Reklama

Gaz

Kolejny projekt Gazpromu opóźniony? "Rosja będzie zmuszona dopłacić Ukrainie"

Fot. www.gazprom.ru
Fot. www.gazprom.ru

Wiele wskazuje na to, że serbski odcinek rurociągu Turkish Stream zostanie oddany do użytkowania ze sporym opóźnieniem. W praktyce może to oznaczać, że Rosja będzie zmuszona dopłacić Ukrainie za tranzyt dodatkowych wolumenów gazu.

Projekt Turkish Stream obejmuje dwie nitki o przepustowości 15,75 mld m3 każda. Pierwsza służyć ma zaopatrywaniu w surowiec klientów tureckich, druga pozwoli przekierować ze szlaku ukraińskiego część dostaw do Europy Południowej i Południowo-Wschodniej. I to właśnie tutaj, zdaniem źródeł Platts, wystąpiły trudności związane z budową tłoczni.

Serbski odcinek Turkish Stream liczy ponad 400 kilometrów długości. Jego zadaniem będzie tłoczenie rosyjskiego gazu w kierunku Węgier. Jeszcze w lutym Gazprom informował, że pierwsze dostawy z wykorzystaniem tego połączenia powinny rozpocząć się w końcówce roku 2020. Obecnie wydaje się to mało prawdopodobne, choć rosyjska spółka dementuje doniesienia o przesunięciach w harmonogramie.

Innego zdania jest Wojisław Wuletić, prezes Serbskiego Stowarzyszenia Gazu Ziemnego, który poinformował, że budowa tłoczni w miejscowości Zajecar, ukończona może zostać dopiero w maju przyszłego roku. W praktyce oznacza to, że rurociąg nie będzie operacyjny, co niesie ze sobą szereg konsekwencji ekonomicznych oraz politycznych.

Zdaniem „Kommiersanta” jeżeli rzeczywiście dojdzie do opóźnienia, to Moskwa może być zmuszona dopłacić Ukrainie za dodatkowe wykorzystanie jej systemu przesyłowego.

Reklama
Reklama

Komentarze