania wobec NS2 prawa UE, gdyż "na początku ten gazociąg nie podlegał energetycznej jurysdykcji UE i dokładaliśmy wszelkich starań, by przekonać o tej konieczności europejskich polityków" - kontynuuje Witrenko.

Jak ocenia, Rosja próbowała wyprowadzić NS2 spod europejskich regulacji, a sąd w Duesseldorfie faktycznie zobowiązał Gazprom do przestrzegania zasad trzeciego pakietu energetycznego. "I tu kluczowy jest wymóg tego, że firma, która wydobywa i sprzedaje gaz, nie może jednocześnie kontrolować jego przepływów. Faktycznie jest to ograniczenie monopolu, niekonkurencyjnych działań i wykorzystania gazu jako broni geopolitycznej" - wskazuje prezes. "Gazprom ma wykonać tę decyzję sądu, w innym przypadku operator NS2 nie może być certyfikowany, a zatem gazociąg (...) nie będzie mógł funkcjonować" - dodaje.

Zaznacza też, że lipcowa decyzja TSUE w sprawie gazociągu OPAL - lądowej odnogi Nord Stream 1 - "faktycznie potwierdziła zasadę solidarności, która ma być zastosowana przez niemieckiego regulatora. To też istotne".

Witrenko widzi "znaczne perspektywy" rozwoju zielonej energetyki na Ukrainie i przypomina o niedawno podpisanym memorandum między Naftohazem i niemieckim RWE. Ukraina wraz z niemieckimi partnerami planuje "realizować wspólne projekty w zakresie produkcji i magazynowania zielonego wodoru i amoniaku na Ukrainie i ich importu do Niemiec wraz z ich dalszą sprzedażą na europejskich rynkach, z którymi obecnie współpracuje RWE" - informuje.

"Jednocześnie należy zaznaczyć, że gospodarka wodorowa wymaga znacznych inwestycji, zarówno finansowych, jak i czasowych. Chodzi o dziesiątki miliardów dolarów i 10-15 lat, by stało się to rzeczywistością" - przekazuje Witrenko. "I właśnie zyski z tranzytu rosyjskiego gazu miałyby być wykorzystywane do finansowania tej zielonej transformacji, bo w innym przypadku do niej nie dojdzie" - stwierdza szef Naftohazu. Ale za 10, 15 lat i przez następnych 50, 100 lat między Ukrainą i Europą może płynąć i powinien płynąć zielony wodór - i ukraiński system transportowy może być wykorzystany w tym celu - podsumowuje Jurij Witrenko.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze