Analizy i komentarze
To nie koniec gazowych problemów Mołdawii [KOMENTARZ]
Mołdawia była na ustach całego świata wczesną jesienią 2021 r., gdy stanęła w obliczu braku dostaw energii. Kraj, który prawie w 100% opiera energetykę o rosyjski gaz, nie chciał zgodzić się na podwyżkę ceny. Teraz potencjalne przykręcenie kurka ma związek z niespłaconym długiem wobec Gazpromu.
Wydaje się, że spory na linii Mołdawia-Gazprom to niekończąca się opowieść. Zwłaszcza gdy w 2020 r. wybory prezydenckie wygrała prozachodnia kandydatka Maia Sandu, a następnie, w lipcu 2021 roku, parlamentarne padły łupem jej ugrupowania -- Partii Działania i Solidarności (PAS). Nowa prezydent postawiła sprawę jasno -- Mołdawia chce być członkiem Unii Europejskiej. Siły proeuropejskie przejęły pełnię władzy. To dla Rosji oczywista zapowiedź utraty wpływów w tym państwie.
Wcześniej podpisano co prawda szereg umów, począwszy od umowy stowarzyszeniowej w 2014 r., funkcjonowała też Rada Stowarzyszeniowa UE-Mołdawia, ale po raz pierwszy w historii pełnia władzy wykonawczej i ustawodawczej znalazła się w rękach sił proeuropejskich.
„Zwycięstwo PAS oraz zdobycie przez to ugrupowanie bezwzględnej większości w parlamencie oznacza jakościową zmianę i historyczny przełom w mołdawskiej polityce. Po raz pierwszy od lat dziewięćdziesiątych pełnię władzy w kraju (urząd prezydenta od grudnia 2020 r. piastuje wywodząca się z PAS Maia Sandu) przejmie partia utworzona w sposób oddolny, niepowiązana ze środowiskami oligarchicznymi i niestanowiąca narzędzia mającego nie tyle reprezentować obywateli, ile chronić interesy polityczno-biznesowe swoich liderów i sponsorów. Po raz pierwszy także bezwzględną większość parlamentarną zdobyło ugrupowanie centroprawicowe (opowiadające się jednoznacznie za zbliżeniem z Zachodem). Wynik ten umożliwi PAS wdrożenie promowanego przez tę partię ambitnego programu reform w duchu podpisanej przez Mołdawię z UE w 2014 r. umowy stowarzyszeniowej" -- tak opisywał sytuację po wyborach parlamentarnych z 2021 r. analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus.
Dlaczego kwestie polityczne są istotne dla sytuacji energetycznej? Bo tam gdzie rosyjski gaz, tam najprawdopodobniej wmieszana jest polityka. Zwłaszcza gdy mówimy o państwie, które w całości opiera swój system energetyczny na niebieskim paliwie od Gazpromu. Jakby tego było mało, właściciel sieci gazowej oraz elektrowni w Mołdawii, Moldovagaz, należy w 50% do Gazpromu. Do państwa mołdawskiego należy 36,6% a reszta, 13,4% - do Naddniestrza, co oznacza, że spółka jest kontrolowana przez Kreml.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia Naddniestrza, nieuznawanego państwa w którym stacjonują wojska rosyjskie, będącego formalnie częścią Mołdawii. Cofnijmy się w czasie do listopada 2020 r. Prezydent Maia Sandu zadeklarowała, że nie jej kraj nie będzie płacić za gaz dostarczany do samozwańczej republiki, która ma swoje autonomiczne władze. Zaznaczyła, że Kiszyniów płaci za niebieskie paliwo oraz energię elektryczną wyprodukowaną w Naddniestrzu. „Z tego względu nawet jeśli Naddniestrze używa gazu za darmo i twierdzi, że dług za niego spada na Mołdawie, nie jest to prawda. Nigdy nie uznamy tego długu" - zapowiedziała Sandu. Cały dług Naddniestrza wobec Gazpromu wynosił wówczas 6,917 mld dolarów, a łącznie z długiem Mołdawii - 7 mld dolarów.
Czemu Mołdawia wykazywała się tak daleko idącą pewnością siebie? Kiszyniów dawno temu rozpoczął wysiłki mające na celu dywersyfikację dostaw niebieskiego paliwa. W 2014 roku zaczęto budować interkonektor do gazociągu Jassy-Ungheni łączący Mołdawię z Rumunią. Budowa odcinka z Ugheni do Kiszyniowa zakończyła się w 2020 roku, ale pomimo tego surowiec nie popłynął. Dlaczego? Tu musimy wrócić do Moldovagaz i jej udziałowców. Mołdawska sieć gazownicza nadal znajduje się pod kontrolą Gazpromu. Poza tym Rumunia, która niedawno odkryła złoża na swojej strefie ekonomicznej Morza Czarnego, ociąga się z wydobyciem surowca. Last but not least -- Mołdawia nie posiada własnych magazynów gazu.
Czytaj też
To wszystko sprawiło, że negocjacje z Gazpromem trwające od 2020 r. nie należały do łatwych, gdyż to wciąż jedyny dostawca surowca do Mołdawii. Rosyjski koncern domagał się w och ramach spłaty mołdawskiego długu (bez naddniestrzańskiego), czyli 772 mln dolarów. A tłem dla negocjacji był bezprecedensowy kryzys energetyczny w Europie.
Kulminacja negocjacji nastąpiła 30 września, gdy wygasł długoterminowy kontrakt z Gazpromem. Od początku października Rosja ograniczyła dostawy gazu do 60% mołdawskiego zapotrzebowania.
Po wygaśnięciu pod umowy braki gazu zmusiły Mołdawię do ogłoszenia stanu wyjątkowego w sektorze energetycznym. Gazprom zgodził się przedłużyć dotychczasową umowę o miesiąc - na październik - po wyższej niż dotąd cenie. Rosyjski monopolista zapowiedział też zawieszenie dostaw gazu dla Mołdawii, jeżeli ta nie ureguluje swoich zobowiązań finansowych. Mołdawia otrzymywała w październiku gaz w cenie 790 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, podczas gdy we wrześniu cena wynosiła 550 dolarów.
Na pomoc Mołdawii pospieszyła Ukraina i Polska. PGNiG Supply&Trading sprzedał Mołdawianom 1 mln m3, podczas gdy Ukraińcy -- 15 mln m3. Holenderska spółka obracająca surowcami energetycznymi, Vitol, dołożył kolejny milion m3. Roczne zużycie Mołdawii nie jest wielkie -- to zaledwie ok. 85 mln m3, więc już te powyższe transakcje zabezpieczały kraj na ok. dwa miesiące.
Kiszyniów jednak wolał nie ryzykować i ostatecznie pod koniec października dogadał się z Moskwą. Bruksela apelowała, żeby nie iść na ustępstwa polityczne, które prawie na pewno były przedmiotem negocjacji ze strony Moskwy. Wicepremier Mołdawii Andei Spinu na początku listopada ogłosił, że w tym miesiącu jego kraj będzie kupował gaz w cenie 450 dol. za 1 tys. m3. Cały kontrakt opiewać miał na pięć lat, jednym z jego warunków jest spłata długów Moldovagaz wobec Gazpromu, ale Kiszyniów ma prawo do niezależnego audytu zobowiązań.
To znacznie mniej niż oferowane wcześniej przez Gazprom 750 dolarów. Szczegółów umowy nie znamy, jednakże Spinu podkreślił, że podpisany dokument nie przewiduje żadnych politycznych warunków i nie jest powiązany ze sprawą Naddniestrza. Dodał również, że Mołdawia nie rezygnuje z realizacji Trzeciego Pakietu Energetycznego UE.
Problemy wróciły pod koniec stycznia. Ten sam wicepremier Spinu przyznał, że Mołdawia zapłaciła 38 z 63 milionów dolarów za gaz dostarczony przez Gazprom w styczniu. Rosjanie odrzucili prośbę o rozłożenie płatności. Z tego powodu ogłoszono stan wyjątkowy w sektorze energetycznym na 60 dni.
Jakie recepty ma rząd w Kiszyniowie? Chce podwyższyć opłaty dla odbiorów o 45 proc. Podwyżki cen gazu nie są niczym nadzwyczajnym w Europie A.D. 2022 r., każdy dostawca dostosowuje ceny dla odbiorców do stawek rynkowych. Z drugiej strony premier Natalia Gavrilita zapowiada rekompensaty. Wygląda to jak przelewanie pieniędzy z jednego worka do drugiego.
Faktem jest, że taryfy ustalone przez Narodową Agencję Regulacji Energetyki w Mołdawii są grubo poniżej ceny rynkowej. Moldovagaz złożył wniosek o podniesienie średniej ceny surowca za 1000 metrów sześciennych z 511 do 743 dolarów. Spółka zapewnia, że pokryłoby to koszty zakupu surowca. Nie zapominajmy przy tym, że pakiet kontrolny Moldovagaz ma Gazprom.
Co dalej? Po jesiennym podpisaniu długoterminowego kontraktu wydawało się, że gazowe kłopoty Mołdawii zostały zażegnane. Styczniowe doniesienia pokazuję, że te problemy stają się chroniczne. Rosjanie nawet nie stosują wobec Mołdawii brutalnych praktyk, chociaż pozycja monopolisty daje im duże pole manewru. Kiszyniów ma wiele kwestii do rozwiązania w sferze energetycznej, od długu Naddniestrza przez strukturę właścicielską Moldovagaz aż po bieżące regulowanie rachunków za niebieskie paliwo. Tylko nawet jeśli państwo wykazałoby wolę odkupienia narodowego dostawcy i operatora sieci, to za co, skoro nie ma nawet jak opłacić bieżących rachunków? W kwestii energetyki Mołdawii nie ma łatwych odpowiedzi, ale należy pamiętać, że właśnie ta sfera będzie kluczowa w walce o przyszłość tego kraju, dążącego do Europy, ale wciąż zakorzenionego we wschodniej przeszłości.
Daleko
Na pomoc Mołdawii pospieszyła Ukraina i Polska. PGNiG Supply&Trading sprzedał Mołdawianom 1 mln m3, podczas gdy Ukraińcy -- 15 mln m3. Holenderska spółka obracająca surowcami energetycznymi, Vitol, dołożył kolejny milion m3. Roczne zużycie Mołdawii nie jest wielkie -- to zaledwie ok. 85 mln m3, więc już te powyższe transakcje zabezpieczały kraj na ok. dwa miesiące. Ciekawe wyliczenia, 83 mln m3 jako roczne zużycie XD. Tymczasem w realnym świecie: Moldova's gas consumption is very small at about 2.9 billion cubic meters (bcm), of which right-bank Moldova consumes about 1.3 bcm, while the breakaway republic of Transnistria consumes the rest.