Gaz
Buzek: Opinia PE ws. dyrektywy gazowej do końca marca
Do końca marca PE powinien mieć gotowe stanowisko w sprawie nowelizacji dyrektywy gazowej, co umożliwi rozpoczęcie negocjacji z krajami na temat ostatecznego kształtu przepisów - powiedział PAP sprawozdawca i szef komisji przemysłu w PE, europoseł Jerzy Buzek.
Chodzi o przedstawioną w listopadzie przez Komisję Europejską propozycję nowelizacji unijnej dyrektywy gazowej, która ma jednoznacznie wskazać, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE podlegają przepisom trzeciego pakietu energetycznego. Inicjatywa ta mogłaby zagrozić opłacalności projektu Nord Stream 2. KE liczyła na to, że zmiany przepisów zostaną szybko przyjęte przez kraje unijne i Parlament Europejski.
Buzek podkreśla, że jego propozycja, będąca obecnie przedmiotem prac PE, jest bardziej ambitna niż propozycja Komisji Europejskiej. "Naszym celem jest uściślenie pewnych kwestii z propozycji KE. Dotychczas niektóre gazociągi łączące UE z państwami trzecimi, a więc Rosją, Algierią czy Norwegią, były budowane w pustce prawnej. Ta pustka prawna nadal funkcjonuje" - tłumaczy.
Jak zaznacza, nowelizacja sprawi, że wszystkie gazociągi będą podlegały unijnemu prawu, czyli trzeciemu pakietowi energetycznemu, którego rolą jest zagwarantowanie konkurencji na rynku energii. Nowelizacja jasno sprecyzuje, że unijnemu prawu podlegają nie tylko lądowe gazociągi w UE, ale także te, które przebiegają pod wodami terytorialnymi Unii i wyłącznymi strefami ekonomicznymi, łącząc państwa członkowskie z krajami trzecimi. Chodzi tu przede wszystkim o gazociągi ułożone na dnie Morza Północnego, Morza Śródziemnego czy Bałtyku.
Propozycja nowelizacji dyrektywy gazowej autorstwa Buzka różni się od propozycji KE m.in. ustaleniem, które gazociągi zostaną nią objęte automatycznie. "KE chce, żeby dotyczyła ona gazociągów ukończonych po wejściu w życie nowelizacji. Ja postuluję datę 8 listopada 2017 r., bo tego dnia KE ogłosiła swój projekt, wysyłając uczestnikom rynku jasny sygnał co do kierunku zmian. Zobaczymy, jakie stanowisko zajmą w tej sprawie kraje członkowskie w Radzie UE. Z punktu widzenia funkcjonowania rynku energii w UE propozycja, która leży obecnie na stole w PE, jest lepsza" - powiedział Buzek.
Szef komisji przemysłu wyjaśnił, że gazociągi, które zostały zbudowane przed 8 listopada 2017 r., mogłyby wystąpić o derogację, tj. ich czasowe wyłączenie spod prawa unijnego, by mieć czas na dostosowanie się do nowych przepisów.
"KE nie sprecyzowała jednak maksymalnego okresu obowiązywania takiej derogacji. Dlatego w moim raporcie wprowadzam ograniczenie – 10 lat. Uważam, że to wystarczająco długi czas, by w regułach funkcjonowania wszystkich gazociągów wprowadzić takie zmiany, aby w pełni podlegały prawu UE. Jeśli by to jednak nie nastąpiło po 10 latach, dzięki nowelizacji KE zyskuje uprawnienia do negocjowania z państwem trzecim - w imieniu całej UE - warunków prawnych funkcjonowania takiego gazociągu. Powstała w ten sposób umowa międzyrządowa musiałaby przed wejściem w życie zostać zaakceptowana m.in. przez Parlament Europejski. Proponuję też, by wszelkie decyzje o ewentualnym czasowym wyłączeniu istniejącego gazociągu spod prawa unijnego musiały być podejmowanie w konsultacji z KE. Ta oceniałaby każdorazowo, czy taka derogacja nie zagrozi bezpieczeństwu energetycznemu UE, konkurencji albo funkcjonowaniu całego unijnego rynku energii" - zaznaczył.
Buzek proponuje też zaostrzenie propozycji KE w kwestii terminu wdrożenia przez państwa członkowskie nowych zapisów dyrektywy. "Komisja Europejska proponowała rok czasu, ja proponuję trzy miesiące" - wyjaśnił.
Były szef PE podkreśla, że nowelizacja dyrektywy nie dotyczy tylko projektu gazociągu Nord Stream 2. "Ta nowelizacja nie jest przeciwko żadnemu gazociągowi. Chcemy po prostu, żeby regulacje były dla wszystkich jednakowe, żeby na rynku europejskim była uczciwa konkurencja. Jeśli ktoś spełni te warunki, nie ma przeszkód, by sprzedawał swój gaz do UE" - powiedział.
Zaznaczył, że prace w PE nad nowelizacją dyrektywy chce zakończyć "najszybciej, jak się da". "Jednak wszystko musi się odbyć zgodnie z procedurami. Realny termin głosowania w komisji przemysłu PE to 21 marca. Głosowanie na sesji plenarnej może nie być potrzebne i będziemy natychmiast gotowi na negocjacje z krajami członkowskimi w ramach Rady UE" - powiedział.
Wcześniej, 21 lutego Buzek planuje zorganizowanie wysłuchania w PE, gdzie wszystkie strony będą mogły zabrać głos w tej sprawie. 22 lutego odbędzie się ponowna dyskusja w komisji przemysłu – tym razem nad poprawkami zgłoszonymi przez wszystkich pozostałych europosłów.
Zdaniem Buzka prace krajów członkowskich w Radzie UE mogą się opóźnić. "Kraje członkowskie w Radzie UE są bardzo podzielone w tej sprawie. Wygląda na to, że PE będzie gotowy do negocjacji wcześniej niż Rada UE" - powiedział.
Gdy Radzie UE i PE uda się uzyskać mandat do rozmów, rozpoczną trójstronne rozmowy nad ostatecznym kształtem przepisów.
System przesyłowy gazu w UE reguluje trzeci pakiet energetyczny, który mówi m.in. o tym, że sprzedawcą gazu i operatorem gazociągu nie może być ten sam podmiot. Zgodnie z unijnymi przepisami do takiego gazociągu muszą mieć dostęp inne przedsiębiorstwa. Oznacza to, że rosyjski Gazprom musiałby pozwolić, aby z Nord Stream 2 korzystały również inne firmy zainteresowane przesyłem. Gdyby projekt rosyjskiego gazociągu został podporządkowany tym przepisom, inwestycja mogłaby stać się dla Gazpromu mniej opłacalna.
Nord Stream 2 to projekt liczącej 1200 km długości dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Moc przesyłowa to 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku, gdyż po tym roku Rosja zamierza przestać przesyłać gaz rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy.
Rząd Niemiec wspiera Nord Stream 2, utrzymując, że projekt ten ma charakter biznesowy, a nie polityczny. W finansowaniu przedsięwzięcia uczestniczą niemieckie koncerny Uniper i Wintershall oraz francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell.
ML/PAP