Reklama

Gaz

Czy ceny gazu windują ceny paliw na stacjach benzynowych? [KOMENTARZ]

Fot. Pexels
Fot. Pexels

Piękna Polska Jesień mieni się nieprawdopodobnymi barwami. Jest bajkowo, zwłaszcza jak patrzy się na otaczająca nas rzeczywistość z perspektywy turni bieszczadzkich. Jednak, aby tam dojechać, trzeba było przemierzyć połowę Polski i tu już nie było tak kolorowo. Ceny paliw na stacjach wszystkich koncernów paliwowych bohatersko walczyły z „szóstką” z przodu i nader często ten nierówny pojedynek przegrywały.

Polaków przyzwyczajonych do relatywnie niskich cen paliw na stacjach benzynowych, w porównaniu do innych krajów europejskich, niewątpliwie ostatni wzrost cen mógł nieprzyjemnie zaskoczyć. Wiem, że może to być bolesne, ale z powodów o których poniżej, przynajmniej na najbliższe miesiące, polscy konsumenci energii muszą się nastawić na płacenie znacznie wyższych cen za energię, w tym również za benzynę i olej napędowy, choć nawet w najgorszych estymacjach, nie grozi nam płacenie za litr benzyny 95 ponad 9,40 zł/l jak to ma miejsce w Holandii, gdzie ceny są najwyższe w Europie, czy 7,60 zł/l, które średnio płacą Niemcy i Szwajcarzy.

Niewątpliwie jednym z głównych czynników, które wpłynęły na taki stan rzeczy w Polsce, są ceny uprawnień do emisji CO2. Zarówno PKN Orlen, jak i inne koncerny paliwowe posiadające rafinerie w kraju, muszą kupować uprawnienia do emisji CO2, ponad te które przysługują im z darmowego przydziału dla danego Państwa Unii Europejskiej. I tak na przykład na przestrzeni ostatnich 9 lat, ilość darmowych uprawnień do emisji CO2 „przypadająca” na Orlen zmniejszyła się z około 14 mln ton, do około 7 mln ton w bieżącym roku, przy zwiększonym zapotrzebowaniu. Jeśli te wielkości zestawi się z obecnymi cenami uprawnień do emisji CO2, które na rynkach finansowych znacznie już przekraczają 60 euro za tonę, to widać, że ostatnie, absolutnie ponadstandardowe zachowania na rynkach surowców, a co za tym idzie i energii, miały bezpośredni wpływ na wzrost cen paliw nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie.

I tu przechodzimy do drugiego niezwykle ważnego czynnika, który ma wpływ na cenę benzyny i ON na stacjach paliwowych. Tym czynnikiem są też ceny gazu na światowych rynkach. Na ten temat powiedziano już bardzo wiele ważkich słów, więc nie warto ich teraz powtarzać w całości: sam już wielokrotnie na ten temat pisałem. Niemniej jednak bezprecedensowe oderwanie cen gazu na rynkach światowych od jego faktycznej wartości doprowadziło do rozchwiania niemal wszystkich rynków surowcowych, zaczynając od rynku miedzi, gdzie też są bite kolejne rekordy cen (ku, jak rozumiem, olbrzymiemu zadowoleniu KGHM…), poprzez ceny metali ziem rzadkich, a na rynkach petrochemicznych kończąc.

Reklama
Reklama

Mamy tu do czynienia z podobnym mechanizmem jak na rynku energii elektrycznej, gdzie elektrownie kupowały węgiel i prawa do emisji CO2 znacznie wcześniej, sprzedając lub kupując zapasy na bieżąco. I tak, jak elektrownie nie zejdą z ceną prądu poniżej cen na towarowych rynkach energii tylko dlatego, że kupiły węgiel i uprawnienia do emisji CO2 rok temu po znacznie niższych cenach, tak i globalni gracze naftowi nie sprzedadzą paliwa krajowym firmom paliwowym po cenach z ubiegłego roku. Trzeba mieć pełną świadomość tego, że rynek surowców jest niezwykle drapieżnym rynkiem, na którym maksymalizacja marży (a co za tym idzie, zysków firm i osobistych bonusów managerów) jest czymś oczywistym. Jeśli rynek cen gazu rośnie w zawrotnym tempie, to i ceny ropy naftowej będą sukcesywnie piąć się w górę, zgodnie z maksymą wypowiedzianą przez Gordona Gekko w filmie „Wall Street”: „That greed is good” (Że chciwość jest dobra).

Oczywiście taki stan rzeczy zapewne nie będzie trwał bardzo długo. Obecne ceny gazu (mój ulubiony temat…) są napędzane w olbrzymiej części spekulacją i polityką, a może przede wszystkim polityką, w oderwaniu od fundamentów uzasadniających jego realną wartość jako źródło paliwa pierwotnego dla energetyki, ciepłownictwa, przemysłu i odbiorców indywidualnych. Już dziś widać spadek cen gazu na towarowych giełdach. Pytanie jest oczywiście takie, czy to chwilowa korekta i przystanek przed dalszym skokiem cen i w konsekwencji nieuniknionym krachem cenowym, czy pierwsze sygnały świadczące o normalizowaniu się i sukcesywnym jego spadku, a co za tym idzie obniżce i innych cen surowców, w tym oczywiście i paliw, na światowych giełdach. Od tego też zależy, czy „szóstka” z przodu za litr benzyny 95 na dłużej zadomowi się na polskich stacjach benzynowych…

Jerzy Kurella – ekspert ds. energetycznych. Instytutu Staszica. Ekspert Parlamentarnego Zespołu ds. Sprawiedliwej Transformacji Energetycznej.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. olo

    Zobaczymy jak będą się kształtowały ceny gazu w Europie kiedy nowy rurociąg połączy Jamał z .... Chinami, ha ha ha. Pewnie skończą się pyskówki.

    1. a

      No nie AMERYKA NAS URATUJE tak gaz z 2500dolców za 1000 m3