Reklama

Gazowa sztuczka Niemiec. Kupują rosyjski gaz, ale tak, żeby było na innych

Terminal LNG w niemieckim porcie Brunsbüttel - jeden z trzech pływających terminali LNG obecnie działających w Niemczech i zamówionych po wybuchu wojny na Ukrainie
Terminal LNG w niemieckim porcie Brunsbüttel - jeden z trzech pływających terminali LNG obecnie działających w Niemczech i zamówionych po wybuchu wojny na Ukrainie
Autor. Unia Europejska/ Hans Lukas VI

Niemcy znalazły bardzo ciekawy sposób na to, jak kupować rosyjski gaz i nie psuć sobie statystyk - za to zrzucać winę na kogoś innego.

Dosłownie kilkanaście godzin po zakończeniu szczytu przywódców europejskich w Paryżu w mediach pojawiły się informacje o tym, że Francja jest największym importerem rosyjskiego gazu skroplonego (LNG) w Unii Europejskiej. Zbieżność tych dwóch wydarzeń jest dość ciekawa - państwo-gospodarz spotkania, które dotyczy agresji Rosji na Ukrainę jest bowiem przedstawiane w mediach jako wierny klient energetyczny kraju Władimira Putina. Jednakże rzeczywistość wygląda nieco inaczej - jak się bowiem okazuje, rosyjskie LNG wyładowywane we Francji trafia w bardzo dużej części do odbiorców w… Niemczech.

A gdy złapią cię za rękę…

Jak doniosły międzynarodowe media, w 2024 roku Unia Europejska osiągnęła rekordowy poziom importu LNG z Rosji; największym unijnym odbiorcą tego surowca była Francja, do której trafiło 6,3 mln ton, a więc ok. 10 mld metrów sześciennych gazu. Ok. 30% sprowadzanego do francuskich portów LNG było pochodzenia rosyjskiego.

YouTube cover video

W informacjach podano również, że w latach 2023-2024 import rosyjskiego surowca do Francji wzrósł o 81%, a jego wartość oszacowano na 2,68 mld euro. Z kolei patrząc całościowo, import rosyjskiego LNG do UE wzrósł rokrocznie o 19,3%.

…to mów, że to nie twoja ręka

Jednakże taki obraz sytuacji jest niepełny. Wynika to z faktu, że bardzo duża część importowanego z Rosji LNG trafia nie do państw będących miejscem rozładunku, tylko do… Niemiec. Jest to efekt działalności niemieckiej państwowej spółki SEFE, która została powołana do tego, by zasklepić lukę w systemie gazowym RFN, którą wytworzyło przerwanie dostaw surowca przez gazociąg Nord Stream i Jamał.

SEFE od 2022 roku skupuje gaz sprowadzając go do Niemiec różnymi kanałami. Co ciekawe, rosyjskie LNG nie trafia do RFN bezpośrednio - gdyż Berlin oficjalnie zakazał rosyjskim metanowcom zawijania do niemieckich nabrzeży służących do odbioru tego surowca. Niemniej, Niemcy nie mają problemu z tym, żeby ściągać surowiec poprzez pośredników - czyli np. Francję. Oznacza to, że w oficjalnych statystykach jako kraj odbioru rosyjskiego surowca widnieje właśnie Francja, a nie Niemcy, chociaż to one są docelowymi użytkownikami tegoż LNG.

Reklama

Trudno oszacować dokładnie, jakimi drogami Niemcy pozyskują LNG z Rosji; niejasność ta wynika z uwarunkować unijnego wspólnego rynku gazu. Warto jednak zwrócić uwagę na szereg danych, o których doniosły światowe media.

Portal High North News donosi, że spółka SEFE zakupiła w 2024 roku 4,2 mln ton rosyjskiego LNG (czyli ok. 2/3 importów francuskich), które miały zostać dostarczone w ramach 58 dostaw. Z kolei portal OilPrice.com twierdzi, że te 58 dostaw trafiło do Niemiec tylko przez francuski terminal LNG w Dunkierce. Jeśli tak wyglądałby prawda, to oznaczałoby, że za zdecydowaną większość dostaw rosyjskiego skroplonego gazu do Francji odpowiada zapotrzebowanie niemieckie. Jednakże portal The Moscow Times wskazuje, że trudne jest precyzyjne określenie, z którego kierunku rosyjski gaz LNG trafia do Niemiec; część zamawianego przez Berlin surowca ma bowiem płynąć przez Belgię (będącą 2. największym odbiorcą rosyjskiego LNG w UE).

Tak więc, jak się okazuje, za wzrosty importu LNG z Rosji nie zawsze odpowiadają te kraje, do których surowiec dopływa.

Reklama
Reklama
YouTube cover video

Komentarze (1)

  1. Niki

    A Polacy nie kupują kupujemy propan bez butanu i olbrzymie ilości nawozów sankcje działają wybiórczo

Reklama