Gaz
Rosja przygotowuje całkowitą blokadę morską Ukrainy? Posłużą do tego platformy wiertnicze
Wydarzenia w okolicach Cieśniny Kerczeńskiej obrazują konsekwentny kurs Kremla na kontynuowanie agresji wobec Ukrainy – rozciągniętymi w czasie „małymi krokami”. Jednym z kolejnych może być początek blokady czarnomorskich portów Ukrainy. Świadczy o tym postępująca militaryzacja obiektów energetycznych na Morzu Czarnym i sekwencja działań Moskwy od czasu aneksji. Prawdziwe argumenty mogące powstrzymać te plany znajdują się w rękach Zachodu.
Pełzająca agresja od południa
Jeszcze w grudniu 2017 roku informowaliśmy, że Moskwa planuje zintensyfikować swe działania hybrydowe wobec Ukrainy od strony morskiej https://www.energetyka24.com/poludniowy-front-hybrydowy-ukrainy-wojna-z-rosja-trwa-analiza . Szeroko omawiane wydarzenia na Morzach Azowskim i Czarnym oraz w Cieśninie Kerczeńskiej potwierdzają tamte prognozy. Licząc od aneksji Krymu Moskwa dokonuje raz po raz nowych aktów agresji lub podejmuje ewidentne ruchy w kierunku dalszego zaogniania sytuacji. Sekwencja wydarzeń jasno pokazuje, że Kreml nie ma najmniejszego zamiaru się zatrzymać.
Według danych MSZ Ukrainy, Moskwa regularnie militaryzuje półwysep krymski. W porównaniu do sytuacji sprzed aneksji, według stanu na wrzesień 2018 roku, na Krymie zwiększono liczbę czołgów z 0 do 40, pojazdów opancerzonych z 92 do 583, systemów artyleryjskich (wraz z wyrzutniami rakiet) z 24 do 162, systemów rakietowych z 0 do 16, składu osobowego z 12,5 tys. do 31,5 tys., samolotów bojowych z 22 do 122, helikopterów z 37 do 62, okrętów z 26 do 71, a łodzi podwodnych z 1 do 7. Wierzących w charakter obronny tych zabiegów należy uznać za wyjątkowo naiwnych. Tym bardziej, że wysiłki te są poparte innymi działaniami wskazującymi na ich logiczny algorytm.
Budowa mostu przez Cieśninę Kerczeńską z kilkoma etapami (m.in. „ograniczeniami w żegludze na czas budowy”), incydenty z zatrzymaniem ukraińskich rybaków, demonstracyjne łamanie praw człowieka na Krymie, kontrole statków przekraczających Cieśninę Kerczeńską i zmierzających do portów ukraińskich, krótkotrwałe blokady cieśniny i wreszcie wydarzenia z ostatniej dekady listopada – wszystko to rozciągnięte w czasie, ale mające stałą tendencję do konsekwentnego eskalowania napięcia i pokonywania nowych granic agresji. Obecnie Moskwa de facto zdołała ukształtować okoliczności w sposób, który pozwala jej w każdej chwili blokować ukraińskie porty nad Morzem Azowskim. Aby zrozumieć, jakie mogą być tego kolejne etapy, należy przyjrzeć się energetycznym aspektom aneksji Krymu.
„Uzbrojony gaz”
Aneksja półwyspu uwypukliła problem kontroli nad złożami gazu ziemnego na szelfie ukraińskim. Przed rokiem 2014 Kijów powoli szykował się do opracowania okazałych złóż na szelfie, a na części z nich były już przeprowadzone udane prace geologiczne.
Wraz z zaanektowanym Krymem, Moskwa przejęła też niemal cały majątek Czornomornaftohazu (spółki-córki Naftohazu) oraz natychmiast zajęła się położonymi w północno-zachodniej części Morza Czarnego ukraińskimi złożami gazu. Zgodnie z oficjalnymi komunikatami Kijowa, udało się udokumentować prace wiertnicze firm rosyjskich w wyłącznej (morskiej) strefie ekonomicznej Ukrainy wokół czterech złóż – Sztormowych, Archangielskich, Holicyńskich i Odeskich. Od czasu aneksji Rosjanie zdołali wydobyć ze złóż ukraińskich na szelfie już ponad 8 mld m3 gazu.
W świetle wydarzeń na Morzu Azowskim i Cieśnienie Kerczeńskiej bardzo istotnym jest to, że Moskwa zapewnia tym platformom wiertniczym „ochronę” militarną. Na tzw. Krymskiej Bazie Morskiej umieściła siły 41. Brygady Okrętów Rakietowych, która jest dyslokowana w Donuzławie i odpowiada za „ochronę” złóż. O ile do niedawna nie notowano stałej obecności floty rosyjskiej wokół platform wiertniczych, to od czerwca br. rosyjski specnaz lub piechota morska są tam rozlokowane 24 h na dobę. Rotacja tych jednostek odbywa się regularnie co dwa tygodnie.
