Reklama

Gaz

Koszmarny początek roku dla Gazpromu. Jakie będą losy spółki? [KOMENTARZ]

Fot. www.gazprom.ru
Fot. www.gazprom.ru

Analiza opublikowanych niedawno wyników Gazpromu, opracowanych zgodnie z Międzynarodowymi Standardami Sprawozdawczości Finansowej, wniosek nasuwa się jeden - tak źle dawno nie było.

W pierwszym kwartale br. Gazprom odnotował stratę w wysokości 108 082 mln rubli - wynika ze sprawozdania finansowego spółki. W analogicznym okresie roku ubiegłego raportowano 559 513 mln rubli zysku.

Dług netto Gazpromu wzrósł o 571 766 mln rubli, czyli o 18%, osiągając w ostatnim dniu marca pułap 3,739 bln. Spółka twierdzi, że przyczyną są tutaj głównie wahania kursów walut - szczególnie dolara i euro.

W ciągu pierwszych trzech miesięcy br. przychody Gazpromu ze sprzedaży gazu spadły o 24% i wyniosły 1,73 bln rubli. Co ciekawe, największe obniżki odnotowano w przypadku przychodów z eksportu do krajów europejskich - aż 45% w stosunku do analogicznego okresu w roku ubiegłym. Rosjanie tłumaczą, że ten drastyczny spadek został spowodowany obniżeniem zarówno średniej ceny gazu, jak i jego sprzedanych wolumenów.

Przychody ze sprzedaży surowca do krajów byłego Związku Sowieckiego spadły o 30 378 mln rubli, czyli 26%. W tym przypadku zmiana była spowodowana głównie zmniejszeniem ilości gazu (-24%), który posłano do tej grupy odbiorców.

Oczywiście fatalne tegoroczne wyniki nie wzięły się z próżni, są konsekwencją zjawisk, których część obserwowaliśmy również w roku 2019. W ub.r. zysk netto Gazpromu wyniósł 16,35 mld dolarów, co pozornie może robić pewne wrażenie, ale tylko do momentu, w którym uświadomimy sobie, że oznacza to spadek aż o 17% r/r. Przychody ze sprzedaży ukształtowały się na poziomie 10,4 mld dol. (-7% r/r). Pośrednią konsekwencją spadku przychodów z podstawowej działalności i ogólnie słabszej kondycji finansowej spółki był również wzrost jej zadłużenia. Z oficjalnych komunikatów wynika, że w minionych miesiącach dług netto Gazpromu wzrósł o 5,1%. Oznacza to, że na dzień 31.12.2019 osiągnął astronomiczny pułap 43 miliardów dolarów, czyli w przeliczeniu prawie 180 miliardów złotych. 

W pierwszej połowie maja br. eksperci cytowani przez serwis Finanz.ru informowali, że w związku z poważną nierównowagą w ubiegłorocznym budżecie Gazpromu, konieczne będzie zaciągnięcie pożyczki lub pożyczek. Wrażenie robi ich wysokość, albowiem mowa tutaj o dziesięciu miliardach dolarów. 

Mniejszy eksport, mniejsze zyski, mniejsze wydobycie

W całym ubiegłym roku Gazprom dostarczył do krajów spoza WNP (w tym do Chin) 199,2 mld m3 gazu, czyli o 1,3% mniej niż w 2018 r. 

Sytuacja w roku 2020 wygląda znacznie gorzej. W porównaniu do 2019 przychody  spółki z eksportu gazu w okresie styczeń - marzec spadły o ponad połowę  - informowała niedawno Federalna Służba Celna. Fizyczny eksport „błękitnego paliwa” spadł w tym okresie o 24,2% - do 46,6 mld m3. Analitycy spodziewają się, że w związku z pandemią koronawirusa oraz ciepłą zimą eksport do Europy wyniesie w 2020 r. około 166,6 mld m3.

Zaledwie dwa tygodnie temu rosyjskie media donosiły, że maj był kolejnym miesiącem, w którym Gazprom odnotował poważny spadek wydobycia gazu. Wydobyto zaledwie 32,9 mld m3 surowca. Dla porównania, w tym samym okresie roku 2019 było to 41,77 mld m3, czyli ponad 21% więcej. Podobne spadki odnotowano rownież w kwietniu i marcu. Jest to także niższy wynik od notowanego w 2018 (39,98 mld m3) oraz w 2017 (35,93 mld m3). 

Sumarycznie w ciągu pierwszych pięciu miesięcy br. wydobycie rosyjskiego giganta było niższe o 31,8 mld m3 w stosunku do tego samego okresu w 2019 r. Biorąc pod uwagę średnie tempo spadku produkcji można prognozować, że w całym 2020 r. spółka kierowana przez Aleksieja Millera wyprodukuje „zaledwie” 430 mld m3. 

