Reklama

Gaz

Operacja Nord Stream 2 – opóźnianie w oczekiwaniu na posiłki [ANALIZA]

Fot.: U.S. Army by Spc. John Cress Jr.
Fot.: U.S. Army by Spc. John Cress Jr.

Budowa Nord Stream 2 została już prawie zakończona na całej długości, oprócz Danii. Ta wciąż rozpatruje wniosek inwestora. Skąd ten opór i co nam da opóźnienie Nord Stream 2?

„Tak czy inaczej, Dania jednak zatrzymała budowę Nord Stream 2”. Takimi słowy zaczyna się artykuł podsumowujący stan prac budowlanych opublikowany na portalu specjalistycznym Teknoblog. Rzeczywiście, zwolennicy budowy rosyjsko-niemieckiego gazociągu nie mają powodów do radości.

Budowa Nord Stream 2 na wszystkich etapach przebiegała bez poważniejszych przeszkód. Jeszcze 19 września Alieksiej Miller – szef rosyjskiego Gazpromu – informował, że prace budowlane idą zgodnie z harmonogramem. Mimo to, oficjalny termin oddania gazociągu do eksploatacji został przesunięty z początkowo planowanego terminu 1 stycznia 2020 roku na połowę 2020 roku.

Przyczyną podjęcia tej decyzji był opór Danii, która najpierw zażądała od Rosji przedstawienia dodatkowego wariantu przebiegu gazociągu, by następnie podjąć się analizy zaproponowanych przez Rosjan wariantów w duchu strajku włoskiego.

Przypomnijmy, że rozpatrywane są dwa warianty przebiegu gazociągu przez wyłączną strefę ekonomiczną Danii. Początkowo Nord Stream 2 AG zaproponował dwa warianty przebiegu gazociągu. Pierwszy z nich przewidywał przebieg magistrali przez duńskie wody terytorialne. W styczniu 2018 roku w Danii w życie weszło jednak nowe prawo, nakazujące ministrowi spraw zagranicznych dokonanie oceny wpływu tego rodzaju projektów na bezpieczeństwo państwa.

Drugi wariant zakładał przebieg gazociągu przez wyłączną strefę ekonomiczną Danii na północ od Bornholmu. Kopenhaga postanowiła jednak wstrzymać się z jego rozpatrzeniem do momentu złożenia przez Nord Stream 2 AG kolejnego wariantu przebiegu gazociągu. Jego złożenie stało się możliwe dzięki zawarciu polsko-duńskiego porozumienia odnośnie rozgraniczenia wyłącznych stref ekonomicznych.

Ostatecznie trzeci wniosek został złożony 14 kwietnia 2019 roku i od tej pory wciąż jest rozpatrywany. Królestwo Danii nie ma możliwości zablokowania budowy – takie prawo przysługuje państwom wyłącznie na obszarze morza terytorialnego – jednak może zwlekać z wydaniem zgody.

„Zgodnie z informacjami z początku października, DAE zakończyła ocenę oddziaływania środowiskowego dla jednego z wariantów trasy (prawdopodobnie wariantu północno-wschodniego) natomiast wciąż trwają konsultację odnośnie drugiego. Duńczycy nie informują oficjalnie, kiedy może zakończyć się procedura dla tego wariantu” – wyjaśnia ekspert Kolegium Europejskiego w Natolinie Mariusz Marszałkowski.

Obecnie budowa Nord Stream 2 została częściowo zakończona na obszarze wyłącznych stref ekonomicznych wszystkich państw oprócz Danii. 21 października prace zakończyły statki do układania rur na terenie szwedzkiej wyłącznej strefy ekonomicznej, zatrzymując swój bieg na granicy z duńską strefą. Wbrew informacjom podawanym przez rosyjskie media, nie oznacza to jednak całkowitego zakończenia prac. Jak wyjaśnia Marszałkowski, obecnie trwa wkopywanie rur w dno morskie.

Celem duńskiego oporu jest opóźnienie uruchomienia Nord Stream 2 przed 1 stycznia 2020 roku. Od tego dnia przestanie obowiązywać rosyjsko-ukraińska umowa tranzytowa na przesył gazu. Celem Nord Stream 2 jest natomiast umożliwienie dokonania fizycznego przekierowania tranzytu gazu przez Ukrainę bezpośrednio do Niemiec, w celu ominięcia Ukrainy. Manewr ten doprowadziłby do znacznego uszczuplenia ukraińskiego budżetu (ok. 3 mld USD rocznie). USA, Dania, Polska, kraje bałtyckie i Rumunia nie zgadzają się na taki scenariusz, obawiając się skutków destabilizacji tego państwa.

