Gaz
Ceny gazu w Europie biją kolejne rekordy - znowu pomogli Rosjanie
Ceny gazu w Europie ustanowiły kolejny rekord i zbliżają się do granicy 500 dolarów za 1000 m3. Jest to pochodna kilku czynników, m.in. decyzji Gazpromu o odmowie rezerwacji dodatkowych przepustowości ukraińskiego systemu tranzytowego na sierpień.
Za podwyżkę odpowiada głównie wzrost cen LNG w Azji, wspomniana wyżej decyzja Gazpromu oraz utrzymujące się od pewnego czasu problemy rynku europejskiego. Wśród nich do najważniejszych należy zaliczyć utrzymujące się bardzo niskie stany magazynowe oraz malejące dostawy LNG - który trafia do Azji, gdzie ceny są jeszcze wyższe, niż na Starym Kontynencie. Notowania surowca w holenderskim TTF wzrosły do poziomu 484 dol. w przypadku dostaw spotowych i 491 dol. w przypadku kontraktów futures z dostawami na sierpień.
Jednocześnie spadają dostawy skroplonego gazu ziemnego do Europy i zmniejszają się zapasy w bazach magazynowych terminali odbiorczych. Od początku lipca do europejskiego systemu przesyłowego przyjęto o 12% (ok. 1 mld m sześc.) mniej zregazyfikowanego LNG niż w czerwcu, a w ujęciu rocznym spadek przekroczył 22%.
W tym kontekście warto odnotować, że w poprzednich tygodniach czynnikami podbijającymi dodatkowo notowania „błękitnego paliwa” były zaplanowane na lipiec remonty kluczowych gazociągów - Jamał-Europa i Nord Stream.
W ciągu zaledwie kilku miesięcy sytuacja na globalnym rynku gazu „wywróciła się do góry nogami”. Jeszcze w ubiegłym roku Rosjanie nierzadko musieli sprzedawać surowiec po cenie niższej od progu rentowności. Ubiegłoroczne załamanie notowań gazu było pochodną kilku niezbyt fortunnych zbiegów okoliczności.
Złożyły się nań: rekordowe rezerwy gazu w europejskich PMG (skumulowane z powodu obaw o wywołanie przez Moskwę kolejnego kryzysu gazowego), stosunkowo ciepła zima, zmniejszone zapotrzebowanie na energię wywołane pandemią oraz okresowa nadpodaż LNG. Sytuację europejskich odbiorców dodatkowo skomplikowała pogoda - najpierw „Bestia ze Wschodu” przyniosła nieomal arktyczne mrozy, a później problemem stała się fala upałów. W efekcie na początku czerwca średnie zapełnienie europejskich magazynów wynosiło mniej niż 37%, czyli ok. 40 mld m3 gazu. To oznacza, że surowca było o prawie połowę mniej niż rok temu. Obecny poziom zapasów jest nadal poniżej normy - magazyny są zapełnione tylko w 55% wobec 80% rok wcześniej.
Analitycy zauważają, że Rosjanom nie spieszy się z zaspokojeniem rosnącego zapotrzebowania w Europie - z jednej strony w celu maksymalizacji zysków, z drugiej w celu wywarcia dodatkowej presji związanej z szybkim ukończeniem Nord Stream 2. Nie zwiększając przy tym tranzytu przez Ukrainę, Moskwa wysyła polityczny sygnał do Brukseli.