Równie mało optymistycznie wyglądają dane dotyczące całego sektora gazowego w Rosji. Z informacji Federalnej Służby Statystyki Państwowej wynika, że w okresie styczeń-maj wydobycie wyniosło 253 mld m3, czyli o 10,8% mniej r/r. Równocześnie warto odnotować, że w tym samym czasie r. produkcja LNG  wyniosła 13,4 mln ton, co oznacza wzrost o 10,6% r/r. 

Przyszłość nie wygląda lepiej, ponieważ z najnowszego opracowania Międzynarodowej Agencji Energii wynika, że w 2020 globalny popyt na gaz spadnie o 150 miliardów metrów sześciennych. To dwukrotnie więcej, niż w czasie kryzysu finansowego z roku 2008. Lwia część spadku zapotrzebowania (aż 75%) przypadnie w udziale dojrzałym rynkom w Europie, Azji oraz Ameryce Północnej.  

Utrata ważnych rynków 

Oczywiście fatalne dane dotyczące wydobycia i eksportu nie są dziełem przypadku. To efekt kilku czynników, które możemy umownie podzielić na obiektywne i subiektywne. 

Do pierwszej grupy zaliczyć należy z pewnością pandemię, która w okresie styczeń - maj 2020 „zmniejszyła” zużycie gazu w Europie o 7%. Znacznie gorzej wyglądała sytuacja, kiedy przyjrzymy się wyłącznie okresowi, w którym wiele europejskich krajów wprowadziło ograniczenia związane z koronawirusem. Eksperci Międzynarodowej Agencji Energii przyjęli tutaj za cezurę okres od 11 marca do końca maja - w tym czasie europejski popyt spadł o 11% r/r. Na powyższe nałożyć należy również stosunkowo ciepłą zimę.

Druga grupa czynników, to oczywiście kwestie związane z wieloletnimi zaniedbaniami inwestycyjnymi, nadużywaniem pozycji dominującej oraz wykorzystywaniem energii do celów politycznych. 

Efektem jest stopniowe tracenie przez Gazprom części rynków, które jeszcze kilka lat temu uważane były za ważne lub strategiczne. O przykładach Polski oraz Ukrainy napisano już całe tomy, więc przyjrzymy się mniej oczywistemu kierunkowi - Turcji. 

Na początku czerwca br. turecka Agencja Regulacji Rynku Energii opublikowała dane, z których wynika, że Rosja, która jeszcze rok temu odpowiadała za prawie 33% dostaw surowca nad Bosfor, zajmuje obecnie piątą pozycję. W marcu 2020 r. najwięcej gazu dostarczyły do Turcji takie kraje jak: Azerbejdżan, Iran, Katar oraz Algieria. 

W raportowanym okresie Rosjanie przesłali zaledwie 389,7 mln m3 gazu (ok. 9,9% udziału w rynku). Taki wynik oznacza drastyczną obniżkę w porównaniu z ubiegłym rokiem - o 72%. Jest to o tyle boleśniejszy cios, że jeszcze rok temu Turcja była trzecim rynkiem eksportowym dla rosyjskiego giganta - po Niemczech i Włoszech. Znacznie większy kawałek tureckiego torta wykroiły dla siebie takie państwa jak: Azerbejdżan (23,5%), Katar (20%), Iran (14,2%) oraz Algieria (13,7%). Po piętach Rosjaną depczą również Amerykanie, którzy dynamicznie zwiększają wolumeny LNG słanego do Turcji - wzrosły one o 300% w ujęciu r/r i odpowiadają za 9,4% całości.

W tym kontekście warto odnotować, że kiepska passa Gazpromu na odcinku tureckim trwa już od pewnego czasu. Doskonale obrazują ją liczby z ostatnich kilku lat: w 2017 Turcja zakupiła 29 mld m3 rosyjskiego gazu, w 2018 - 24 mld m3, zaś w 2019 zaledwie 15,5 mld m3. 

Równocześnie w ubiegłym roku Turcja zwiększyła import LNG o 13% do 9,1 mln ton. Największymi dostawcami były Algieria (4,3 mln ton), Katar (1,8 mln), Nigeria (1,8 mln) i Stany Zjednoczone. „Gaz skroplony jest teraz znacznie tańszy, niż rosyjski, więc zachowanie Turcji ma sens” - uważa Carlos Torres Diaz, wiceprezes Rystad Energy .

Z konkurencją Gazprom spotyka się nawet na rodzimym podwórku. Nabierają na sile apele konkurencyjnych spółek rosyjskich o rozbicie monopolu gazowego giganta. Już nawet niektórzy ministrowie wspominają o takim wariancie. „Po dziesięciu latach gazowy Behemoth wydaje się mniej odporny na tego typu żądania niż dawniej” – uważa Neil Buckley z „Financial Times”.

Reklama
Reklama

Komentarze