Kluczowe w tym zakresie jest odpowiednie dopracowanie terminów. Zakończenie budowy Nord Stream 2 i znaczące ograniczenie tranzytu przez Ukrainę jest nieuniknione. Stopniowe ograniczenie tranzytu gazu przez Ukrainę da czas na dokonanie reformy ukraińskiego sektora gazu i dostosowanie się do nowych warunków, w których objętości gazu płynące ze wschodu na zachód będą o wiele mniejsze.

Dlatego ważnym jest, aby uniemożliwić fizyczne przekierowanie tranzytu na Nord Stream 2 przynajmniej do stycznia 2020 roku. Jednocześnie konieczne jest zawarcie nowej umowy tranzytowej pomiędzy Ukrainą i Rosją, która będzie zakładać mniejsze wolumeny przesyłanego gazu, ale na tyle duże, aby zagwarantować stabilność funkcjonowania ukraińskiego systemu w okresie przejściowym.

W tym celu rozmowy na temat kształtu przyszłego porozumienia tranzytowego prowadzone są przy udziale Komisji Europejskiej w formacie trójstronnym – UE-Ukraina-Rosja. Jest to odpowiedzialne podejście do polityki zagranicznej Unii Europejskiej, która wspierając reformy na Ukrainie i implementację europejskich przepisów, dba o utrzymanie warunków umożliwiających podjęcie takich działań.

Oczywiście opóźnianie budowy Nord Stream 2 nie będzie trwało wiecznie. Pozytywna decyzja zostanie w końcu wydana przez Danię. Alieksiej Miller stwierdził niedawno, że liczy on, iż nastąpi to nawet w tym roku, co dawałoby szanse na terminowe ukończenie budowy, która potrwa na obszarze duńskiej WSE zaledwie 5 tygodni.

Mariusz Marszałkowski wyjaśnia jednak, że procedury są znacznie bardziej skomplikowane i czasochłonne:

„Po potencjalnym wydaniu pozwolenia na układanie gazociągu w duńskiej WSE inwestor musi odczekać cztery tygodnie na ewentualne zaskarżenia decyzji. Takie zaskarżenia mogą również przedłużyć cały proces powyżej wspomnianych czterech tygodni. Co do kwestii słów Millera, techniczne układanie każdej z obu nitek przez duńską WSE będzie trwało okołu 25-35 dni w zależności od m.in warunków pogodowych. Następna faza budowlana zajmie mniej więcej kolejne 14 dni dla każdej z nitek” – mówi Marszałkowski w rozmowie z E24.

„Dokończenie budowy jest możliwe w przeciągu pięciu tygodni, ale jedynie dla jednej z nitek. Zdublowanie prac wymaga zaangażowania znacznie większej ilości jednostek zaangażowanych w budowę, co przy braku jednej z głównych jednostek PLV w związku z prowadzonym remontem Pioneering Spirit, który potrwa co najmniej do grudnia, wydaje się mało prawdopodobne” – konkluduje ekspert.

Nord Stream 2 powstanie – co do tego nie ma wątpliwości. Opóźnienie jego budowy jednak wciąż należy uznać za sukces. Umiarkowany, ale jednak. I nie należy tracić z oczu, iż stawką nie jest „zagranie na nosie” Rosjanom czy Niemcom. Chodzi o coś znacznie ważniejszego.

Nord Stream, Nord Stream 2 i Turk Stream to gazociągi, które powstają w celu ominięcia tranzytu przez Ukrainę i państwa Europy Środkowej. Dotychczas pomiędzy nimi, a Rosją istniała wzajemna zależność. Co prawda Rosja mogła wpływać na region nawet odcinając kurek, ale to z kolei skutkowało zmniejszeniem dostaw do innych państw, w tym Niemiec.

Ominięcie regionu pozwoli wywierać nacisk na region zmniejszając dostawy do Niemiec (np. wskutek awarii), jednak bez uszczerbku dla Niemiec, do których surowiec płynąć będzie w pierwszej kolejności.

Opóźnianie tych planów daje Ukrainie, Polsce i całemu regionowi czas, na dostosowanie się do nowych warunków. Wciąż trwają prace nad zwiększeniem możliwości regazyfikacyjnych terminalu w Świnoujściu, budowie kolejnego (FSRU) w Zatoce Gdańskiej i jeszcze kolejnego w chorwackim Krk. Powstają również interkonektory polsko-słowacki i rozbudowywany jest polsko-ukraiński. Ukraina z kolei przechodzi przez proces rozdziału właścicielskiego sektora gazu i głębokich reform, polegających na implementacji prawa europejskiego.

Odcięcie tranzytu gazu przez Ukrainę w styczniu byłoby trzęsieniem ziemi dla regionu. Utrudnianie budowy Nord Stream 2 można określić mianem działania opóźniającego atak przeciwnika, w oczekiwaniu na posiłki. I choć metafora ta jest nieco na wyrost, to doskonale oddaje znaczenie czasu w tej kwestii.

Reklama
Reklama

Komentarze