Reklama

Analizy i komentarze

Embargo na rosyjskie paliwa – teraz albo nigdy. Czas gra na korzyść Rosji [KOMENTARZ]

Fot. Johnrommel/Wikimedia Commons/CC 3.0
Fot. Johnrommel/Wikimedia Commons/CC 3.0

Zapał Zachodu na sankcje energetyczne wobec Rosji może wkrótce opaść. W takiej sytuacji reżim Putina będzie dalej zarabiał na sprzedaży węglowodorów – i sponsorował petrodolarami swą agresję.

Reklama

Ostatnie doniesienia z Ukrainy – odstąpienie Rosjan od oblężenia Kijowa, zatopienie krążownika „Moskwa" oraz spotkania europejskich przywódców z prezydentem Zełenskim – były iskierką optymizmu w barbarzyńskiej ciemności rozpętanej przez Rosję wojny. Jednakże istnieje ryzyko, że staną się one również początkiem spadku zainteresowania Europejczyków rosyjską agresją.

Reklama

Pełnoskalowa wojna toczona przez Rosję na Ukrainie trwa już ponad 50 dni. Przerwa w intensywnych działaniach – nawet jeśli chwilowa – może osłabić zainteresowanie tym konfliktem. Przeniesienie ciężaru ofensywy z okolic Kijowa na wschód państwa ukraińskiego to łatwa droga do wygaszenia emocji związanych z wojną, a więc i do osłabienia presji społecznej na kolejne sankcje wymierzone w państwo Władimira Putina.

Innymi słowy mówiąc: jeśli Rosja skupi się na wschodzie i południu Ukrainy, to Zachód może powoli oswajać się z wojną toczoną w tym państwie, traktując ją jako przedłużenie agresji z 2014 roku – czyli jako sprawę kontrowersyjną, być może oburzającą, ale w gruncie rzeczy nie stanowiącą zagrożenia dla ukraińskiej państwowości, a więc nie wymagającą zbyt daleko idących działań. Jeśli Moskwa zacznie grać na ograniczanie (terytorialne, medialne, emocjonalne) wywołanego przez siebie konfliktu, to może wiele zyskać.

Reklama

Choć biorąc pod uwagę np. doniesienia z Buczy taka perspektywa wydaje się wręcz nierealna, to jednak, patrząc na historię relacji Europa-Rosja, nie można jej wykluczyć. Zachód przeczekał w ten sposób już cały szereg kryzysów rozpętanych przez Rosję. Postąpiono tak np. ze wspomnianą już wyżej rosyjską agresją na Ukrainę z roku 2014 – siła sankcji nałożonych wtedy na reżim Władimira Putina była nieznaczna w stosunku do popełnionych przez jego zbrodni, ukrytych za kamuflażem „zielonych ludzików". Restrykcje Zachodu były – z dzisiejszej perspektywy – fantomowe, a niektóre państwa Unii Europejskiej omijały je, wspierając rosyjską gospodarkę lukratywnymi umowami.

Czytaj też

Podobna historia miała miejsce po zestrzeleniu przez rosyjskich żołnierzy pasażerskiego samolotu MH17, po ataku na czeskie składy amunicji, po zajęciu ukraińskich okrętów w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej, po próbie zabójstwa Skripalów oraz po próbie zabójstwa Nawalnego. Żadne z tych działań Rosji nie skutkowało odpowiednio silną odpowiedzią ze strony UE.

Jeśli Europa znów odwróci wzrok od rosyjskiej agresji, to postulowane obecnie plany embarga na rosyjskie surowce energetyczne mogą się okazać niewykonalne. Zabraknie bowiem woli społecznej (a więc i politycznej) do ich popierania. Słabnące zainteresowanie Europejczyków konfliktem oznaczać będzie słabnącą gotowość do ponoszenia ciężarów sankcji na Rosję – a te, w przypadku zakazu kupowania ropy czy gazu od Rosnieftu lub Gazpromu, będą znaczące.

Dlatego też trzeba postawić sprawę jasno: czas gra na niekorzyść wszystkich, którzy chcą zakazu importu rosyjskich nośników energii do UE. Sprzyja on natomiast Rosjanom. Jeśli nie uda się przeforsować embarga w ciągu najbliższych tygodni, sprawa prawdopodobnie przepadnie (chyba, że Rosjanie dopuszczą się kolejnych okrutnych zbrodni lub np. ponowią ofensywę na kierunku kijowskim). Obecna sytuacja jest unikatową szansą na głębokie odłączenie Europy od energetycznych zależności z Rosją – trzeba ją wykorzystać tak daleko, jak to tylko możliwe.

Reklama

Komentarze

    Reklama