Jeszcze ciekawsze aspekty wokół platform ujawniono niedawno na łamach kwartalnika „Black Sea Security” wydawanego przez Centrum Globalistyki Strategia XXI w Kijowie https://geostrategy.org.ua/images/BSS_WEB_ENGL.pdf . Według autorów raportu jeszcze w 2016 roku Rosjanie rozlokowali na trzech platformach wiertniczych urządzenia służące do rozpoznania. Chodzi o systemy śledzenia sytuacji nawodnej (Neva-BS i Neva-B) oraz podwodnej (systemy hydroakustyczne GAS VPO – ros. ГАС ВПО). Informacja z tych urządzeń jest w czasie rzeczywistym przekazywana do Straży Granicznej FSB FR Krymu oraz do Floty Czarnomorskiej FR. Umieszczenie tych systemów na platformach trzech złóż – Odeskim, Holicyńskim i Sztormowym – oraz ich zasięg pozwalają na pozyskiwanie na bieżąco pełnej informacji o ruchu statków handlowych i okrętów wojennych zmierzających „do” lub „z” czarnomorskich portów Ukrainy.
Szczególne znaczenie może mieć umieszczenie systemów i „ochrony” na platformie Złoża Odeskiego. Jest ona położona zaledwie 66 km od Wyspy Wężowej należącej do Ukrainy. De facto ten wąski korytarz między platformą i Wyspą Wężową stanowi ostatni swobodny szlak łączący czarnomorskie porty Ukrainy ze światem zewnętrznym. Resztę szlaków praktycznie kontroluje Flota Czarnomorska FR.
Warto dodać, że platforma na Złożu Odeskim znajduje się 184 km od Krymu i 84 km od Obwodu Odeskiego. Oznacza to, że nawet gdyby Kijów uznał aneksję Krymu, to zgodnie z Konwencją Morską ONZ z 1982 roku, platforma ta i tak znalazłaby się na terytorium Ukrainy. Świadczy to nie tylko o wysokim poczuciu bezkarności Kremla, ale wyraźnie sugeruje, że Moskwa rozważa plany wykorzystania rosyjskiej tam obecności do przejęcia kontroli nad korytarzem wykorzystywanym przez statki i okręty zmierzające „do” bądź „z” portów ukraińskich. Innymi słowy, wiele wskazuje na to, że Rosja prowadzi konsekwentne działania przygotowawcze do blokady portów czarnomorskich Ukrainy.
Całkowita blokada morska?
Kolejnym morskim punktem zapalnym będzie najprawdopodobniej właśnie ten obszar. Istnieje kilka potencjalnych scenariuszy. Pierwszy, umownie nazwijmy go soft, może polegać na „przeciwdziałaniu terrorystom, którzy zagrażają platformom wiertniczym” (pretekst nie jest istotny) i rozpoczęciu kontroli statków handlowych analogicznych do tych na Morzu Azowskim i Cieśninie Kerczeńskiej. Potem mogą być stopniowo intensyfikowane aż do pełnej blokady.
Drugi scenariusz hard może oznaczać desant wojsk rosyjskich na Wyspę Wężową i rozlokowanie tam na stałe sił rosyjskich, które miałyby kolejną bazę do dokonania kontroli ruchu statków. Zapewne uprzednio doszłoby do prowokacji podobnych do tej z okolic Cieśniny Kerczeńskiej.
I wreszcie, scenariusz very hard oznaczający próby destabilizacji i powstania „Besarabskiej Republiki Ludowej” na południowej części obwodu odeskiego wraz z desantem na to terytorium i zapewne wkroczeniem wojsk rosyjskich stacjonujących w Naddniestrzu. Region ten (tzw. izmajłowski węzeł energetyczny) boryka się z deficytem energii https://www.energetyka24.com/poludniowy-front-hybrydowy-ukrainy-wojna-z-rosja-trwa-analiza . Jest także stosunkowo łatwy do odcięcia od reszty Zjednoczonego Systemu Energetycznego Ukrainy w wyniku działań dywersyjnych. To samo można powiedzieć o zaledwie dwóch szlakach drogowych łączących je z resztą obwodu odeskiego przez Biłhorod-Dnistrowski Liman. Sprzyjające warunki do podobnych wysiłków tworzą prorosyjska orientacja lokalnych elit, sowietyzacja miejscowej ludności, wciąż silne wpływy telewizji rosyjskiej oraz bliskość Naddniestrza i Gagauzji.
Drugi i zwłaszcza trzeci wariant wydają się dziś mało prawdopodobne z uwagi na spore ryzyko dla Moskwy, nie tylko polityczno-międzynarodowe. Jednocześnie nie da się ich wykluczyć w dalszej perspektywie. Najbardziej prawdopodobnym jest zatem pierwszy scenariusz soft, który wbrew pozorom może być dla FR bardzo skuteczny.
