Sprawcą zamieszania stał się Alistair Buchanan, szef Ofgem Markets, brytyjskiego regulatora rynku energii, który stwierdził, że brak głębokiej reformy sektora może zakończyć się kryzysem jeszcze przed 2020 rokiem. Jego zdaniem gwałtowne odejście od technologii węglowej i dalsze uzależnianie się od importu gazu, który staje się głównym źródłem energii, mogą być niebezpieczne dla brytyjskiej gospodarki. Analogie do sytuacji niemieckiej są aż nadto widoczne.
W najbliższych miesiącach zamknięte zostaną elektrownie węglowe odpowiedzialne za produkcję 20 procent energii.
Inwestycje w energetykę maja wynieść w najbliższym czasie 110 mld Funtów. Przy czym deficyt energetyczny ma być zaspokojony wieloma technologiami. Dlatego kluczowym słowem w brytyjskiej debacie jest teraz znane nam doskonale pojęcie MIX Energetyczny. Co to oznacza w praktyce? Niewiele, bo prace nad nowym prawem energetycznym właśnie ruszają. W teorii zaś to zastąpienie węgla technologiami: odnawialnymi, gazem, atomem a nawet CCS (odzyskiwanie i magazynowanie CO2).
Sektor gazowy podkreśla, że nie widzi zagrożenia ani w uzależnieniu od importu, ani w możliwym wzroście cen surowca, szczególnie w kontekście przyszłej eksploatacji złóż gazu łupkowego. Jednak są to zamierzenia na tyle odległe w czasie, że nie dają możliwości brania ich pod uwagę przy pracach nad bilansowaniem systemu energetycznego w najbliższych latach.
Wygląda więc na to, że mając na uwadze z jednej strony ryzyka związane z importem gazu (uzależnienie, ceny) a z drugiej deficyt na rynku energii należy położyć nacisk na rozwój energetyki odnawialnej i atomowej. Energetyka odnawialna może i powinna stanowić jedynie uzupełnienie bilansu. Zostaje więc atom?
Na to wygląda. Sektor cieszy się sporym poparciem opinii publicznej, co potwierdzają badania przeprowadzone przez YouGov. Energia atomowa została uznana przez największy odsetek badanych (26 proc.) jako najlepsze źródło energii. Ale i w tym przypadku napotykamy na podstawowy problem – czas. Większość brytyjskich elektrowni atomowych będzie działała, ale jedynie przez kolejną dekadę. Jeżeli rząd nie chce borykać się z kolejną luką w bilansie energetycznym, konieczne jest uruchomienie programu atomowego w zasadzie natychmiast. Pytanie czy Premier jest na to mentalnie gotowy?
Rozwijanie wszystkich technologii jest oczywiście nie tylko możliwe ale i pożądane. Brytyjczycy nie chcą powtarzać błędów, jakie w dziedzinie energetyki popełnili Niemcy zbyt łatwo rezygnując i z węgla i z atomu w jednym czasie.
Tymczasem organizacje konsumentów zwracają uwagę na jeszcze jeden, kluczowy element, bez którego żadna reforma energetyczna się nie powiedzie. To efektywność energetyczna. W przeciwieństwie choćby do polskich rozwiązań, w brytyjskim prawie wciąż jeszcze za mało jest zachęt do podwyższenia skłonności zwiększania efektywności. Szczególnie w odniesieniu do przemysłu. Co ciekawe w Polsce system ten (białe certyfikaty) powoli zaczyna działać. Odbyły się także pierwsze przetargi na tzw. negawaty a więc deklaracje odciążenia krajowej dyspozycji mocy w momentach najwyższych obciążeń sieci. Na tym polu polskie rozwiązania, może nie idealne, ale daleko wyprzedzają sytuację w Wielkiej Brytanii, która rozpoczyna wielką debatę o przyszłości sektora.
Maciej Sankowski