Reklama

– Smart grid, czyli inteligentna sieć, to jest bardzo pojemne określenie. Tak naprawdę chodzi o to, że nowoczesne sieci energetyczne muszą być tak zbudowane, żeby łączyły wszystkich uczestników tego rynku – wytwórców energii i dostawców różnych usług, a także muszą być dobrze opomiarowane. Inteligentne opomiarowanie (smart metering) jest głównym elementem smart gridu – powiedział agencji informacyjnej Newseria Roman Szwed, prezes Atende SA, podczas debaty „Innowacyjna energetyka", zorganizowanej przez Executive Club.

Dyrektywa UE o efektywności energetycznej zakłada, że jednym z podstawowych elementów smart grid powinien być tzw. inteligentny licznik, zamontowany w każdym gospodarstwie domowym. Umożliwia on automatyczne zbieranie i przekazywanie danych o zużyciu energii elektrycznej. W efekcie ma to pozwolić na szacowanie zapotrzebowania na energię dzielnic, czy miast, aby efektywnie zarządzać dostawami i zapobiegać awariom.

– Generalnie chodzi o to, żeby mieć świetną kontrolę nad tym, co naprawdę dzieje się w sieci energetycznej na każdym poziomie. W zasadzie nie można sobie wyobrazić nowoczesnej sieci energetycznej nowej generacji bez elementów smart grid – podkreśla Szwed. – W zasadzie smart grid jest koniecznością. Oczywiście jest tam bardzo dużo informatyki, dzięki której się kontroluje, mierzy i komunikuje. W związku z tym jest tam dużo pracy dla firm informatycznych.

Zaznacza, że brak rozwiązań smart grid uniemożliwia podłączenie np. rozproszonych źródeł energii, optymalizację zużycia, wpływ na poziom poboru prądu. Firma badawcza Gartner oczekuje, że do 2020 roku to w sektorze energetyce będzie najwięcej na świecie urządzeń podłączonych do internetu i to w nim nastąpi bardzo duże wykorzystanie Internetu Rzeczy (IoT).

Jako przykład konieczności wdrożenia smart grid Szwed podaje najnowszy projekt miliona samochodów elektrycznych w 2025 roku. Założenia takie resort energii uwzględnił w Planie Rozwoju Elektromobilności i krajowych ram polityki rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych.

– Możemy sobie wyobrazić, co się stanie, gdy wszystkie elektryczne auta z danej dzielnicy jednocześnie zostaną podłączone do prądu. Ta sieć musi wiedzieć, kiedy można ładować taki samochód. Dodatkowo z ich akumulatorów można także pobierać prąd po to, żeby np. uzupełnić braki w sieci, ale to wszystko musi być oprzyrządowane i pomierzone. To jest smart grid – stwierdza Szwed.

Wdrażanie inteligentnego opomiarowania wymusza na nas UE. Do 2020 r. inteligentne liczniki powinny zastąpić 80 proc. zwykłych liczników prądu (ok. 12,8 mln). Programy pilotażowe w tym zakresie prowadzą operatorzy największych systemów dystrybucji Energa, Enea, Tauron, RWE i PGE.

– Hardware, czyli liczniki, można zrobić nawet w ostatnim momencie. Natomiast jest wiele systemów informatycznych, które trzeba rozwinąć i uwspólnić. Firmy energetyczne są zlepkami mniejszych organizmów, które mają różne np. systemy bilingowe, różne systemy komunikacji z klientem itd., to wszystko wymaga czasu – ocenia prezes Atende.

Przykładowo, w ubiegłym roku Tauron zakończył kilkuletni projekt migracji danych z 12 systemów bilingowych dla klientów masowych w całej grupie do centralnego systemu.

– Innowacyjność to nie jest coś, co się zadekretuje. Prawdziwa innowacyjność rodzi się wtedy, kiedy jest potrzeba, zamówienie, kiedy wiadomo, że w jakimś okresie czasu trzeba coś osiągnąć. Wtedy ludzie muszą naprawdę znaleźć sposób na rozwiązanie danej kwestii, pojawia się wiele innowacyjnych pomysłów i konkurencja firm na tym polu prowadzi do postępu – podsumowuje prezes Atende.

Zobacz także: Kopalnia Turów: Sytuacja w rejonie osuwiska stabilna

Zobacz także: Prezes Enei dla Energetyka24: Stawiamy na inteligentne sieci, kopalnie i zgazowanie węgla

Reklama
Reklama

Komentarze