Przypomnę, że spośród trzynastu czarnomorskich portów Ukrainy (część z nich jest połączona z morzem limanami – płytkimi zatokami) szczególną rolę odgrywają cztery – w Odessie, Czarnomorsku, Jużnym i Mikołajowie. Łączny odsetek wymienionych portów w przeładunkach morskich Ukrainy sięga 80% (na de facto już zablokowane porty na Morzu Azowskim Berdiańsk i Mariupol przypada niecałe 20%; reszta przypada na niewielkie porty czarnomorskie). Równie istotne jest to, że to właśnie obiekty na wybrzeżu Morza Czarnego są „oknem na świat” dla eksportu przemysłów metalurgicznego i rolniczego, czyli głównych motorów napędowych dzisiejszej gospodarki ukraińskiej. Innymi słowy, ewentualne zablokowanie żeglugi na Morzu Czarnym przez siły rosyjskie byłyby fatalne w skutkach dla stabilności gospodarki Ukrainy. Byłoby też silnym instrumentem nacisku na władze w Kijowie.
Dodatkowo warto mieć na uwadze jeszcze dwa aspekty z energetyką w tle. Do portów tych dociera węgiel grup antracytowych, alternatywny do dostaw z Rosji i według rządowych planów dostawy węgla do tych portów mają być zwiększone. Jest to istotne tylko dla jednego obiektu – Elektrowni Słowiańskiej Donbasenerho. W 2019 roku zamierza ona zużyć 1,5 mln ton antracytu, z czego 418 tys. ton ma dotrzeć z USA, a 620 tys. ton z FR. Zatem blokując ukraińskie porty Kreml uzyska możliwość odcięcia elektrowni ponad 2/3 zapotrzebowania na surowiec.
Ponadto dotkliwym może być przerwanie dostaw produktów naftowych – diesla i LPG. W modelowanych scenariuszach zakładających blokadę dostaw z Rosji i nawet z Białorusi, szlaki morskie mają pełnić rolę amortyzatora. Blokada portów w obwodzie odeskim i mikołajowskim zawęziłaby pole manewru dla Ukrainy. Reasumując, ewentualna blokada tych portów byłaby katastrofą dla gospodarki ukraińskiej. Można zaryzykować tezę, że przy takim scenariuszu szanse na destabilizację sytuacji wewnętrznej nad Dnieprem będą bardzo wysokie.
Ostatni dzwonek dla Zachodu
Stan Sił Morskich Ukrainy nie pozwala liczyć na krystalizację wystarczających siłowych instrumentów powstrzymywania przez Kijów. Ukraina dopiero w tym roku poczyniła pierwsze postępy w budowie marynarki wojennej, ale to nie zmienia układu sił. W związku z tym, klucz dla powstrzymania Kremla od dalszego eskalowania, znajduje się na Zachodzie.
Warto podkreślić, że na wspomniane na wstępie „pełzające” eskalowanie sytuacji przez Rosję, kraje zachodnie nie reagowały praktycznie w ogóle. Mało przekonujące sankcje lub gesty dyplomatyczne nie robiły żadnego wrażenia na Kremlu i tylko zachęcały go do kontynuowania swoich działań. Nie zareagowano w ogóle nie tylko na przejęcie i eksploatację ukraińskich złóż gazu, ale także na ich „militaryzację”. Obserwując reakcje międzynarodowe na ostatnie wydarzenia w okolicach Cieśniny Kerczeńskiej należy stwierdzić jednoznacznie, że Zachód nie zrozumiał, iż czas nawet najbardziej ostrych gestów dyplomatycznych już dawno się skończył. Teraz skutecznymi mogą być wyłącznie dotkliwe sankcje i czytelne „gesty” wojskowe.
Lista wrażliwych dla Rosji obszarów jest od dawna znana – Nord Steam 2 i Turk Stream, odcięcie od systemu SWIFT, zrobienie użytku z raportu przedstawionego w lutym w Kongresie USA czy też sankcje na rosyjskie porty czarnomorskie z ich rzetelną egzekucją, co nie będzie takie łatwe.
Jeśli chodzi o gesty militarne, to oczywistym jest potrzeba zwiększenia obecności w tej części Morza Czarnego okrętów państw NATO. Konwencja z Montreux z 1936 roku ogranicza możliwość stałego przebywania dużych okrętów państw nieczarnomorskich w akwenie, ale np. amerykańskie okręty mogłyby być tam dyslokowane pod banderą Rumunii lub Ukrainy. To byłby prawdziwy i czytelny sygnał do Moskwy powstrzymujący przed eskalacją na morzu. Kolejnym jest intensyfikacja pomocy militarnej dla Ukrainy. Brak podobnych działań zostanie na Kremlu odczytany jako pozwolenie na dalsze agresywne kroki.